W Londynie jest piękna wiosenna pora. Louis wybrał się na spacer powdychać świeżego powietrza, którego tak dawno nie czuł. Po zimie w mieście był wykończony ponurym widokiem. Jednak jak zobaczył śliczne słońce kiedy wstał, powiedział sobie od razu, że pora na pierwszy odprężający spacer po jeszcze nie zapełnionym ludźmi mieście.
Gdy tylko wstał czuł się wspaniale. Wiedział, że zakwitnie na nowo jak kwiaty za oknem. Mieszkał sam i w sumie nie przeszkadzało mu to. Jednak czasem nie miał się odezwać do nikogo, a mieszkanie było puste bez chociaż jednej osoby.
*
Spacer zaczął z wielkim uśmiechem na ustach. Widział pełne słońce na niebie z lekkimi chmurkami. Uwielbiał patrzeć w niebo, jak pięknie rozwarstwiają się chmury, by promienie słoneczne mogły dotknąć jego skóry i dożywić go swoimi witaminami. Wręcz uwielbiał wiosnę, bo wtedy wszystko tak pięknie ożywa. Czuł wielką siłę.
Usiadł na ławce i zamknął oczy. Zamyślił się, że nadal jest małym dzieckiem i skacze w parku jak poparzony. Uśmiech nie schodził mu z twarzy pod wpływem tych marzeń. Otworzył oczy i rozglądał się dookoła siebie. Głęboko odetchnął powietrzem.
*
Wracając z powrotem do domu, zatrzymał się i popatrzył przed siebie. Zobaczył małego, białego kotka z wielkimi oczami. Od razu się uśmiechnął. Miał rękę do zwierząt. Przyklęknął i zrównał się z nim wzrokiem. Kot lekko się chyba zdziwił poczynaniami chłopaka. Zbliżył się powoli do niego. Popatrzyli sobie w oczy, aż kot wtulał się w jego nogę. Louis podrapał go za uszkiem, a ten zamruczał. Chłopak zachichotał na reakcję kota.
- Jakiś ty milutki. – stwierdził. Kotek miauczał ciągle. – O masz obróżkę – zauważył, spoglądając na szyję. – Czyli się zgubiłeś komuś. Choć.- powiedział i wziął na ręce zwierzaka…
----
Tym o to prologiem zaczynam nowe opowiadanie.
Pewnie domyślacie się, kto jest drugim bohaterem opowiadania?
Trzymajcie sie i dzięki za czytanie :)
CZYTASZ
Bo Kot...
FanfictionHistoria przypadku... Gdyby nie kot, na pewno by się nie poznali... To moje opowiadanie. Nie jest tłumaczeniem. Prawa autorskie.