Bardzo chciałabym wyjaśnić pewne niedociągnięcia we wcześniejszym rozdziale i błąd w komentarzach xD. Kiedy Elliott biegła za Ann, nie była wilkiem i spojrzała na normalny zegarek. Kiedy się przemieni to będzie zapisane, nie będzie trzeba się domyślać *n*. Przepraszam za złe wyjaśnienie. .>.
~Eyseer
-----------------------------------------------------
Wciąż nie mogę dojść do siebie. Jestem u pielęgniarki i popijam sobie melisę. Głowa znowu mnie rozbolała, a pani od wychowania fizycznego, żeby pozbyć się niewygodnego ucznia kazała mi iść do niej razem z Ann. W sumie mi to pasuje, nie jestem zmuszona znosić spojrzeń ludzi z klasy. Trochę mi głupio, zwłaszcza przed Thomasem. Wszystko widział, bo chyba jedyny cały czas się na mnie gapił. A blondynka cały czas dopytywała się mnie co było moją wizją. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie, ale ona nie chciała zrozumieć, że to już koniec. Obiecała, że jak tylko poczuję się lepiej to pójdziemy do wychowawczyni, żeby mnie zwolniła. Ale to Ann, zdziwiłoby mnie gdyby to był jej cały plan. Ma zamiar mnie odprowdzić i całkiem przypadkowo zachaczyć o ulicę Dainstreet. Musimy przyjrzeć się temu domowi i w jakiś sposób ostrzec mieszkańców, bo jeśli moja wizja jest prawdziwa, to mogą spłonąć razem z nim. Pielengniarka wyszła na chwilę, zostawiając nas same.
-Ann, skąd ty w ogóle masz pewność, że to była wizja?- ból głowy minął już całkiem, a ja byłam zła że muszę tu siedzieć.
-Nie mam, ale musimy to sprawdzić. Nic nie stracisz, jak ominie cię kilka lekcji. A ja sama sobie nie poradzę. To ty wiesz jak wyglądał ten dom.
Westchnęłam cicho, a w tym samym momencie wróciła pracowniczka szkoły. Była całkiem młoda. Zmierzyła mi temperaturę. Jej wyraz twarzy zmienił się z uprzejmego na niedowierzający.
-Ja...ja nie rozumiem. To niemożliwe. Termometr się chyba zepsuł. Potrząsnęła nim gwałtownie (to był na rtęć, nie elektroniczny) i jeszcze raz zaczęła mnie badać. Po kilku minutach wyjęła go i powiedziała z przepraszającym uśmiechem.
-Pójdę po drugi. Nigdzie się nie ruszajcie. Zaraz wracam.- wyszła z pokoju.
-Kurde, mamy problem...Jesteś wilkołakiem, a wilkołaki mają niższą temperaturę ciała niż ludzie.- powiedziała Ann.
-Czyli ile?
-34 stopnie, przynajmniej tak pamiętam. Louis coś takiego mówił. Ale można mu ufać, pół życia spędził czytając książki. Przeważnie fantastyka, ale my przecież nie istniejemy.- uśmiechnęła się.
Ktoś trzasnął drzwiami na korytarzu i usłyszałyśmy zbliżające się kroki. Młoda dziewczyna była dość daleko. Z powrotem się położyłam, a Ann zaczęła przeszukiwać swój plecak. W końcu wyciągnęła jakąś torebeczkę, otworzyła i kazała mi zjeść jej zawartość.
-Chyba oszalałaś! Nie wezmę tego do ust.
-Cicho!- kroki były coraz bliżej- to proszek do pieczenia. Podniesie twoją temperaturę ciała.
-Możliwe, ale to potrwa.- miałam wątpliwości.
-Czy ty zawsze musisz krytykować to co robię? Jesteś wilkołakiem i masz kilkukrotnie szybszą przemianę materi. Nie gadaj tyle.- I wsypała mi proszek do buzi. Zaczęłam kaszleć.- Popij! Szybko! - Wcisnęła mi kubek w dłoń, a ja posłusznie go opróżniłam. Pielengniarka weszła do pokoju.
-Już jestem. Przepraszam, że tyle to trwało.
Mam gorączkę, o nie. Co za pech, nie będzie mnie na zajęciach kulinarnych. A mieliśmy robić ciasto. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy wychodziłyśmy jednocześnie dziękując Bogu za to, że postawił na mojej drodze Ann.
CZYTASZ
W objęciach nocy
WerewolfJestem Elliott. Mam 15 lat, kochającą rodzinę, dom. Nic więcej mi nie jest potrzebne. To dlaczego wszystko musiało się zmienić? Po co mi nowe zdolności, których nie mogę kontrolować? Po co poznaję nowych ludzi, których ranię? Kim byli moi prawdziwi...