— Aberforth — powiedział Remus, kiedy nagle zatrzymaliśmy się w półmroku nocy. Hogsmeade pogrążone w kompletnej ciszy, bez żadnych oznak życia, wydawało się przerażające. Wioska, która kojarzyła się z życiem i była pewnego rodzaju sercem czarodziejskiego świata zamieniła się w opuszczone, jałowe przedpole bitwy.
— Tędy — mruknął starszy czarodziej, wskazując nam ręką drogę do swojej gospody. Severus jednak zacisnął mi rękę na nadgarstku, nie ruszając się ani o krok.
— Czekajcie — mruknął. — Ktoś tu jest.
Wstrzymałam oddech. Oczywiście, że spodziewaliśmy się zasadzki, ale nagle odeszła ze mnie cała odwaga, jaką miałam jeszcze w domu Lupinów. Zacisnęłam drżącą dłoń na różdżce, patrząc uważnie na Severusa. Podszedł do skraju budynku, wychylając się trochę, aby ocenić sytuację. Skinął głową, dając sygnał do ataku.
Zaklęcia zaczęły świstać w powietrzu szybciej, niż zdążyłam się zorientować. Starsi mężczyźni wyłonili się na mały placyk, stając w pierwszej linii ataku, a ja, Seamus, Hannah i piątka uczniów podążyliśmy za nimi, nie pozostając bierni. Miotaliśmy zaklęciami, uważając, żeby nie trafić naszych. Stanęliśmy naprzeciw przynajmniej dziesiątki śmierciożerców, którzy — zaskoczeni — zareagowali o pół sekundy za późno.
— Protego! — krzyknęłam, widząc, że śmierciożerca, który upadł jakimś cudem się podniósł i wycelował w Remusa różdżkę. Zaklęcie odbiło się rykoszetem i poszybowało w stronę nieba, ale ja na moment straciłam równowagę. Poczułam, że ktoś mnie popchnął i ciężko upadłam na ziemię, czując na sobie ciężar czyjegoś ciała.
— Hannah! — jęknęłam.
— Nic mi nie jest — szepnęła blondynka, podnosząc się i zanosząc kaszlem. Za jej plecami dostrzegłam śmierciożercę, który celował w nas różdżką, jednak w następnej sekundzie odleciał do tyłu, rażony zaklęciem któregoś z młodszych uczniów. Nie miałam teraz czasu na panikowanie. Skup się, Granger, poleciłam sobie. — Hermiona, krwawisz.
— To nic — warknęłam, czując dopiero teraz krew cieknącą mi z czoła. — Uważaj!
Pchnęłam ją za murek, rzucając się za nią, kiedy zielony promień światła przemknął tuż obok nas.
— Jest nas za mało — pisnęła Puchonka, wychylając się zza ściany.
— Avada Kedavra! — usłyszałam tuż za plecami i przerażona odwróciłam się, celując ręką w Kingsleya, który powalił zamaskowanego śmierciożercę. — Nic wam nie jest?
Zza niego nagle wyłoniła się grupka czarodziejów, którzy od razu przystąpili do walki. Odetchnęłam z ulgą, kiwając głową czarnoskóremu mężczyźnie. Podniosłam się na kolana i zerknęłam na pole walki, gdzie Remus i Severus stali w otoczeniu czterech zamaskowanych śmierciożerców, których krąg zacieśniał się wokół nich. Co sił w płucach ruszyłam w ich stronę.
— Ascendio! — wrzasnęłam, celując w kierunku śmierciożerców. Z natychmiastowym skutkiem jeden z nich poleciał na stojący obok budynek, a szklana szyba rozpadła się na małe kawałeczki, zasypując jego ciało. — Drętwota!
Szybka ocena sytuacji pozwoliła mi dostrzec, że dzięki wsparciu Kingsleya zyskaliśmy przewagę. Jego poplecznicy, którymi zapewne byli wspomniani wcześniej przez pana Lupina pracownicy Ministerstwa, obezwładnili śmierciożerców w zaskakująco krótkim czasie. Ciężko dysząc dopadłam do Severusa, którego czoło było mokre od potu.
— Jesteś cały? — spytałam, zerkając na niego z niepokojem, a Remus zaśmiał się chrapliwie, nabierając powietrza do płuc.
— Hej, ja też tu jestem — odparł. Zaśmiałam się, a stojąca obok Hannah zawtórowała mi. To była chwila, która dała nam nadzieję, że mamy szansę. Przebłysk euforii.
CZYTASZ
III Rebelianci ✔
FanfictionZagrożony świat czarodziejów wymaga natychmiastowego ratunku. Hermiona Granger i Severus Snape w desperackich próbach odnalezienia rozwiązania znajdują o wiele więcej, niż początkowo sądzili. ~ Wszyscy bohaterowie oraz świat przedstawiony należą w c...