No więc tak....
Kurwa strasznie długo mnie nie było i to nawet nie będziemy rodział.
Ale spoko już się umówiłam z kimś na pisaniu rodziału. ( miesiąc temu) ale żeby to wynagrodzić dam wam moje opowiadani na polski które skończyłam dziś. A za tydzień wstawię drugie bo muszę skończyć je do czwartku.
Tematyka opowiadania : współczesna wersja baśni o rybaku i złotej rybce ( jak pani to nazwała)
Dziś jest dzień mojego wyjazdu z przyjacielem nad jezioro. Już od dwóch tygodni mnie namawiał więc się zgodziłam. Mieliśmy spędzić tam 4 dni pod namiotem. Kiedy w końcu ruszyliśmy we dwoje byliśmy uradowani jak dzieci, ponieważ nie pamiętam, kiedy ostatnio spędzaliśmy ze sobą czas. Na miejsce dojechaliśmy późnym popołudniem. Rozstawiliśmy namiot a ja stwierdziłam, że mam ochotę poczytać. Jemu także to zaproponowałam, bo dla niego też wzięłam parę książek, które mogły by mu się spodobać. On jednak wolał iść łowić ryby. Nie wiem co ludzie widzą w tym zajęciu polegającym na siedzeniu i czekaniu. Chyba z godzinę później Tom przybiegł do mnie z wyrazem twarzy takim jakby zobaczył przed chwilą garniec złota, który rzekomo ma być po drugiej stronie tęczy:
- Co się stało, że jesteś taki wesoły? – zapytałam ze zdziwieniem.
- Nie uwierzysz co przed chwilą przeżyłem.
- No co takiego? Czy aby wszystko z Tobą w porządku?
- Jeszcze jak. - powiedział po czym usiadł koło mnie i zaczął
opowiadać co takiego się wydarzyło.
Powiedział mi, że przed chwilą po nieudanych próbach złowienia czegokolwiek w końcu złapał „złotą rybkę” i to jeszcze spełniającą życzenia. No dobrze... zbytnio nie wierzę w zjawiska paranormalne więc zastanawiałam się czy nie naciąga prawdy. Twierdził że wypuścił ją na jej prośbę i z wdzięczność za ten czyn rybka oznajmiła Tomowi, że będzie do jego usług gdyby potrzebował pomocy:
- Coś mi się wydaje, że kłamiesz bym zwróciła na ciebie uwagę.
- Ja nie kłamię! – uniósł się a ja aż podskoczyłam.
- No dobrze, dobrze tylko nie zachowuj się tu jak dziecko.
Następnego dnia wypłynęliśmy na jezior, bo chciał mi udowodnić swoją rację. Siedzieliśmy tak godzinę i nic się nie działo. Zaczęłam się powoli nudzić więc postanowiłam się odezwać:
- I chcesz tak dalej siedzieć czy... - nagle urwałam w połowie zdania, bo zauważyłam, jak coś wyłania się z wody.
- W czym mogę ci pomóc panie? – zapytała niskim głosem ryba. Ja wpatrywałam się w nią ze zdziwieniem a Tom tylko się uśmiechnął triumfalnie.
- Chciałbym żeby nasz wyjazd potrwał trochę dłużej i był za darmo.
- Twoje życzenie niedługo się spełni – odpowiedziała i zanurkowała z powrotem do wody.
- To było głupie życzenie, wiesz ?
-Ale przynajmniej spędzimy ze sobą więcej czasu – posłał mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam ale miałam złe przeczucia co do małej rybki.
W kolejnych dniach Tom zachowywał się zupełnie inaczej niż przed wyjazdem. Stał się bardziej oziębły i lekko impulsywny. Za każdym razem, kiedy wracał z łowienia był wkurzony, bo jak zwykle nic nie złowił. Jednak dziś był w lepszym nastroju. Usiadł koło mnie i spojrzał w głąb lasu niedaleko jeziora:
- Czy wszystko w porządku?
- Tak, nawet jest wspaniale.
- Wiesz przez ostatnie trzy dni byłem u rybki.
- I co w związku z tym?
- To, że zażyczyłem sobie nową łódkę, wędkę i sieć.
- Ale to jest bez sensu przecież więcej tutaj nie przyjedziesz więc po co Ci to wszystko?
- Oj już nie przesadzaj, od przybytku głowa nie boli. Lepiej mieć niż nie mieć. Przecież nie będę marnował życzeń żeby zbawiać świat.
- Jestem w szoku Tom, nie wiedziałam że jesteś takim egoistą. Uwierz mi, karma wraca, a teraz idź spać.
Następnego dnia okazało się, że ktoś zatopił łódkę, w której była reszta rzeczy które zażyczył sobie chłopak. Tom załamał się i przesiedział cały dzień w namiocie. Ja też miałam paskudny humor. Na następny dzień z samego rana złożyliśmy namiot i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.Ta,ta, ja sama nie jestem z tego zadowolona ale myślę że jest w miarę ok. Więc Papatki.
Ps
Myślę też czy nie zrobić jakieś oddzielnej książki na moje opowiadania które pisałabym w wolnym czasie na przykład w wakacje.