Rozdział 2

989 39 2
                                    

Stałam i wpatrywałam się w Gretę, ignorując jej wyciągniętą rękę przez dobre pół minuty. Jestem pewna, że mi się nie przewidziało. Ociągając się odwzajemniłam uścisk dłoni.

-Jesteś leworęczna?- zapytała. Zaskoczyła mnie jej spostrzegawczość. Ludzie dostrzegali to po kilku dniach znajomości, lub w ogóle o tym nie wiedzieli.

-Tak- odparłam wciąż wpatrując się w jej oczy. Greta zauważyła że jej się przyglądam, bo zmieszana odwróciła pospiesznie wzrok. Rozmowa nam się nie kleiła, a dziewczyna zamiast być pewna siebie, zdawała się być zdenerwowana, a na jej twarzy zobaczyłam coś na wzór...wstydu? Nagle oznajmiła, że musi już iść. Pżegnałam ją rozbawionym spojrzeniem.

Weszłam z powrotem po schodach i dokończyłam rozpakowywać pudła. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i wtuliłam się w kołdrę. Wyjęłam swoją ulubioną książkę i zaczęłam czytać. Kiedy skończyłam, zegar pokazywał że jest już grubo po północy. No tak, cała ja...Ale myślami wciąż byłam w świecie książki. Poszłam się wykąpać. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie trudny dnia. Wróciłam do pokoju i spojrzałam przez okno. Za niecały miesiąc, dokładnie 28 dni skończę 15 lat. Na niebie widniał przepiękny księżyc w pełni. Jego nieziemski srebrno-niebieski blask wypełniał pokój. Położyłam się i od razu zasnęłam.

***

Obudził mnie dźwięk budzika, który szczerze znienawidziłam już kilka miesięcy temu...6.30, wspaniale. Do szkoły mam 10 km więc chyba już zawsze będe chodziła niewyspana. Dzisiaj zawozi mnie mama. Szkoda, że pracuje po południu, nie byłabym zła gdyby mnie również przywiozła. No cóż nie opowiem jej jak było, co mnie bardzo cieszy. Nie lubię się nikomu zwierzać. Ale tata nie odpuści, nie dzisiaj. On zawsze mnie rozmumie i tak jak ja był przeciwko przeprowadzce do Dreamdown. Zeszłam na dół. Rodzice jedli śniadanie. A ja tak oryginalna zrobiłam sobie kanapkę z dżemem i kakałko. Zapomniałam kompletnie o oczach Grety, ale niestety nie na długo.

Jedziemy już jakieś 15 minut. Czy ta droga musi być taka kręta? Mama niestety nieopodal naszego domu znalazła przystanek autobusu, którym będe jeździć do szkoły. Juhu. Nie posiadam się ze szczęścia. Tylko ciekawe gdzie kupię bilet. Odkąd tu przyjechałam nie spotkałam nikogo tutejszego z wyjątkiem Grety, która nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia. Kiedy tak rozmyślałam dojechałyśmy pod szkołę. To ogromny budynek, 3 piętra i chyba z milion klas. No cóż tak to jest kiedy w mieście jest tylko jedna szkoła podstawowa połączona z gimnazjum.

Pożegnałam się z mamą i weszłam po schodach. Zapytałam dwóch dziewczyn gdzie są szatnie. Te popatrzyły na mnie jak na idiotkę i pokazały niedbale ręką, gdzie mam iśc. Ruszyłam we wskazanym kierunku i wpadłam na Gretę. Tak, tę Gretę. W jej oczach ponownie dostrzegłam ten sam błysk. A zaczynałam myśleć, że to jednak nie prawda.

-Ooo, hej skarbeńku- powiedziała i zachichotała. -co tam u ciebie słychać?- Rozejrzałam się wokoło. Z pewnością mówiła do mnie.

-Skarbeńku? Hej...wszystko ok, mogę przejść? Greta usuneła mi się z drogi ale ruszyła za mną.

-Idziesz do szatni? Ja też, świetnie się składa.- zdobyła się na wymuszony uśmiech. Widać było, że za mną nie przpada, więc dlaczego stara się być miła?

-Serio? Przed chwilą z niej wyszłaś...-

-Taak, ale zapomniałam zeszytu, wiesz nauczycielka się czepia.- zmieszała się.

