Wychodzę z planu gdy jest już całkiem ciemno. Wkładam do uszu słuchawki i ruszam oświetlonym chodnikiem w stronę domu Rachel. Droga nie jest długa więc postanawiam się przejść. Dobrze mi to zrobi.
Cały dzień nie robiłam totalnie nic. Chodziłam i gapiłam się jak inni nagrywają swoje sceny. Czułam się bezużyteczna jak nigdy. Mogłam wrócić do domu, ale co bym tam niby robiła? Mia była w szkole, a jej matka w pracy.
Unoszę głowę gdy od mojego buta odbija się kropla wody. Nie mam nawet parasola. Naciągam na głowę kaptur i skręcam w wąską uliczkę, która trochę oddziela mnie od wiatru i deszczu.
Idąc rozglądam się nerwowo. Mam dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje, ale nie zauważam nikogo niepokojącego w pobliżu więc trochę się rozluźniam.
Nie trwa to jednak długo bo dosłownie sekundę po tym jak poczułam się pewnie zza ściany wylatuje dłoń i zaciska się na mojej szyi pchając mnie na ceglaną ścianę. Wszystko jest zamazane, nie widzę nawet twarzy napastnika.
-Doniosłaś na mnie suko.- szept przy uchu wprowadza mnie w obłęd. Moje tętno przyspiesza kilkukrotnie, a oddech zatrzymuje się. -Boisz się.- stwierdza zadowolony. -To dobrze.
-Kevin.- kładę swoją dłoń na jego próbując odciągnąć go od mojej szyi tak bym mogła złapać oddech, ale to przynosi odwrotny skutek. -Uspokój się.. pogadajmy.
-Jesteś taka beznadziejna Claire..- jego gorący oddech odbija się od mojej pokrytej gęsią skórką szyi. Ściska mnie mocniej tak, że jestem zmuszona odwrócić głowę, a wtedy mój policzek ociera się o szorstką ścianę. -Jak mogłaś mi to zrobić?- syczy. -Byłem dla ciebie za dobry.- śledzę jego ruchy gdy jego druga ręka uderza o cegłę zaledwie milimetry od mojej twarzy.
-Proszę..- udaje mi się wydusić, a on tylko prycha i zaczyna rozpinać moją bluzę. -Co ty..
-Chyba lubisz dreszczyk emocji co?- wkłada dłoń pod moją koszulkę sunąc nią w górę po brzuchu. -Teraz się zabawimy..- mówiąc to zahacza palcem o miseczkę mojego stanika. Rozglądam się spanikowana pomimo ograniczonych ruchów, ale w jak na złość nikogo tu nie ma. -A jutro wycofasz oskarżenie.- kończy, a ja wypuszczam kilka łez.
-Nie.- warczę, a jego oczy ciemnieją. Przyciska mnie mocniej do ściany tak, że każda część moich pleców wbija się w nią boleśnie. Bierze zamach i uderza mnie w twarz. Na tyle mocno, że głowa odlatuje mi w bok. Czuje słony posmak na języku i nie są to łzy.
-Nie?- śmieje się szyderczo. -Zapomniałaś gdzie jest Twoje miejsce.- zsuwa dłoń na rozporek moich spodni i dopiero wtedy zaczynam się szarpać. -Przestań!- krzyczy, ale ja nie przestaje.
-Pomocy!- wydzieram się najgłośniej jak potrafię, zanim jego dłoń trafia na moje usta zasłaniając je. Odpycham z całych sił jego ręce. Unoszę kolano i trafiam w najczulsze miejsce. Luzuje na chwilę uścisk więc wykorzystuje moment i zaczynam biec. Niestety zanim robię parę kroków ten jeszcze leżąc na chodniku po moim ciosie chwyta moją kostkę i mocno ciągnie tak, że upadam twarzą na ziemię.
-Wystarczy tej zabawy!- siada na mnie okrakiem i zaczyna wymierzać losowe ciosy. Zakrywam się jak tylko mogę, ale mało mi to daje. Pierścionki na jego palcach tworzą rany na mojej skórze.
-Pomocy!- krzyczę ponownie.
-Zamknij ten ryj bo cię zabiję!- warczy i ściska moją szczękę. Nachyla się i przyciska swoje usta do moich. Nie oddaje pocałunku, a on gryzie mocno moją wargę. Z moich ust ucieka pisk bólu. -Pocałuj mnie!- znowu uderza i nachyla się ponownie. Odwracam głowę, a jego usta lądują na moim policzku. -Ty mała..
Chce mnie uderzyć więc zamykam oczy przygotowując się na ból, ale nagle wszystko znika. Jego ciało, ciepło znika. Unoszę głowę w szoku. Teraz to Kevin leży na ziemi i jest okładany raz po raz przez jakiegoś mężczyznę. Krzywię się gdy słyszę chrupnięcie nosa.
CZYTASZ
First Place *Sebastian Stan* //16+
FanfictionNiespotykana miłość łączyła ich w przeszłości, z początku trudna i na końcu wspaniała relacja zmieniła się w koszmar. Jeszcze jakiś czas temu Claire Holt oddała by serce dla Sebastiana Stana. A teraz? JEŚLI TU JESTEŚ TO MUSISZ WIEDZIEĆ ŻE JEST TO 2...