Jak się poznaliście?

4 2 0
                                    

Musiałam przyznać, że niezbyt dobrze rozegrałam tą bitwę. W prawdzie dowiedziałam się dokładnie wszystkiego na temat owego więzienia, ale zapomniałam o jednej, całkiem istotnej kwestii - aby uwolnić moją przyjaciółkę, potrzebowałam ludzi. Zaplanowanie akcji wymagało też czasu, a biorąc pod uwagę kim była Paige Harney, to usunięcie jej było dosłownie koniecznie. Jednak pozwoliłam sobie popełnić drugi błąd,darawałam jej życie. Poniekąd. Matka Jamesa leżała teraz z szpitalu, w śpiączce, niezdolna do czarowania, niezdolna do uprzedzenia kogoś o naszych planach. Wybuch gazu w jej domu wydał mi się najrozsądniejszą metodą grania na czas. Policja szukała teraz jej syna, który przepadł jak kamień w wodę, chodź niekoniecznie, bo wciąż siedział związany w mojej łazience.
- Czy to było mądre? - zapytał Nick, następnego dnia, jedząc śniadanie w mojej kuchni.
- Zapewne nie. Ale nie miałam wyjścia - oznajmiłam.
- Co zamierzasz?
Oparłam się o blat, patrząc na niego.
- To zależy od tego czy mi pomożesz - rzuciłam poważniejszym tonem niż zamierzałam.
- Wiesz, że jestem z Tobą. Chcę należeć do twojego zespołu.
Pokiwałam głową.
- Pogadam ze Stevenem, może prześle mi kogoś do pomocy.
- Masz w ogóle jakiś plan? - zapytał.
- Poniekąd - oznajmiłam wymijająco. Nie mogłam mogłam mu powiedzieć, że nie. Wymyślanie planu odbicia przyjaciółki bez ludzi i wiedzy na temat więzienia było wręcz niemożliwe. Jakkolwiek potężna bym nie była, bez wsparcia nie mogę tego zrobić. Nick zdecydował się wziąć prysznic, dlatego ja ulotniłam się do siebie. Zapaliłam szałwię przy drzwiach i wybrałam numer Stevena.
- Tak? - odebrał po chwili.
- Wiem jak wejść do więzienia - oznajmiłam.
- Brzmi dobrze - odparł.
- Potrzebuje ludzi - powiedziałam.
- Wiesz, że to nie możliwe. Przykro mi - rzekł. W jego głosie wyczułam smutek. - Twój wuj ceni cię jako wiedźme, ale po tym jak mu się sprzeciwiłaś nie pomoże ci.
- Nie znasz kogoś? - zapytałam.
- Nie chce Cię narażać. Mało osób stanie po twojej stronie, Lexie.
- Pieprzeni tchórze.
Zapadła cisza.
- Trudno pójdę sama.
- Chyba, że... - przerwał.
- Steven, mów.
- Znam dziewczynę, wampirzyce. Pomaga przy różnych akcjach. Ma swoją cenę, ale jest przydatna.
- Można jej ufać? - zapytałam.
- Tak mi się wydaje - odparł.
- Przyślij ją.
Rozłączyłam się. Zgasiłam zioła i wyszłam z sypialni. Nick wciąż siedział z łazience. Musieliśmy iść do szkoły, ale w ogóle nie miałam do tego głowy. Jednak trzeba było zapewnić Misztala o mojej niewinności. Postanowiłam zająć się drugim problemem - Jamesem Harneyem. Weszłam więc do gabinetu, gdzie trzymaliśmy naszego gościa.
- Wypuść mnie - powiedział przygnębiony. Podeszłam do niego, delikatnie sięgając po nadgarstek. Wysunęłam kły, obserwując przerażenie malujace się na twarzy chłopaka. Ugryzłam go, smakując krwi. Z trudem oderwałam się po chwili.
- Jest czysty - powiedziałam, czując za sobą obecność Nicka.
- Mogę spróbować? - zapytał, podchodząc. Odsunęłam się robiąc mu miejsce. Nick spojrzał mu w oczy, pewnie, jakby instynktownie.
- Zapomnisz o tym co wydarzyło się w tym mieszkaniu. Opracowałeś projekt, po czym imprezowałeś przez cały wieczór z grupką przypadkowo spotkanych ludzi. Pójdziesz do szkoły, czując się jak na kacu.
Uwolniłam Harneya, który wstał i bez słowa ruszył w stronę drzwi.

***

Na przerwie obiadowej tradycyjnie, zajęliśmy nasz stolik przy oknie. Harney nie pojawił się na stołówce, co oznaczało, że trafił do szpitala. Miałam nadzieję, że hipnoza Nicka podziałała. Póki co wszystko układało się względnie dobrze. Misztal nie zwrócił uwagi na to, że mogę mieć jakiś związek z tym co się stało z Harneyem i jego mamą.
- Wpadłem na tego typa, który cię śledzi - powiedział Nick, siadając obok Parkera. - Zagroził mi, żebym był grzeczny bo inaczej wyrwie mi serce.
- Spoko, nie odważy się - powiedziałam, pijąc krew z kubka.
- Skąd go znasz, tak w ogóle? - zapytał Peter. Spojrzałam na nich niepewnie.
- Chcecie znać moją historię?
Obaj energicznie pokiwali głowami. Uśmiechnęłam się na myśl o starych czasach.

Poznałam go w gimnazjum, kiedy jeszcze nie byłam świadoma kim jestem. Wydał mi się inny niż reszta. Byłam na etapie poznawania swoich mocy, razem z moją przyjaciółką, Kate. Dowiedziałam się, że jest wampirem na szkolnej wycieczce, to było takie zaskakujące, ale po raz pierwszy poczułam, że jest ktoś jeszcze z mojego świata. Był moją pierwszą miłością. Wampir i czarownica. To było prawie jak zakazana miłość. Wrócił do rodzinnego miasta, do swojej przyjaciółki z czasów szkoły, a mojej nauczycielki angielskiego. Ona także była czarownicą. Uczyła nas, znaczy mnie i Kate czarów. Kate, jak przystało na dziewczynę z dobrego domu, czerpała siłę z dobra. Dołączyła do klanu czarownic. Ja zaś chciałam korzystac zarówno z tego co dobre, jak i złe, klan więc mnie nie przyjął. Moja przyjaciółka nie była zadowolona, że układam się z wampirem, uznała, że to przyniesie nieszczęście. Ale jej nie słuchałam. Byłam wściekła, że ona ma wsparcie czarownic, A ja nie.
Pewnego dnia poklocila się z Kate, doszło do niekontrolowanego użycia siły. Niemal umarłam. Na szczęście Misztal uleczył mnie swoją krwią. Niestety tego samego wieczoru doszło do walki, między czarownicami a wampirami. Chciałam to przerwać. Spotkałam się z Kate na dachu szkoły, by przekonać ją by powstrzymać masakrę. Niestety zastałam tam też najstarszą z wiedźm, Faragonde. Nie wiedząc, że mam w sobie krew wampira, zrzuciła mnie z dachu. Na moje szczęście, widziała to Emma, przyjaciółka Misztala. Odprawiła czar, który kosztowałżycie. Obudziłam się jako wampir, z mocą czarownicy. Byłam jak nieskończone źródło energii. Ale byłam przerażona. Misztal nauczył mnie wszystkiego, a potem znalazły mnie Trix, moje przyjaciółki, które były uczennicami Emmy, także odrzucone przez klan. Poprzysiągłyśmy zemstę.

- Czemu wiedźma zrzuciła cię z dachu? - zapytał Peter.

Wampiry efektem zaklęcie czarownicy, jako stwory silniejsze od wilkołaków. Tak powstali pierwsi. Uważano, że wampiry nie mogą się rozmnażać. Ale jeden z nich nie był zwykłym wampirem. Mój wuj, a tak na prawdę pradziadek, był też wilkołakiem. Spłodził córkę z wilkołaczycą, moją babcię. Nigdy nie złamała klątwy, ale by chronić ją przed czarownicami, ukryli ją, oddając ludzkiej rodzinie. Moja babcia wyszła za dziadka i tak urodziła się moja mama. Moja mama była w połowie wilkołakiem, także o tym nie wiedząc. Zeszła się z moim tatą, synem czarownicy i czarownika. Tak powstałam ja. Wiedźmy dowiedziały się kim jestem, bo legendę o cudownym dziecku przekazywano z pokolenia na pokolenie. Chciały mnie zabić, bo nie może istnieć ktoś, kto nosi w sobie moc trzech ras.

The Evilness: zaginioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz