Odzyskałam świadomość, ale instynkt zabronił mi drgnąć. Powoli przypominałam sobie momenty z wczorajszego wieczoru. Nagle usłyszałam strzępki rozmowy Thomasa z jakimiś dwoma innymi mężczyznami.
-Nie możecie jej skrzywdzić! Nie taki był plan!
-Nic mnie to nie obchodzi, zabiła jedną z nas. Nie będzie litości. Ona dla Grety jej nie miała. Widziałeś zwłoki? Już dawno nie widziałem takiej masakry.
-Po co z nim dyskutujesz? Bierzemy ją do alfy, a on tego nie zmieni.- do konwersacji włączył się drugi.
-Nie! Nie pozwalam, miała być bezpieczna, oddzielona od tego szaleńca.- Thomas zaczął protestować, ale na nic się to zdało, bo mężczyzna odepchnął go mocno na bok i podszedł do mnie. Odliczałam w myślach sekundy, nie poddam się tak łatwo. Wysunęłam ostrożnie pazury, kiedy ktoś pochylił się nade mną. Wyczułam moment i zerwałam się na nogi. Przeorałam mu twarz i wykorzystałam ich nieświadomość i zdezorientowanie, żeby znokautować drugiego mocnym kopniakiem w brzuch. Nie myślałam o Thomasie, zdradził mnie. Obejrzałam się szybko do tyłu i wybiegłam na korytarz. Moi porywacze chyba wiedzieli, że to ślepy zaułek, bo nawet nie podążali za mną. Nie powiem, żeby mnie to martwiło. Zajęta byłam faktem, że muszę wyskoczyć przez matowe okno. Nie znam wysokości, ale to moja jedyna deska ratunku. Tego się nie spodziewają, ale chyba zaczęli się niepokoić moim zwlekaniem, bo pierwszy wilk wyjrzał na korytarz. Wściekłość na jego poranionej twarzy zastąpiło niedowierzanie. Odwróciłam się od niego i ruszyłam pędem w kierunku najbliższego okna. Rozbiłam szybę i zaczęłam spadać. Próbowałam ustawić się pod kątem, żeby rozłożyć ciężar ciała na całą powierzchnię, wyczytałam to w jakiejś książce. Ale chyba zrobiłam to źle, bo dotknęłam ziemi. Nie. Dotknęłam to złe słowo. Rąbnęłam w ziemię całym swoim ciężarem, powietrze zostało wypchnięte z moich płuc. Leżałam na ziemi nie mogąc się poruszyć. "Nie masz czasu, skup się!" Poruszyłam palcem, jest tak źle jak sądziłam. Bardzo źle. Moje wnętrzności chyba pozamieniały się miejscami. Kości były w kawałkach. Ale strach był silniejszy, znieczulił mnie. Próbowałam wstać, ale nie udało mi się. Usłyszałąm kroki na schodach. Jestem skończona. Przymknęłam oczy i czekałam na koniec. Ktoś wsadził swoje ręce pod moje ramiona i pociągnął w górę. Podniosłam wzrok, ale sama nie wiem czemu. Napotkałam zaniepokojone spojrzenie Thomasa.
-Elliott błagam powiedz coś! Hej, popatrz na mnie! Słyszysz?!- rozumiałam co mówi, ale moje ciało zaczynało się regenerować. Wygięłam się w spazmie bólu.
-Puść mnie! Błagam!- tylko tego brakowało, żeby źle się zrosnąć. Chłopak pojął o co mi chodzi.
Po kilku minutach byłam obolała, ale w jednym kawałku. Wstałam na własnych nogach i zaczęłam kuśtykać za chłopakiem.
-Gdzie jest Louis?- zapytałam przypominająć sobie o nim.
-Uciekł.- chciałam mu coś powiedzieć, ale gestem dał mi do zrozumienia, żebym zamilkła.- Nic nie mów. Kiedy zobaczył bety Wschodniej Watahy po prostu zwiał.- Wschodnia Wataha, więc wszystko jasne.
-Ale...to niemożliwe, nie zostawiłby mnie. Nie wierzę ci!- chłopak podszedł do mnie i scisnął moją twarz, tak, że zabolało.
-Może czas się obudzić, księżniczko. A tak poza tym nie ma za co.- wściekły ruszył do przodu.
-Zdradziłeś mnie, nie ufam ci! To pewnie dalsza część waszego planu! Chcesz zyskać moje zaufanie, uśpić czujność, przejrzałam cię. Gdzie oni są?!
-Zamknięci w tym swoim biurze, są tak tępi, że mają tylko jeden klucz, który im zabrałem. Pomyśl!
-Nawet ja jestem w stanie wywarzyć te drzwi. Mogą wyskoczyć za mną oknem, nie dam się nabrać.- nie odpowiedział. Wkurzyłam się. Nie zwraca na mnie uwagi. Właśnie o to mi chodziło. Krzyknęłam za nim szybkie "Poczekaj", ale ruszyłam w przeciwną stronę.
Przemieniłam się w wilka, odrzuciłam podartą sukienkę Ann na bok i zaczęłam biec. Muszę wyjść na główną drogę i znaleźć Louisa. Nie wierzę, że tak po prostu mnie zostawił, musieli mu coś zrobić.
Biegłam przez dwie godziny. Rozpoznałam majaczący w oddali dom, siedzibę naszego stada. Przyspieszyłam, bo Thomas gonił mnie już od jakiegoś czasu, wiatr wiał w korzystną dla mnie stronę. Czułam jego delikatny smak, który napawał mnie niepokojem. Weszłam po schodach i skierowałam się do pierwszych drzwi. Popchnęłam je łbem i rozejrzałam się po pokoju. Na łóżku leżała skotłowana kołdra, na ziemi walały się ciuchy. Pociągnęłam nosem i wyczułam nutkę zapachu przyjaciółki. W tym momencie coś się na mnie rzuciło, wybuchając wesołym, niewinnym śmiechem.
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było >.< szkoła daje się we znaki, mam serio dosyć ;-; rozdział jest krótki i pisany na żywca, więc naprawdę przepraszam :c mam zamiar napisać nową książkę, ale nie o wilkołakach. Chcielibyście? ^u^
~Eyseer
CZYTASZ
W objęciach nocy
WerewolfJestem Elliott. Mam 15 lat, kochającą rodzinę, dom. Nic więcej mi nie jest potrzebne. To dlaczego wszystko musiało się zmienić? Po co mi nowe zdolności, których nie mogę kontrolować? Po co poznaję nowych ludzi, których ranię? Kim byli moi prawdziwi...