21

9.3K 228 5
                                    

Chaos tylko u mnie:)
*

•••

Czuje ciepło. Znów. Znowu czuje to przyjemne ciepło, ale nie chce mi się sprawdzić skąd się bierze. Jestem zmęczona po wczorajszych oglądaniach kabaretów z Lucianem.

Tak...namówiłam go to tego, chociaż mówił, że to dla debili.

Było naprawdę spoko, wypiliśmy po jednym kieliszku wina. No dobra, ja trochę więcej i może to dlatego z każdego nie śmiesznego żartu się śmiałam bez tchu. Za to Luciano, bardziej śmiał się ze mnie, niż z komedii. Było mi naprawdę dobrze. Potem nie wiem jak się to stało, ale zasnęłam. I teraz jestem dość wyspana.

Otwieram lekko oczy i patrzę do góry. Widzę jego głowę, jego zarost, który jest idealnie podcięty, co daje mu więcej seksapilu. Po chwili sobie zdaje, co ja myśle. Podnoszę się i spoglądam na niego. Wygląda dość słodko, gdy nie wygląda na takiego groźnego gangstera. Wygląda jakby dobrze odpoczął, co mnie uciesza. I nie mam pojęcia dlaczego. Nie chce go budzić, dlatego powoli się ruszam, a potem jednak się zatrzymuje, aby napewno sprawdzić, że śpi i się nie obudzi. Nadal śpi.

Szybko wychodzę z jego objęć i podchodzę do mojej małej, ale skromnej kuchni. Wypijam szklanego wody i przygotowuje składniki na jajecznicę. Mam nadzieje, że lubi albo chociaż je takie jedzenie, bo jak nie to jego problem i sam sobie zrobi. Ma docenić, że chociaż robię to śniadanie. Że chociaż dziele się tym jedzeniem, a to cud. Albo postęp?

Zjadłam szybko, a mu zostawiłam na talerzu. Poszłam do mojego największego pokoju w tym mieszkaniu, w którym się znajduje tarcza oraz manekiny i różne duperele z siłowni. Tak...czasami, nie chce mi się iść na hale albo po prostu wolę spędzić ten czas sama.

Wzięłam trzy noże i stanęłam na przeciwko tarczy, która ma kształt kółka i przymknęłam prawe oko. Cel był w środek. Uniosłam rękę, za moją głową. Rzuciłam. Patrzę. W środek. Biorę z drugiej ręki kolejny nóż. Celuje i rzut. Blisko pierwszego. Wzdycham. Ciężko jest w samej ciszy. Trzeba się poważnie skupić. Cofam się do tyłu i wpadam w coś twardego. To osoba. Szybko obracam się i przykładam komuś ostrze do szyi i patrzę na twarz.

Luciano. Wzdycham i odciągam od niego nóż.

— Czemu mnie nie obudziłaś? — spytał, gdy celowałam w tarcze ostatnim scyzorykiem.

— Zjadłeś śniadanie? — zignorowałam jego pytanie, skupiając się na tarczy. Gdy miał już odpowiedzieć, przerwałam mu. — Cichoo.

Wymierzyłam i trafiłam. Trafiłam trochę niżej od celu, na co fuknęłam i obróciłam się w jego stronę, posyłając zdenerwowane spojrzenie.

— Zjadłem — wzruszył ramionami i wyminął mnie, podchodząc do mojej szafki z różnymi broniami. W zasadzie jest ich mało, ale nie które noże lubię sobie zostawić pamiątkę takie jak, złoty i ostry nóż, którym zabiłam pierwszego człowieka nożem albo wachlarz z ostrzami. Na to wspomnienie się lekko uśmiecham, ponieważ przypomniałam sobie minę jednego typa, który był na balu maskowym, gdy zobaczył, że to nie jest zwykły wachlarz. Ach te czasy...i spoczywaj w pokoju.

Podeszłam do niego i wyrwałam mu ostrze, które dostałam od Williama, dlatego jest dla mnie ważne. I nikt nie może go dotykać. Spojrzał na mnie, a ja na niego.

— Jest bardzo ostry, mógłbyś się przypadkiem skaleczyć — powiedziałam z sztucznym przejmowaniem się. Parsknął śmiechem i wyminął mnie. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam za nim. Zaczął ubierać koszule. — Idziesz już?

— Tak — powiedział, zapijając pasek od spodni.

— Gdzie?

— To twojego ojca — powiedział, po czym zobaczył na ekran swojego telefonu i ubrał swoje przeciwsłoneczne okulary.

Feel it Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz