rozdział 20

998 39 2
                                    

„Wspomnienie jest formą spotkania.”

Khalil Gibran

▫️Christian POV

Jestem tutaj, Christian. — Cichy szept rozbrzmiewał z każdej strony mojej głowy. Niespokojne wibrację czułem niemal w kościach. — Christian obudź się, potrzebuję Twojej pomocy. — Głos stawał się coraz głośniejszy i natarczywy.

Pot spływał po moim czole.

Mięśnie boleśnie się napinały.

Jednak nie mogłem się ruszyć nawet na milimetr. Moje ciało było jak sparaliżowane.

— Christian, zostało Ci mało czasu. Dłużej nie wytrzymam.

Głos rozbrzmiewający w mojej głowie, przeplatany był teraz cichym szlochem. Jednak i on stawał się coraz bardziej głośniejszy i niezwykle nieznośny. Próbowałem ruszyć ręką, wiedząc do kogo należą te słowa, jednak na marne. W moim umyśle, rozbłysło światło, a po nim usłyszałem przeraźliwy krzyk.

Zerwałem się z łóżka, boleśnie szukając powietrza. Kilka minut zajęło mi dojście do normalnego oddechu. Po omacku odnalazłem butelkę z wodą, z której napiłem się kilka łyków.
Zaschło mi w gardle, a chłodna woda przyniosła mi natychmiastowe ukojenie. Opadłem plecami na mokrą od potu pościel, a wzrok utkwiłem w suficie.

Kolejny koszmar, w którym nic nie mogłem zrobić. Sny z Carmen nawiedzały mnie prawie każdej nocy. Demony, które były za to odpowiedzialne nie dawały mi wytchnienia. To dlatego, ostatnim czasy chodziłem wycieńczony. Nie potrafiłem poradzić sobie z jej śmiercią. Spojrzałem na zegarek stojący na komodzie. Jego wskazówki ukazywały piątą rano. Wiedziałem, że dzisiaj już nie zasnę.

Nie chciałem, kolejny raz ryzykować, że przyśni mi się błaganie o pomoc mojej siostry.
Nie zapalając światła, skierowałem kroki w kierunku łazienki, która ściśle przylegała do mojej sypialni.
Miałem plan, by wziąć prysznic, a później zabrać się za obowiązki, które zaniedbałem.

I tak też zrobiłem.

〰️

Zimny prysznic, parę godzin wcześniej był jak lekarstwo. Kiedy chłodny strumień wody otulał moje nagie barki, czułem jak mięśnie lekko się rozluźniają. Potrzebowałem masażu, ale nie miałem na to czasu.

Przez blisko trzy godziny nie odrywałem wzroku od ekranu laptopa i akt sprawy Samuela Rodrigueza, sprzed kilkunastu lat. Szukałem jakichkolwiek poszlak, które chociaż w małym stopniu przybliżyłyby mnie do jego obecnej kryjówki. Gdzieś musiał być, nie mógł przecież zaszyć się niezauważony. Potrzebowałem tylko wyników pracy Iana oraz jego kolegów.
Blisko godziny dziesiątej, poczułem burczenie w brzuchu. Nie jadłem od kilkunastu godzin, a organizm postanowił mi o tym przypomnieć. Korzystając z okazji, zamknąłem laptopa, akta schowałem do szuflady biurka i wyszedłem z pokoju na korytarz.

Mijając drzwi pokoju Hailee, przystanąłem przy nich. W domu panowała absolutna cisza. Oprócz Nene nie było tu nikogo kto rano wstawał o świcie. Jednak za drzwiami karmelowowłosej kobiety, usłyszałem ciche i delikatne szlochanie. Nie trudziłem się, by zapukać do drzwi, lekko je pchnąłem, a wtedy usłyszałem to co mówi Hailee.

REVENGE [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz