16. Wyjdź za mnie

804 61 24
                                    

-Co robisz?- Sebastian chwyta swoimi dużymi dłońmi moją talię i przyciąga do siebie.

-Dobrze wiesz.- przygryza moją wargę i zaczyna mnie unosić.

-Nie rób tego!- otwieram szeroko oczy, a z moich ust ucieka pisk gdy ten przerzuca mnie sobie przez ramię. -Postaw mnie!- krzyczę czując na odkrytej skórze pierwsze kropelki deszczu.

-Nie ma mowy kochanie.- obraca się nagle, a ja wbijam palce w jego biodra bojąc się upadku. -Spokojnie.- zwalnia kroku. -Przy mnie nic ci się nie stanie.- obraca mnie tak, że teraz niesie mnie jak dziecko, a moje nogi oplatają jego talię.

-No nie wiem.- zaciskam usta by się nie roześmiać.

Jakąś godzinę temu ten szalony mężczyzna poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłam. Teraz niesie mnie przez jakąś ciemną ulicę w stronę domu bo stwierdził, że przyda nam się spacer. Deszcz zaczyna lać, a ja nie czuję jakbyśmy zbliżali się do domu.

-Wiesz gdzie jesteśmy?- oplatam ramionami jego szyję.

-Oczywiście.- marszczy nos w uśmiechu.

-Kłamiesz!- parskam.

-Skąd to niby wiesz?- zaciska dłonie na moich pośladkach, a ja sapię cicho.

-Robisz tą swoją minę.- przejeżdżam opuszkami po jego policzku. -Znam cię lepiej niż ci się wydaje.

-Nah..- znowu to robi. -Nie robię żadnej miny.- kręci głową.

-Robisz.- cmokam jego nos. -Marszczysz czoło.- dotykam to miejsce palcem. -I unosisz wargę.- muskam jego usta swoimi. -I odwracasz wzrok.. ha robisz to właśnie w tym momencie.- moja głowa opada na jego ramię w fali śmiechu.

-Może masz rację.- patrzy na mnie w dół. -Uwielbiam to, że tak dobrze mnie znasz.- wzmacnia swój uścisk.

-Całą mnie uwielbiasz.- droczę się.

-Tak.- unoszę się z szerokim uśmiechem i łącze nasze usta w gorącym pocałunku.

Stan puszcza moje nogi więc staję na palcach by sięgnąć jego słodkich warg. Rozpadało się na dobre więc pomiędzy nasze pocałunki wdzierają się zimne krople wody. Moje włosy i ubrania mokną, ale teraz nie ma to najmniejszego znaczenia.

-Będziesz chora.- odrywa się ode mnie i przeciera kciukami moje mokre brwi.

-Tak samo jak ty.- przyciskam usta do jego szczęki. -Więc będziemy chorzy razem.- splatam nasze dłonie.

-Nie powinniśmy...

-Zamknij się.- znowu łącze nasze rozgrzane wargi, a on jęczy cicho zaskoczony i przyciska mnie do ceglanej ściany.

Jego język wślizguje się do moich ust, a dłonie zaciskają się na moim tyłku. Przyciska się bliżej mnie tak, że nie dzieli nas ani milimetr. Biorę głęboki oddech zaciągając się jego zniewalającym zapachem.

-Jesteś szalona.- warczy gdy zaczynam rozpinać jego spodnie. -Wiesz, że jesteśmy na ulicy?- unosi brwi i ściąga mi bluzę z ramion.

-Jesteśmy w jakiejś randomowej, ciemnej uliczce gdzie ludzie mają pozabijane dechami okna.- zasysam skórę na jego szyi.

-Ktoś może nas zobaczyć.- jego słowa nie pokrywają się z czynami gdy wkłada dłoń w moje spodnie i zaczyna mnie dotykać.

-Czy wyglądam jakby mnie to obchodziło?- sapię i zsuwam mu spodnie z bioder. -Po prostu mnie przeleć.- przygryzam płatek jego ucha.

-Oczywiście kochanie.- jego dłoń znika, a chwilę później unosi mnie szybko i przyszpila do ściany. -Gotowa?- droczy się.

-Zrób to!- warczę i wpijam się w jego usta, które są wygięte w uśmiechu.

First Place *Sebastian Stan* //16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz