Wybiegam stamtąd jak najszybciej mogę, po drodze zrywając szalik i rzucając go na ziemię. Potykam się, ale szybko łapię równowagę i idę dalej.
W sumie na tym samym do tej pory polegało moje życie. Potknięcia i próby złapania równowagi i naprawienia sytuacji. Które prawie zawsze kończyły się upadkiem.
Mam jeszcze godzinę do najbliższego autobusu. Chyba po prostu posiedzę sobie na jakichś schodach. Albo ławce. Tak, ławka brzmi dobrze.
Słyszę szybkie kroki za sobą, więc przyspieszam kroku. Zostało pół metra do głównej ulicy miasta. Dam radę. Idź przed siebie, Ami. Nie oglądaj się. Nic się nie stanie.
A jednak serce mocno mi wali.
Zaskakuje mnie głos, który rozlega się za mną, a który dobrze znam.
- Ami, zaczekaj!
Oskar podbiega do mnie i staje naprzeciwko, patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Czemu uciekłaś? Coś się stało? Ktoś ci coś zrobił? - robi groźną minę, jakby rzeczywiście chciał wrócić na imprezę i skopać komuś tyłek, na co parskam śmiechem.
- Nie, spokojnie, ogierze. Miałam dość tej imprezy. Przepraszam, że się nie pożegnałam. Mówiłam ci wcześniej, że chcę wyjść, ale zmusiłeś mnie siłą do całowania się z nieznajomymi.
Oskar porusza brwiami.
- Całowałaś się?
Przez chwilę mam ochotę skłamać. Zatrzymać to, co się stało, dla siebie, dla naszej dwójki i nie dzielić się tym z nikim. Żeby to zostało między nami.
Ale Oskar to mój przyjaciel. Nie mogę go okłamać. Mówię mu o wszystkim.
Okej, prawie wszystkim.
Mówię mu o wszystkim, co jest dla niego bezpieczne.
Poza tym brzydzę się kłamstwem.
Kiwam więc głową i lekko się uśmiecham na samą myśl tego, co się stało, chociaż wiadomo, jak się to zakończyło. Pewnie już nigdy go nie zobaczę. Ale przynajmniej te chwile... zostaną ze mną na zawsze.
Twarz Oskara rozświetla się ze szczęścia i chłopak zaczyna podskakiwać z radości, co powoduje u mnie kolejną salwę śmiechu.
- Moja Ami dorasta! Ami się całowała!
- Co ty robisz, głupku? - wołam, ale śmieję się do rozpuku. Oskar zawsze potrafi poprawić mi humor.
- Nie wierzę w to, co się stało! - mój przyjaciel wyciera łzy, które pojawiły się w jego oczach, nie wiem, czy ze szczęścia, ze śmiechu, czy ze wzruszenia. - Tak się o ciebie martwiłem! Byłaś taka przybita. Chcę dla ciebie tylko szczęścia...
Wbrew sobie łzy zaczynają lecieć strumieniem z moich oczu, a po chwili pojawia się szloch. Oskar już po chwili jest obok i mocno mnie obejmuje. Jest dokładnie tego samego wzrostu, co ten chłopak, bo sięgam czubkiem głowy do jego brody.
- Ami! Ami, co się stało?! - szepcze Oskar ze zmartwieniem w głosie. - Czekaj, nie podobało ci się to?
- Podobało - szlocham, cała zasmarkana. - I w tym właśnie problem.
- Ale kim on jest?
Wzdycham, zakrywając oczy rękami. Jak to możliwe, że to wszystko dzieje się z powodu nawet nie wiadomo kogo? Nie mam pojęcia, kim on jest, a wywołał we mnie tak intensywne uczucia. I tęsknotę. Czy to w ogóle możliwe? Może to sobie uroiłam z powodu mojej samotności? Może przez sytuację, w jakiej jestem, rodzina zastępcza i pijaństwo mojego wujostwa, potrzebuję męskiego ramienia, w które mogłabym się wypłakać?
Ale ja go nawet nie widziałam. I gdy wracam myślami do tych momentów, gdy byłam w jego objęciach, coś się we mnie rozpuszcza.
Nigdy nie czułam czegoś takiego. No dobra, czułam raz. Dawno temu.
To musi być prawdziwe.
Czy to w ogóle możliwe, poczuć coś takiego? Oglądałam kiedyś eksperyment z grupą ludzi, którzy się nie widzieli, mogli tylko rozmawiać, a mimo to się w sobie zakochali i po zakończeniu projektu wzięli ślub. To brzmi bardzo romantycznie, ale czy jest prawdopodobne?
Gdybym była w "domu", pewnie zaczęłabym teraz szukać statystyk i wyników badań i może to pomogłoby mi poukładać wszystko w głowie.
Ale życie to nie liczby.
Zawsze byłam twarda i kierowałam się rozumem, a nie uczuciami. Musiałam. Tylko dzięki temu mogłam przetrwać. Ale coś w głębi mnie podpowiada, że tak, to możliwe. Może się zdarzyć. Można się zakochać w ciągu kilku dni. Można się zakochać, nie widząc kogoś na oczy.
Ale o czym ja myślę? Przecież się nie zakochałam. Po prostu... poczułam coś. Coś, co myślałam, że nie poczuję już nigdy więcej.
To nie tylko szczęście. I poczucie bezpieczeństwa. To coś więcej.
Ale co?

CZYTASZ
Ucieknijmy stąd
Teen FictionAmelia, dla przyjaciół Ami, to z pozoru zwykła dziewczyna z niewielkiego miasta. Ma najlepszego przyjaciela i dobre oceny. Ale tak naprawdę nikt nic o niej nie wie. Trzyma się na uboczu, bo tak jest łatwiej. Woli nic nie czuć niż czuć cierpienie - d...