Co to za robota?

5 1 0
                                    

- Czyli chcesz nam powiedzieć, że jesteś potomkinią pierwszych wampirów? - zapytał mnie Andy, siadając na kanapie ze szklanką whisky.
- Tak - odparłam obojętnie. - W gruncie rzeczy tak.
- Wiedziałem, że warto z Tobą trzymać - zaśmiał się Nick. Rzuciłam w niego poduszką i uśmiechnęłam się lekko. Andy przewrócił oczami, popijając trunek. Po chwili spoważniałam, przypominając sobie, że pora było zadać chłopakowi to pytanie. Nick siedział obok mnie i jakby czytając mi w myślach spojrzał na przyjaciela.
- Musimy pogadać - rzucił za mnie. Andy popatrzył na nas i wydął usta.
- Czego chcecie?
- Włamię się do tego więzienia - zadeklarowałam pewnie.
Twarz Petera zbladła, a ja wiedziałam, że temat może być trudniejszy niż zakładałam.
- A ja jej pomogę - oświadczył Nick za mną.
- Chcecie wiedzieć czy wezmę w tym udział - zaśmiał się gorzko.
- Potrzebuje ludzi, a nikt nie chce stać po mojej stronie, szczególnie teraz - odparłam. - Nie będę Cię narażać. To będzie szybka akcja. Nie będziemy ryzykować szalonym planem, bo nie mam na to środków. Ale sama tego nie zrobię, niestety. Nie mam argumentów by cię przekonać, dlatego proszę, pomóż nam.
Andy Peter patrzył na nas z powątpieniem. Jego oczy wyrażały więcej niż twarz, której mimika wciąż pozostawała tak samo obojętna. Widziałam jak się waha. Widziałam błysk nadziei w jego oczach, chodź nie do końca widziałam czego ona dotyczyła. Nim jednak nam odpowiedział rozległo się głośne pukanie do drzwi. Wybici z transu rozmowy niemal jednocześnie spojrzeliśmy w ich kierunku. Podeszłam do nich powoli starając się wsłuchać kto stoi za nimi. Wyczułam jednak wampira. Z impetem otworzyłam drzwi. Naszym oczom ukazała się dziewczyna, niezbyt wysoka, w krótkich bardzo jasnych włosach, z różowymi pasemkami.
- Tak? - zapytałam ostro.
- Weronika Rodriguez? - zapytała od niechcenia. - Przesyła mnie niejaki Steven. Podobno masz dla mnie robotę.
Wtem przypomniałam sobie rozmowę z moim przyjacielem.
- Jesteś wampirzycą na wynajem - podsumowałam. Dziewczyna skrzywila się, na co ja zaprosiłam ją do środka.
- Cześć - powitała chłopaków. Rzuciła plecak na środek salonu i spojrzała na mnie wyczerpująco.
- Jak się nazywasz? - zapytałam siadając na brzegu kanapy. Założyłam noge na noge i wbiłam wzrok w dziewczynę.
- Mercy Cavenon - przedstawiła się.  - Co to za robota?
- Steven nie nakreślił ci sytuacji? - zapytałam. Mercy westchnęła przystępując w miejscu.
- Powiedział, że chodzi o jakieś włamanie. No i wspomniał dla kogo miałabym pracować.
- Wiesz kim jestem - stwierdziłam.
- Poniekąd - potwierdziła szybko. - Mam prawie dwieście lat, życie nauczyło mnie, że trzeba sprawdzać z kim się pracuje - oznajmiła stanowczo. - Chodź w gruncie rzeczy nikt z nas nie ma czystego konta. Nie obchodzi mnie co zrobiłaś, a to co dasz mi w zamian za moją pracę.
Wbiła we mnie wzrok niczym sokół w ofiarę. Uśmiechnęłam się delikatnie, czując, że przyjdzie jeszcze czas na pokaz siły.
- Dobrze - powiedziałam w końcu. - Czego chcesz?
- Zależy co mam zrobić.
- Moja przyjaciółka przetrzymywana jest w jednym z więzień dla istot takich jak my. Chce ją odbić.
Mercy zagwizdała. W jej oczach zauważyłam rozbawienie.
- To nie jest włamanie - powiedziała.
- Zrobisz to z nami czy nie? - chciałam postawić sprawę jasno. Ona przyglądnęła mi się przez chwilę. Potem spojrzała na milczących do tej pory chłopców.
- To jest twoja ekipa? - zapytała. - Świeżak i człowiek. Świetnie...
Milczałam. Uznałam, że w tej sytuacji to najlepiej odda to co chce przekazać.
- Niech będzie - powiedziała w końcu. - Ale to będzie Cię kosztować.
- Wiedząc kim jestem powinnaś wiedzieć, że mam środki. Brak mi tylko ludzi którym mogę ufać - zrobiłam pauze. - Podaj cenę.
Mercy zastanawiła się przez chwilę.
- Będziesz mi winna przysługę.
Prychnęłam rozbawiona. Spojrzałam na nią z uśmiechem. Chłopcy nie bardzo wiedzieli co się dzieje, ale strategicznie sie nie włączyli. Dopiero teraz zauważyłam jak Nick uśmiecha się delikatnie.
- Nie - oznajmiłam. - Nie pozostawiam sobie długów. Podaj cenę.
- W tej chwili nie ma niczego co mogłabyś dla mnie zrobić. Ale kiedyś kto wie. Jesteśmy prawie wieczne, a skoro jesteś tak potężna jak mówią jedna zaległa przysługa nie będzie dla Ciebie problematyczna.
Zastanowiłam się przez chwilę. Po chwili wstałam i podeszłam do niej. Czułam się przy niej jakoś dziwnie bezradnie. Jakby ktoś odebrał mi całą pewność siebie. Spojrzałam w jej oczy, które były pełne ignorancji.
- Powiedz mi czego chcesz, a ja to spełnię. Nie gram w ten sposób. Nie składam obietnic, których mogę nie spełnić.
- W takim razie poszukaj kogoś innego - oznajmiła. Wzięła plecak i rozejrzała się. - To duża robota. Jeśli nic z tego nie wyjdzie nie będziesz mi nic winna. Jeśli jednak uwolnimy twoją przyjaciółkę, będziesz mieć wobec mnie dług wdzięczności, który splacisz w odpowiednim czasie.
Odwróciłam wzrok. Mercy uznała to znak rezygnacji I skierowała się do wyjścia.
- Czekaj - odparłam, czując na sobie wzrok chłopaków. - Umowa stoi.
- Świetnie! - krzyknęła z ekscytacją. - Gdzie mogę postawić swoje rzeczy?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Evilness: zaginioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz