rozdział 31 - Hailee

1K 33 3
                                    

„Może tylko nam odchodzenie wydaje się straszne? Może bardziej cierpią ci, co zostają?”

Dorota Terakowska, Poczwarka

Na niebie zbierały się ciemne chmury, pomimo tego, że dochodziła czternasta. Czułam dziwny niepokój zlokalizowany w okolicy klatki piersiowej.
Christian opuścił mury domu niecałe czterdzieści minut temu, a ja zaczynałam bać się o jego bezpieczeństwo. Nie był sam, wiedziałam o tym, ale strach zdążył owładnąć moim umysłem.

— Hailee... — Głos Nene uprzedzony został cichym, ale miarowym pukaniem w drzwi. Spojrzałam na postać kobiety i gestem głowy zaprosiłam ją do środka. Na mojej twarzy pojawił się przelotny uśmiech, który miał na celu dodać jej odrobinę odwagi. Czy dodał? Wątpiłam.

Była blada i miała sine, podkrążone i spuchnięte oczy. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Stawiając kroki w moją stronę, splotła ze sobą palce i nerwowo odchrząknęła.

— Nene, co się dzieję? — Podjęłam rozmowę, odchodząc od okna, przez które wpatrywałam się przez ostatni kwadrans. Ujęłam trzęsące się dłonie starszej kobiety i spojrzałam w jej zagubione oczy. Zauważyłam w nich strach i zdezorientowanie.

— Musimy wyjechać na pewien czas. — Zaczęła, ale po krótkiej chwili przerwała i spuściła głowę. — Christian prosił mnie o to zanim jeszcze wyjechał z domu. Wszystko przemyślał i na wypadek, gdyby...

Nie musiała kończyć. Doskonale wiedziałam co miała na myśli, mówiąc na wypadek gdyby... Gdyby Christian nie wrócił, a jego plan skończył się inaczej niż go zaplanował. Żadna z nas jednak nie chciała wypowiedzieć tego na głos. To było dziecinne, ale bałam się tych słów wypowiadanych na głos. Nie planowałam się sprzeciwiać. W tym momencie pragnęłam tylko tego, by Christian był ze mnie dumny. Marzyłam, że kiedy dowie się od Nene, że zgodziłam się na wszystko co zaproponowała, obdarzy mnie wtedy najszczerszym uśmiechem.
Strach o Liama nie był wcale mniejszy. Dwóch najbliższych mi mężczyzn w tym momencie, toczyło grę o śmierć i życie.

— Spakuję się, dobrze? — Zadałam pytanie kobiecie, a ona pokiwała twierdząco głową. — Mamy chwilę, prawda?

— Za kwadrans powinien być tutaj Luca.

Nie poznawałam samej siebie, zgadzając się na to wszystko. Kiedy kilka tygodni temu, ktoś powiedziałby mi, że pewnego dnia mój brat będzie w rękach recydywisty, zaśmiałabym się mu prosto w twarz. Gdyby dodał, że mężczyzna, który jest prokuratorem najpierw będzie chciał odebrać mi życie, a później narazi własne, by uratować Liama, nie uwierzyłabym nigdy.
Nie potrafiłam wytłumaczyć samej sobie co zdarzyło się ostatnio w moim życiu. Było nieźle pogmatwane, a ja już dawno straciłam nad nim kontrolę.

— Nene, wrócimy tu kiedyś? — Wkładając bieliznę do torby, spojrzałam na kobietę, która stała oparta dłońmi o komodę.

— Wierzę, że tak.

— Wiara czyni cuda. — Dodałam cicho, zamykając zamek w torbie.

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Trochę bielizny i kilka par dresów. Szczoteczkę, pastę do zębów i tabletki, niezbędne w moim życiu od kilkunastu lat. I dokładnie tak jak mówiła Nene, po około piętnastu minutach w domu Christiana zjawił się Luca wraz z mężczyzną o imieniu - Archie. Byłam posłuszna i nie mówiłam za wiele. Tak naprawdę moje myśli skupiały się głównie na zdrowiu i życiu Christiana oraz Liama.

Nie pytałam o miejsce do którego zmierzaliśmy. Jeśli Christian wszystko przemyślał i zorganizował, pozostawała mi wiara, że wiedział co robi. Oczywiście jego decyzję nie zawsze były dobre i przemyślane, ale w tym momencie nie chodziło tylko i wyłącznie o moje bezpieczeństwo, ale również o kobietę, która była w jego życiu od dzieciństwa.

REVENGE [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz