Od fabryk byli już stosunkowo niedaleko i już z tej odległości poczuli nieprzyjemny zapach mieszających się dymów wylatujących z kominów. Gdy w ciszy przystanęli przy bramie, Ana bez słowa podała Pierwszemu maseczkę na nos i usta, powoli zakładając również swoją. Asher spojrzał na nią pytająco, ale kiedy dokładnie przyjrzał się jej ruchom, również założył materiał na twarz. Było nie za przyjemne, ale dało się oddychać.
- Po co to? – zapytał, chcąc dowiedzieć się jeszcze więcej.
- Panuje tu mocne zanieczyszczenie. Jeśli wdychalibyśmy to przez długi czas, padlibyśmy jak muchy, Pierwszy – odparła, nawet na niego nie patrząc.
- Więc dlatego prawie nikt tu nie chodzi? – mruknął, jedynie w oddali dostrzegając jakąś kobietę z dzieckiem na rękach.
Ana przytaknęła, w dalszym ciągu nie chcąc wdawać się z nim w dyskusje. Nie po tym, jak tak łatwo dała się mu wkręcić. Może znowu coś planował?
Asher zmarszczył brwi. Lubił patrzeć, gdy się denerwowała, mimo że wtedy w ogóle nie okazywała mu szacunku. Jednak to mu nie przeszkadzało. Normalnie wszyscy lizali mu buty, ale Anabelle Jones wręcz przeciwnie. Teraz natomiast jawnie unikała z nim kontaktu. Od razu domyślił się, że chodziło o sytuację sprzed kilku minut. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem.
Czyli jednak zdołałem cię przestraszyć, Anabelle Jones.
- Boisz się mnie – stwierdził poważnie, znów chcąc wywołać w niej określoną reakcję.
Poznał ją już na tyle, że odpowiednio dostosowywał słowa i ton, jakimi się do niej zwracał. Tylko po to, by skuteczniej na nią wpływać.
Daj mi więcej.
- Skąd to stwierdzenie? – Tak, jak oczekiwał, skwitowała to prychnięciem.
- Oczy.
- Tym razem się nie odwrócę – mruknęła, tym razem nie dając się nabrać.
Znów uśmiechnął się kącikiem ust.
Oj tak. Daj mi więcej zabawy.
Nie potrzebował przecież patrzeć tylko i wyłącznie na jej oczy. Samo zaciśnięcie warg potwierdziło jego przypuszczenia.
- Wiem, że coś planujesz, Pierwszy – odważyła się powiedzieć. – Tylko nie wiem, co.
- Nic takiego. Na razie nie musisz wiedzieć – odparł nieco zdawkowo. – Raczej powinnaś martwić się Chrisem.
Ana odwróciła się w jego stronę.
- Czyli jednak coś planujecie? – spytała, nerwowo mrużąc oczy.
- Nie my, co on. Ja tylko trochę mu pomagam – odpowiedział i z zadowoleniem patrzył na sprzeczne uczucia malujące się na twarzy dziewczyny.
- Czyli to jednak twoja sprawka? Manipulujesz nim? – Prawie na niego warknęła.
Daj mi więcej.
- W tej kwestii nie – oznajmił, a ona omal nie wyszła z siebie.
- Ale i tak nim manipulujesz? – spytała chłodno.
- Nie, to jeszcze nie to. Nie robi niczego wbrew własnej woli, jeśli o to ci chodzi – mruknął, spoglądając na nią z ukosa. – Po prostu nasze niektóre racje się pokrywają.
Chciała kontynuować i wybić mu te wszystkie intrygi z głowy, jednak dostrzegając niedaleko Anthonego wraz z Marcelem, zamilkła.
- Gdzie byłeś, Marcel? – Postanowiła zapytać, nadal się nad tym zastanawiając.
CZYTASZ
Władczyni
AcciónRok 2193. W wyniku wojen sprzed kilkudziesięciu lat ilość ludzi oraz terytorium zdatne do zamieszkania przez nich zmniejszyło się o ponad połowę. Powstały trzy wielkie państwa, które z powodu konfliktów odseparowały się od siebie. Śmiało można by rz...