Rozdział 16

269 22 8
                                    

- Nie powinnaś siedzieć z resztą? – spytała Brenda przyciszonym głosem, na chwilę zaprzestając jedzenia kolacji.

Ana spojrzała ukradkiem w kierunku strażników Piątego, z którymi powinna przebywać, a nie zaszywać się w kącie ze swoimi współlokatorkami. Nic nie mogła poradzić na to, że chciała trochę od tego odpocząć i choć na chwilę poczuć się jak zwykły, prawie niewidoczny żołnierz.

Wzruszyła lekko ramionami, nadal mozolnie grzebiąc widelcem w swoim talerzu, na co jej przyjaciółki posłały sobie zaniepokojone spojrzenia.

- Chodzi o Chrisa? – spytała Rachel cicho, jako że nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Ona i Brenda jako jedyne z żołnierzy zostały wtajemniczone w ostatnie wydarzenia. – I o ten kontrakt?

- Czuję, że coś przede mną ukrywa... - mruknęła Ana.

- On? Przed tobą? – zapytała Brenda zdziwiona. – Chyba ci się wydaje...

Czarnowłosa ponownie wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia, co siedziało w głowie Chrisa, więc skąd wniosek, że mógłby ją oszukać? Może to tylko jej wymysł?

Albo i nie.

- Ale to prawda, że nie powinien spisywać kontraktu po zaledwie dwóch spotkaniach z Pierwszym. W szczególności, że dopiero niedawno go poznał – mruknęła Rachel, popijając ciepłą herbatę, a jej przyjaciółki od razu przytaknęły na jej słowa.

Ana wiedziała o tym od samego początku, przecież to właśnie dlatego się o niego martwiła. A co, jeśli Marcel mówił prawdę, a Pierwszy zdążył już go zmanipulować? Dziewczyna pokręciła głową. To niemożliwe, żeby tak szybko owinąć sobie kogoś wokół palca, poza tym Chris nie był osobą, którą łatwo przekonać do swoich racji. Chyba, że ich poglądy były bardzo podobne – wtedy zrozumiałaby, dlaczego tak szybko podjął tak odważną decyzję.

W nocy Ana nie potrafiła zasnąć. Natłok myśli atakował jej głowę, nie pozwalając na ani chwilę wytchnienia. To, że była sama w pokoju tuż obok kwatery władcy, też jej tego nie ułatwiało. Nie mogąc zdobyć się na nic lepszego, przeszła do sali treningowej przeznaczonej dla strażników i wyżywała się na niewinnym worku treningowym.

Podczas nocnego, całkowicie niepotrzebnego treningu, jej myśli odleciały gdzieś daleko, gdy skupiała się tylko i wyłącznie na swoich ruchach. Każdy musiał to przyznać – Anabelle Jones nie miała w sobie dużych pokładów siły. To, że była bardzo ceniona w jednostce zależało od zupełnie innych rzeczy.

Od techniki i celnego oka, które ciągle udoskonalała. Miała nawet okazję przejść specjalny kurs dla snajperów, który ukończyła z wyróżnieniem. Między innymi dlatego wzbraniała się od zostania Głównym Żołnierzem – lepiej radziła sobie z oddali z bronią w ręce, niż przy boku władcy, którego musiała osłaniać.

- Co ty tu, do jasnej cholery, robisz? – warknął generał Oswald, który nagle pojawił się obok niej, choć nawet tego nie zauważyła.

Momentalnie oderwała się od worka i trochę na odczepne zasalutowała, nie mogąc powstrzymać się od przewrócenia oczami.

- Masz być przy Piątym, a nie urządzać sobie nocne spacerki.

Ana odwróciła wzrok od wgapiającego się w nią wkurzonego generała i ponownie zaczęła ćwiczyć, nie wyduszając z siebie ani jednego słowa. Tłumaczenie się Oswaldowi o drugiej w nocy było ostatnim, na co miała ochotę.

Mężczyzna westchnął ciężko i nieco opanował nerwy. Domyślał się przecież, że coś musiało być na rzeczy, jeśli Anabelle Jones urządzała sobie nocne treningi.

WładczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz