3. Małża i perła

661 54 12
                                    

— I tak uważam, że powinniśmy chociaż spróbować — powiedziałam hardo, odstawiając na ziemię pusty kosz z praniem. Ustaliliśmy — chociaż wyjątkowo byłam skłonna przyznać, że inicjatywa wyszła z mojej strony — że skoro mieszkamy u Claire to chociaż pomożemy z obowiązkami. Snape prychnął i mogłam się założyć, że wywrócił oczami. Kucnęłam przed pralką, otwierając drzwiczki, aby mieć dostęp do wirnika i zaczęłam segregować ciuchy. — Pamiętam, jak szukaliśmy horkruksów z Harrym. Wie pan, o czym wtedy nie myśleliśmy? O tym jak je zniszczyć. W teorii wszystko było jasne, ale w praktyce wiedzieliśmy tyle, ile my wiemy teraz. Ile mniej więcej wynosi dwa plus dwa.

— Z tego co wiem, Granger, dwa plus dwa wynosi cztery i co do tego nie ma żadnych wątpliwości — stwierdził kpiąco Snape, opierając się o framugę łazienkowych drzwi, która groźnie zaskrzypiała. Zerknęłam na niego błagalnym wzrokiem, mając wielką ochotę, żeby przestał traktować mnie jak idiotkę.

— Niech pan to wytłumaczy niemowlakowi, który na chleb wciąż mówi "pep" — mruknęłam. Snape rzucił mi wrogie spojrzenie, ale po chwili westchnął, pocierając nasadę nosa palcami.

— W porządku, skontaktujemy się z nią. Ale jeśli przez to cokolwiek się jej stanie, będzie na ciebie — dodał, wytykając mnie palcem.

— I tak zawsze jest na mnie — odparłam, wzruszając ramionami. Wstałam, mijając go bez ani jednego słowa więcej, a on nawet nie poruszył się z miejsca. Jednak kiedy zauważył, że podchodzę do szafki z jego ciuchami, chrząknął.

— Co ty właściwie robisz?

— Gram na gitarze. Nie widać? — spytałam, chociaż w ogóle nie miałam ochoty na żarty, przez co zabrzmiałam nieco obcesowo. Skrzywił się ledwo zauważalnie i wyrwał mi z rąk swoją koszulę.

— To moje — burknął niczym obrażone dziecko.

— Tak, wiem — mruknęłam, unosząc brwi i odebrałam mu ubranie, które zaskakująco szybko z powrotem znalazło się w jego rękach. — Czy pan ma pięć lat?

— Nadal jestem starszy — warknął, podchodząc do biurka, na którym leżała jego różdżka. Jednym, szybkim zaklęciem doprowadził materiał koszuli do stanu, który uznał na zadowalający i wskazał ją wymownie drugą ręką. — Widzisz? Dwie sekundy.

— To mnie odpręża — mruknęłam, zrezygnowana wracając do łazienki. Nie miałam dziś ochoty na przepychanki. Niewiedza z czym mamy do czynienia doprowadzała mnie powoli do szału. Niewiedza i wiążąca się z tym bezczynność.

— O ile widok ciebie na kolanach jest naprawdę interesujący — zaczął, a ja natychmiast na niego spojrzałam, rozchylając lekko wargi — wolałbym żebyś odpowiedziała na pytanie.

Uniosłam brew, najwyraźniej go tym rozbawiając. Przez te miesiące spędzone w jego towarzystwie nauczyłam się tego gestu niemal do perfekcji. Wyrażał więcej niż tysiąc słów — nigdy nawet nie podejrzewałam, że tak niepozorną częścią swojego ciała będę w stanie wyrażać tyle różnorakich emocji. Od szoku, przez zaciekawienie, czasami nawet po kpinę.

— Pytał pan co robię — rzuciłam głupkowato, udając niewinną. Snape powtórzył mój gest, przez co tym razem ja się lekko uśmiechnęłam.

— Wiem już, że grasz na gitarze — prychnął. — Pytałem dlaczego tak usilnie chcesz się skontaktować z Minerwą.

Zawiesiłam wzrok na koszulce trzymanej w dłoniach i na moment wyłączyłam się z rozmowy. Mięłam materiał bawełnianego t-shirtu, który przywołał na myśl wiele wspomnień, jak chociażby nocowanie w namiocie w szczerym polu.

— Ziemia do Granger — warknął Snape dość głośno, co natychmiast wyrwało mnie z zamyślenia.

— Bo sami nie damy sobie rady — powiedziałam pod nosem, celując ubraniem do bębna pralki. Nie wiedziałam, co poza gotowaniem i sprzątaniem mam ze sobą zrobić, a wiedziałam, że sama nie znajdę w pamiętniku Raya więcej, niż Snape. — Bo znamy ten pamiętnik na wylot, a i tak coś nam umyka — dodałam ze słyszalną nawet dla siebie agresją. — Może gdyby spojrzał na to ktoś, kto ma świeży umysł, może wtedy coś byśmy znaleźli. Każda para rąk się przyda, wie pan o tym.

III Rebelianci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz