rozdział 1 - Hailee

2.8K 81 23
                                    

„Czasami po prostu trzeba być odważnym. Trzeba być silnym. Czasami nie można ulegać czarnym myślom. Trzeba pokonać te diabły, które wpychają się do twojej głowy i próbują wzbudzić paniczny strach. Przesz naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, że nawet jeśli się cofniesz, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszysz przed siebie , szybko nadrobisz zaległości.”

John Marsden, W pułapce nocy

Strach jest nieodłącznym elementem w życiu każdego człowieka. Najpierw boimy się reakcji rodziców, kiedy dostaniemy gorszą ocenę w szkole, później przychodzi etap, w którym obawiamy się zbyt późnego powrotu do domu. W dorosłym życiu natomiast strach towarzyszy nam niemal przez większość naszych dni. Czasami jest on mniej lub bardziej intensywny. Niemniej jednak uczucie, które towarzyszyło mi dzisiejszego wieczoru, sprawiało że w środku mojego żołądka, zaciskała się niewidzialna nić.

Poczułam niesamowicie intensywną suchość w gardle, kiedy spostrzegłam, że od dobrych kilkunastu minut mój każdy krok śledzony jest przez pewnego człowieka. Nie widziałam jego twarzy, bowiem skryta była pod ciemnym mrokiem wiosennego wieczora. Na głowie miał kaptur, a jego postać zbliżała się w moim kierunku z nieukrywaną prędkością. Z pewnego rodzaju doświadczenia, kilka razy zmieniałam swoją stałą drogę powrotną. Teoretycznie wiedziałam co zrobić w sytuacji, kiedy nie jesteśmy pewni swojego położenia i mamy przeczucie, że zagraża nam niebezpieczeństwo, jednak w tym momencie wszystkie rady, które przekazał mi mój ojciec, odeszły w niepamięć.

Przepadły, niczym w ciemną otchłań.

Z natłoku negatywnych wrażeń, strachu i zdenerwowania traciłam jakikolwiek obraz przed swoimi oczami. Świat nagle zawirował, a ja pomimo woli poczułam jak moje powieki opadają. Traciłam grunt pod stopami, choć dźwięki dobiegające z otoczenia napływały do mojego umysłu, całkiem nieproszone. Zdołałam oprzeć ciało na zimnym i znacznie wyczuwalnym betonowym murze. Starałam się łapać nierówne, ale intensywne hausty powietrza. Postać mężczyzny, która niemal deptała mi po piętach, zdawała się być coraz bliżej mnie, ale wiedziałam i czułam, że nie zdołam otworzyć powiek.

Mimo woli wstrzymałam oddech, nasłuchując jakichkolwiek kroków i dźwięków, które bez zmysłu wzroku zdawały się boleśnie intensywne i namacalne.

I ku mojemu zdziwieniu kroki mężczyzny, zaczynałam słyszeć z coraz dalszym oddaleniem. Nie wiem ile czasu minęło, od momentu, kiedy poczułam jak moje ciało upada, a nogi odmawiają posłuszeństwa.

— Wszystko w porządku?! — Dość mocny uścisk na moim ramieniu sprawił, że delikatnie ocknęłam się z chwilowego letargu. Głos należał do kobiety, która oczekując na moją reakcję, zaczęła nerwowo poruszać moimi ramionami. Oddech, który wypuściłam ze swoich ust pozwolił mi pozbyć się bólu, który zadomowił się w mojej klatce piersiowej.

Głos, więc należał do kobiety, a nie mężczyzny...

Poczułam spokój i niezwykłe odprężenie ciała, by po chwili odpłynąć z otaczającej mnie świadomości.

〰️

— Jak czuję się nasza śpiąca Królewna? — Zamrugałam kilkukrotnie powiekami nim zdołałam otworzyć oczy. Biel, która mnie otaczała sprawiła, że na moment znów zamknęłam ciężkie niczym głaz oczy.

Znowu znajdowałam się w szpitalu, na środku sali, w łóżku pomiędzy białymi ścianami.

Szpital od blisko roku stał się dla mnie niczym mój drugi dom, który odwiedzałam z niesamowitą intensywnością.

REVENGE [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz