Po zakończeniu zajęć zgodnie z moimi przypuszczeniami chłopcy czekali na mnie na dziedzińcu.
Nim wyszłam na zewnątrz, przyglądnęłam im się z ukrycia. Nick wyglądał jak typowy playboy - czarna skórzana kurtka, t-shirt wysokiej jakości, a na szyi złoty łańcuch z jakiś nieznanym mi znakiem. Andy Peter był jego zupełnym przeciwieństwem - lniana koszula i jeansy, do tego wygodne trampki, a także przekute ucho.
Byłam ich ciekawa. Zwykle ludzie, którzy ze mną trzymali nie byli... zwyczajni. Ci zaś dokładnie tacy się wydawali.
Bezszelestnie wyszłam z ukrycia i stanęłam za nimi.
- Czekacie na mnie?
Oni natychmiast odwrócili się.
- No jasne. Musimy cię lepiej poznać, koleżanko - odparł Nick. Zerknął porozumiewawczo na Andy'ego.
- A macie czym jechać?
Nick uśmiechnął się szelmowsko. Ruszył w stronę parkingu, a ja podążyłam za nim. Kilka miejsc parkingowych ode mnie stało auto podobnej klasy co moje. Chłopak stanął dumnie przy czerwonym nissanie skyline. Kiwnełam głową, idąc dalej. Poklepałam po masce swojego dodga.
- Niezła bryka - przyznał chłopak. - Gdzie jedziemy?
- Prywatne osiedle na Maze Street - odparłam wsiadając.
Zabrzmiały dźwięki silników. Nick z piskiem opon wyjechał z parkingu. Nie pozostałam mu dłużna. Stanęliśmy na wyjeździe. Nick odsłonił okno, na co ja zrobiłam to samo.
- Kto pierwszy do krzyżówki?
- Jeśli się nie cykasz - rzuciłam.
- Ej dzieci... chce to przeżyć - stęknął Peter. Uśmuchnęłam się pod nosem. Ruszyliśmy kiedy światło zaświeciło się na zielono.
Wlecielismy niemal na środek drogi. Do skrzyżowania miałam 0.5 km. Autem Nicka zarzuciło, dał gaz do dechu, ale nie panował nad wozem. Wrzuciłam trójkę i dodałam gazu. Prędkość dobiła do 60 kiedy zmieniłam bieg. Auto sunęło płynnie po prostej drodze. Chciałam wygrać. Nick był metr przede mną, dlatego docisnęłam gazu, sprzęgło i zmieniłam bieg. Wyrównałam. Zza szyby Nick uśmiechnął się słodko i wysłał całusa. W tej chwili przyśpieszyłam, zwiększyłam moment obrotowy i dodałam gazu. Auto Nicka zostało za mną. Widziałam, że dodaje gazu, chcąc mnie dogonić. Skupiłam się na dźwięku silniku, dodając gazu i zmieniając bieg. Przekroczyłam linie mety jako pierwsza. Nick dojechał dwie sekundy później. Wyjechałam na prowadzenie, kierując się do domu.Kiedy zaparkowaliśmy auta na osiedlu chłopaki wcale nie wydali się zaskoczeni gdzie mieszkam. W atmosferze luźnego slowtalku skierowaliśmy się do mojego mieszkania.
- Sorry za bałagan - powiedziałam, otwierając drzwi. - Nie spodziewałam się gości.
- Luz - odparli.
- Twoi starzy są w domu? - rzucił Nick wchodząc do salonu. Obaj opadli na kanapę.
- Mieszkam tu sama - oznajmiłam. Spojrzeli na siebie zdziwieni. - Nie patrzcie tak. Czuję się dziwnie przez to.
- To kto cię utrzymuje? - zapytał Andy. - Nie musisz odpowiadać - dodał od razu.
Uśmiałam się lekko.
- Moi rodzice nie bardzo się mną przejmują. Wuj mnie wychowuje - powiedziałam, prawie zgodnie z prawdą.
- Fajna chata na dobre imprezy - podsumował Nick. Przyniosłam chipsy, który przywiozłam ze sobą oraz sok do picia, po czym zajęłam miejsce na drugiej kanapie.
- Co to za projekt?
- Olać projekt - rzucił Peter. - Lepiej powiedz, skąd tyś się wzięła.
Zdziwiła mnie jego bezpośredniość. Nie mniej poczułam, że mogę im ufać, zdecydowałam się więc odpowiedź w miarę zgodnie z prawdą.
- Mieszkałam w LA - odparłam. - Moja mama urodziła się w Rio i tam poznała tatę. Mieszkali tam przez parę lat, ale tata dostał posadę w LA i się wyprowadzili.
- Los Angeles - westchnął Peter. - Jak można się wyprowadzić z LA do takiej dziury jak ta!
- Moi rodzice nie mają ostatnio najlepszych kontaktów... za pewne się rozwiodą - oświadczyłam. - Ale mój wuj się mną zajmuje. To on wspomaga mnie finansowa. Musiałam zmienić otoczenie. Dyrektorka jest jego przyjaciółką, stąd tu jestem.
Uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam. Miałam nadzieję, że to kupią.
- Spoko, moi starzy rozwiedli się gdy miałem 4 lata - odparł Nick beznamiętnie. - Ma teraz piątego chłopaka i zachowuje się jakby znów przeżywała licealną miłość.
- Moja ma drugiego męż, ale jest z nim szczęśliwa od trzech lat, więc jak dla mnie to ok.
- Znacie się przez rodziców? Wyglądacie na nierozłącznych.
- Moja matka jest przyjaciółką jego ojczyma - odpowiedział Nick. Pokiwałam głową.
- Przyjaźń na wieki...
W duchu uśmiałam się z tego powiedzenia. Jak dobrze, że nie muszą o tym myśleć na serio.
- Dobra to lecimy z tym projektem? - zapytałam, chcąc odciągnąć trochę uwagi od siebie. Obaj niechętnie pokiwali głowami.Oddaje kolejny rozdział w twoje ręce. Zostaw coś po sobie ❤😁
CZYTASZ
The Evilness: zaginione
VampireAmerykański sen to jedna wielka ściema. Mieszkając w LA nie zaznałam dobrych snów. Nawet jako dziecko. Śniły mi się za to koszmary, pełne krwi i złych czarownic, które później stały się moją codziennością. Jako dziecko myślałam, że gdybym miała być...