-Gon! Zrobiłem śniadanie!- On coś długo siedzi w tej łazience. Może powinienem iść i zobaczyć czy wszystko w porządku...
-Już idę!- Całe szczęście żyje, już myślałem, że coś sie stało.
Do kuchni wszedł Gon. Miał na sobie dużą koszulke i dresy. Wyglądał ślicznie nawet w za dużych ciuchach. Ja natomiast dalej miałem na sobie rzeczy z wczoraj.
-Um, Gon mam takie pytanie...
-Tak?
-Mogłbym pożyczyć od ciebie jakieś ciuchy? Dalej mam na sobie rzeczy z wczoraj...- Widzę, że chłopak ma dużo dużych ubrań więc powinien coś dla mnie znależć.
-Jasne, jak zjem śniadanie to przyniose ci jakieś ubrania- Bóg zapłać... Nie lubie chodzić w tych samych ciuchach dłużej niż jeden dzień.
-Dziękuje i tak w ogóle to smacznego.
-Dzięki
Spędziliśmy jakieś 10 albo 15 minut na jedzeniu i gadaniu o głupotach. Chłopak przyniósł mi ciuchy i poszedłem wziąć prysznic.
Kąpanie zajęła mi jakieś 20 minut. Uwielbiam brać długie gorące prysznice. Za każdym razem kiedy wracałem ze zlecenia, brałem długi gorący pysznic.
-Okej jestem- 20 minut to dla mnie za krótko. Mogłęm myć się dłużej... Kto wie, może Gon zatęsknił by za mną.
-Co tak długo? Myślałem że już stamtąd nie wyjdziesz- 20 minut to długo? Serio? Potrafię się myć dłużej niż godzine.
-A co? Stęskniłeś się?- Na jego miejscu umierałbym już z tęsknoty.
-Może...- Czyli jednak. Bidulek musiał siedzieć sam przez tyle czasu.
-Aj tam, 20 minut to nie długo.
-Killua... Znamy się tak krótko a ja już cie bardzo lubię. To w ogóle możliwe?- Też strasznie go polubiłem. Jest taki mały i uroczy no. Jak tu go nie lubić?
-Jak widać jest to możliwe. Też cię strasznie polubiłem. Jesteś taki mały i słodki. A ten tyłek... O mój boże cudowny jest, daj dotknąć- Jestem dziwnym chłopakiem wiem.
-Po pierwsze nie jestem mały, po prostu ty jesteś duży, a po drugie łapy precz od mojego tyłka- Łapy precz od tyłka... Nie rozumiem co on do mnie mówi.
-Tak tak, ale nie rozumiem jednego... Co to znaczy łapy precz od tyłka?
-Uh, jesteś wkurzający- Cóż za cios w serce.
-Ahh, zabolało.
-I dobrze- Aha. Powinienem się teraz obrazić.
-Dobra, oglądamy jakiś film czy coś? Nudzi mi się- Najlepiej jest spędzić dzień na oglądaniu filmów.
-Myśle że możemy coś obejrzeć, ale ja wybieram film- Wszystko tylko nie romans...
-No dobrz.
-No to ostatnio wyszedł taki fajny romans któy chce obejrzeć, więc go obejrzymy- Co? Uhh niezbyt lubię takie filmy, ale jak Gon chce to obejrzę.
-Poszukaj ten film a ja pójdę zrobić herbatę- Dzień bez herbaty to dzień stracony.
-Herbate masz w szafce nad zlewem jak coś.
-Ile chcesz cukru?
-Um dwie łyżeczki może.
Zrobiłem dwie pyszne herbatki i zabrałem jakieś ciastka. Wróciłem do pokoju w którym czekał na mnie Gon. Usiadłem obok niego i przykryłem się kocem.
-Dziękuje za herbate.
Film trwał jakieś dwie godziny. Był dosyć fajny ale końcówka była na tyle smutna że aż Gon rozpłakał się jak małe dziecko i musiałem go uspokajać. Biedny się nacierpiał podczas oglądania. Zauważyłem że chłopak jest bardzo wrażliwy, ale nie przeszakdza mi to. Po skończeniu filmu stwierdziliśmy że wyjdziemy na spacer i zrobimy zakupy.
-Gon, nie kupiliśmy za dużo rzeczy?- Trzymam teraz dwie ogromne torby zakupów. Nie ukrywam że jest to trochę ciężkie.
-Kupiłem same potrzebne rzeczy- Trzy pudełka lodów serio są takie ważne?
-A te trzy lub cztery pudełka lodów są potrzebne?
-Bez lodów nie przeżyje więc są bardzo ważne- A no tak, Gon jest przecież dzieckiem więc bez słodyczy nie przeżyje.
-Aż tak bardzo lubisz lody? W takim razie jaki jest twój ulubiony smak?
-Słony karmel albo zwykłe czekoladowe, a twój?- Okej, zapamiętam.
-Nie wiem, rzadko jem lody i nie mam ulubionego smaku ani nic- Jedyny smak lodów jaki jadłem to był truskawkowy i czekoladowy.
-No to jak będziemy już u mnie to zjemy dużo lodów.
-Jasne
Droga zajęła nam jakieś 10 minut. Szliśmy sobie powoli spacerkiem. Kiedy doszliśmy już do domu rozpakowaliśmy wszystkie zakupy a produkty ułożyliśmy na swoje miejsca. Gon zaproponował zrobienie ciastek. Tak oto skończyliśmy ubrudzeni mąką.
-No i po co sypałeś mnie tą mąką?- Trochę wkurzony zapytałem Gona. To on zaczął.
-Ja przepraszam... Myślałem że będzie śmiesznie- Chłopak wyglądał jakby był bliski płaczu, a ja wybuchłem śmiechem.
-Dlaczego s-się śmiejesz??
-Śmiesznie wyglądasz to dlatego- Gon również był cały w mące. Śmiesznie wyglądał.
-Ty też, jesteś cały biały- Powinniśmy się teraz umyć.
-Tak tak, a ty masz teraz białe włosy. Powinniśmy się umyć.
-Tak... Mogę iść pierwszy?- No jakbyśmy nie mogli razem no.
-Przecież możemy wykąpać się razem- Gon po usłyszeniu moich słów zrobił się czerwony jak pomidor.
-Co? Jak razem?
-No normalnie.
-Boli cie coś . Nie ma mowy- A już myślałem że plan wypali...
-No dobrze... To idź pierwszy w takim razie- Smutno mi teraz.
-Jak kiedyś będziemy razem to może wtedy...- Gon powiedział to bardzo cicho, lecz ja to usłyszałem ponieważ mam dobry słuch. Jak to się mówiło? Marzenia się spełniają.
Gon mył się jakieś pół godziny. I to niby ja się długo myje tak? Chyba że on tam zemdlał albo coś gorszego... Pójdę lepiej sprawdzić.
Wstałem z kanapy i podbiegłem do łazienki. Drzwi nie były zakluczone więc odrazu je otworzyłem i wszedłem. Zobaczyłem nagiego Gona na środku łazienki. Chłopak automatycznie zrobił się cały czerwony. Przyjrzałem się dokładnie chłopakowi i ujrzałem śliczne ciało. Jest po prostu idealne.
-O japierdole.
-Killua?! Wyjdź stąd! Czemu w ogóle tu wszedłeś?!- No coż, myślałem że coś się stało. Przynajmniej sobie popatrzyłem.
-Ja pomyślałem że cos sie stało i przyszłem sprawdzić czy wszystko w porządku... Nie krzycz już.
-Uh po prostu stąd wyjdź dobrze?
-No dobrze.
Wyszłem odrazu z łazienki i wróciłem do salonu. Poczułem jak telefon wibruje w mojej kieszeni. Kiedy go wziąłem do ręki zobaczyłem wiadomość.
Matka: Gdzie jesteś Killuś? Zabiłeś tego chłopaka? Wracaj proszę do domu natychmiast!!
Kurwa. Zapomniałem o tym.
~~~~~~~~
Dzień dobry, dobry wieczór
(●'◡'●)ノ
Dajcie znać czy rozdział wam sie podoba.
Pozdrawiam serdecznie moje żabki
( ˘ ³˘)♥︎
CZYTASZ
𝑴𝒊𝒔𝒔𝒊𝒐𝒏 𝑭𝒂𝒊𝒍𝒆𝒅~ 𝑲𝑰𝑳𝑳𝑼𝑮𝑶𝑵
RomanceKillua, 19 letni morderca dostaje zlecenie na zabicie 20 letniego Gona. Książka zawiera sceny przemocy oraz sceny 18+ Siea Zapraszam was serdecznie do czytania, Pozdrawiam mojego wiernego fana, który zachęcił mnie do pisania tej książki.