NIe odpowiedziałam. Po wyjściu z szatni odzieliłam się od Grety i poszłam do dyrektora po plan. Będę chodzić do klasy 2b. Biol-chem, lepiej trafić nie mogłam. Od zawsze się tym pasjonowałam.

Weszłam do klasy po dzwonku, podeszłam do nauczycielki i wyjaśniłam sytuację. Uśmiechneła się.

-Jestem Martha Grace, witaj w nowej szkole.- miała przyjazny uśmiech. Kazała mi usiąść w ostatniej ławce obok jakiejś dziewczyny w długich, blond włosach i ciemnych oczach. W klasie rozległ się szmer. Usiadłam.

-Cześć. Nazywam się Ann, nie przejmuj się nimi. A jak ty się nazwywasz?

-Elliott Strass.

-Fajnie imię, ty przynajmniej masz się czym wyróżnić. Nie to co połowa ludzi, których znam- W jej głosie nie było złośliwości, w przeciwieństwie do Grety.

Minęła już większość lekcji. Na wszystkich siedziałam z Ann. Na przerwie dopadł mnie obrzydliwy zapach. Ogarnęła mnie fala mdłości...wciągnełam powietrze i aż oparłam się na Ann.

-Co się stało?- zapytała

-Co to za smród?!- zapytałam, a Ann roześmiała się najszczerszym śmiechem jaki kiedykolwiek słyszałam.

-To nasz obiad. Zastanawia mnie w jaki sposób go wyczułaś. Jesteśmy na trzecim piętrze...

Po obiadku wróciłyśmy pod klasę, to znaczy próbowałyśmy. Zebrała się chyba cała szkoła. NIektórzy krzyczeli. W środku na ziemi tarzało się dwóch chłopaków. Jeden z nich miał przewagę. Zauważyłam, że jego włosy są takiego samego koloru jak włosy Ann. Drugi, wyższy z brązowymi włosami i szarymi oczami kopnął drugiego i wstał. Splunął na niego i podszedł do przerażonego chłopaka. Przepchnął go przez tłum i posadził na ławce, po czym szybko oddalił się w przeciwnym kierunku.

-Kto to był?- spytałam zaciekawiona

-Thomas. Chodzi z nami do klasy. Nie zauważyłaś go?

-Nie, raczej nie...

-Słuchaj, dasz mi swój telefon?

-Jasne.- wyciągnełam go i zaczęłam dyktować liczby, kiedy Ann wyrwała mi go i zachichotała na widok miojej miny

-Yyy, myślałam że chodzi ci o numer...-Teraz już śmiałyśmy się obie. Przez myśl przemknęło mi, że właśnie na kogoś takiego czekałam przez całe życie. Myślałam, że nic nie zepsuje mi humoru, ale cóż, myliłam się.Obok nas przystanęła Greta.

-Co ty tu robisz?-warknęła do Ann.

-Nic co by cię obchodziło. Odejdź.- odparła

-Zabawna jesteś. Pozwól że ujmę to inaczej- spieprzaj.

Ann warknęła w odpowiedzi i rzuciła mi przepraszające spojrzenie. I odeszła. Zostawiła mnie samą. Może jednak się myliłam.

-Nie przejmuj się tą idiotką, to debilka. Czy nie widzisz jak ona się ubiera? Kogoś tak żałosnego jeszcze nie spotkałam.- wkurzyłam się. Dlaczego ona ją oczernia? Popchnęłam ją. Greta zachwiała się, a z jej spojrzenia zniknęły resztki udawanej uprzejmości. Rzuciła się na mnie. Upadłyśmy na ziemię. Poczułam w ustach smak krwi, coś pociekło po moich rękach. W prawej poczułam straszny ból. Ostatkami sił zepchnęłam ją ze mnie. Zmurowało mnie kiedy zobaczyłam jak mocno to zrobiłam. Greta leżała pod przeciwną ścianą, z jej policzka leciała krew, tak samo jak z głębokiego rozcięcia na ręce. Z przerażeniem zrozumiałam co zrobiłam. Ale jak? Ale jeszcze bardziej przeraziłam się kiedy zobaczyłam jak jej rany goją się w błyskawicznym tępie. W jej oczach była furia. Podniosłam się i zaczęłam uciekać. Jak najszybciej. Jak najdalej.

W objęciach nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz