Rozdział 27

238 24 7
                                    

Wzdrygnęła się, słysząc, co powiedział Pierwszy. Doskonale wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała stawić temu czoła. A spotkanie władców zaczęło zbliżać się wielkimi krokami.

- Nie stresuj się tak. Skoro zatwierdziłem twoją pozycję, reszta władców nie może niczego ci zarzucić – mruknął, słysząc jej drżący głos po drugiej stronie.

- I tak pewnie będą mieć z tym problem – odparła, niemrawo skubiąc materiał swoich spodni.

- Ale to nie znaczy, że musisz się tym przejmować – rzekł, wzdychając.

Choć uwielbiał wprawiać ją w negatywne emocje, tym razem sam się sobie dziwiąc, miał ochotę podnieść ją na duchu. Nie miał pojęcia, od jak dawna bardziej się na niego otworzyła. Od tygodnia warunki w jej strefie znacząco zaczęły się poprawiać. Jak widać nawet na nią działała magia pieniędzy, choć tak się tego zapierała.

- W każdym razie widzimy się za dwa dni. W razie czego dzwoń, będę przy telefonie – dokończył i już chwilę potem Ana usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.

Westchnęła ciężko i odłożyła słuchawkę na miejsce.

- Chyba nie jesteś zbytnio zadowolona? – zauważył Tony, który znowu dotrzymywał jej towarzystwa jako Główny Strażnik.

- A z czego mam być? Że za dwa dni będą mordować mnie wzrokiem?

Mężczyzna pozostawił to bez komentarza, a Ana zajęła się swoją robotą. Miała jej nieco mniej, jako że Chris aż zanadto nudził się w swoim wygodnym łóżku i wziął sporą część jej obowiązków na siebie. Najchętniej zacząłby już biegać wokół niej, ale jego stan nie poprawił się jeszcze aż w takim stopniu. To, że czuł się pobudzony, to już całkowicie inna sprawa.

- Kiedy ostatnio rozmawiałeś z Oswaldem? – spytała, a Tony podniósł głowę zaskoczony.

- Bo ja wiem? Z tydzień temu? – odparł jak gdyby nigdy nic, na co ta posłała mu lekko karcące spojrzenie. – No co?

- To twój brat. – Ostatnio wczuła się w rolę matki Teresy i praktycznie ciągle chciała komuś doradzać.

Paranoja, nie?

- Nigdy nie trzymaliśmy się jakość blisko. – Wzruszył ramionami. – Mamy dwóch innych ojców, wychowywaliśmy się osobno. Traktujemy się tylko jak znajomi.

- Jakby nie patrzeć, dalej jesteście rodziną – odparła w zamyśleniu.

- Ale oboje niezbyt to czujemy. Poszliśmy razem do wojska i tyle.

- Za którym razem się dostałeś? – wypytywała dalej.

- Znowu dużo gadasz – westchnął, ale odpowiedział, nie mając nic do stracenia: – Za pierwszym.

- Tak myślałam – mruknęła, doskonale znając jego siłę.

- A, co? Robisz się ciekawska? – Uniósł brew.

- Tak, więc z łaski swojej opowiedz, jak Oswald został generałem zamiast ciebie. – Czarnowłosy na chwilę zamarł. - Kobieca intuicja. – Wzruszyła ramionami, nawet na niego nie patrząc.

Tony westchnął ciężko, ale i tak powiedział jej o tym parę słów:

- Można powiedzieć, że o to rywalizowaliśmy. Komisja wybrała go, bo stwierdzili, że trzeba wprowadzić do bazy więcej dyscypliny. Wyszło chyba na dobre.

Ana potwierdziła skinieniem głowy. Oswald może i był nieprzyjemny, ale jego metody nauczyły jej najwięcej.

Resztę czasu spędzili już w ciszy. Ana nie naciskała więcej na rozmowę. Anthony stał się jej przyjacielem, więc to oczywiste, że chciała dowiedzieć się o nim czegoś jeszcze, jednak skoro średnio chciał mówić o swojej relacji z bratem, nie zamierzała go do niczego zmuszać.

WładczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz