Ami
Dobrze wiem, gdzie mieszka Aleks, dlatego marszczę brwi ze zdziwienia, gdy na skrzyżowaniu nie skręca.
- Gdzie jedziemy? - pytam, krzyżując ramiona, niezadowolona ze zmian. Dobrze wie, że ich nie lubię, więc czemu teraz nagle zmienia plan, na który zresztą zgodziłam się niezupełnie dobrowolnie? Czy on wie, że to serio podchodzi pod porwanie?
- Do mojego domu.
Przekrzywiam głowę i wbijam w niego pytający wzrok, na co próbuje powstrzymać uśmiech, nie odrywając wzroku od jezdni... a ja próbuję oderwać wzrok od niego, co jest trudne, bo wygląda bardzo seksownie, gdy kieruje.
- Twój dom jest gdzie indziej.
- Sugerujesz, że nie wiem, gdzie jest mój własny dom?
Parskam śmiechem, ale po chwili odpowiada:
- Przeprowadziłem się.
Kiwam głową, a on nastawia w radiu jakąś stację muzyczną. Opieram głowę o zagłówek i staram się odprężyć, wpatrując się w światła latarni migające za oknem. Otwieram szybę i wystawiam za nią głowę, by poczuć wiatr we włosach i ciepłe nocne powietrze.
W końcu zatrzymujemy się pod zwykłym, szarym blokiem na jednym z podmiejskich osiedli. Nigdy wcześniej tu nie byłam, ale to miejsce daje mi dość miłe, przyjemne wibracje.
Spoglądam na Aleksa i zastanawiam się, czy też to pamięta.
Gdy byliśmy jeszcze dziećmi, to on był jedyną osobą, jaka wiedziała o tym, że wyczuwam wibracje danego miejsca, a nawet osoby. Brzmi to dziwnie, jak jakaś magia, ale ja uważałam, że to jest całkowicie normalne i że każdy to wyczuwa. Ale okazało się, że wcale nie, gdy moja ciotka chciała wysłać mnie do psychiatryka i gdy Aleks był bardzo zdziwiony, gdy się dowiedział. Był też zaciekawiony, więc opowiadałam mu, jaką aurę mają domy z sąsiedztwa albo ludzie mijający nas na ulicy.
- To niesamowite - wyszeptał. - Ciekawe, czy jesteś jakąś czarownicą!
Pamiętam, że bardzo się wtedy na niego obraziłam.
Nie myślałam o wyczuwaniu aury już od dawna. W zasadzie do tej pory tylko ją czułam i oceniałam.
Staram się nie myśleć o ludziach, którzy od początku dawali mi złe wibracje. Dlatego tak bardzo nie chciałam, by ciotka mnie adoptowała, ale zrzucili to na traumę spowodowaną śmiercią rodziców.
Aleks wprowadza mnie do niewielkiego, zagraconego, ale przytulnego i przyjemnego mieszkanka na drugim piętrze. Waham się jeszcze przed drzwiami i nawet rozważam ucieczkę, ale w końcu porównując zimną klatkę schodową i możliwość porwania przez jakiegoś żula a kakałko zrobione mi przez Aleksa i spędzenie nocy tutaj, druga opcja brzmi zdecydowanie lepiej.
Tym razem nie ryzykuję. Aleksowi nic już nie grozi. Jak miałby się dowiedzieć?
Nie, na pewno wszystko będzie dobrze - przekonuję siebie samą.
- Witaj w swoim więzieniu - rzuca, wykonując majestatyczny gest ręką, a ja chichoczę i zdejmuję buty.
Dawno się tyle nie śmiałam.
Chyba od dzieciństwa.
Wprowadza mnie do niewielkiego salonu z aneksem kuchennym i kanapą ze stołem i telewizorem stojącym na szafce, więc nieco skrępowana usadawiam się na kanapie i podwijam pod siebie nogi, a Aleks rzuca mi pilot, sam znikając w łazience i wołając, że zaraz wraca i poradzę sobie sama.

CZYTASZ
Ucieknijmy stąd
Teen FictionAmelia, dla przyjaciół Ami, to z pozoru zwykła dziewczyna z niewielkiego miasta. Ma najlepszego przyjaciela i dobre oceny. Ale tak naprawdę nikt nic o niej nie wie. Trzyma się na uboczu, bo tak jest łatwiej. Woli nic nie czuć niż czuć cierpienie - d...