12

157 17 0
                                    

Wstając, Harry popatrzył na śpiącego Louisa. Tak bardzo chciał mu się odwdzięczyć za wszystko, co robi dla niego. Dla niego. Harry myślał o tym długo, że właśnie dla niego szatyn to wszystko robi.

Umył się i przebrał w swobodne ubranie. Poszedł do kuchni i zaczął robić naleśniki, które mu wychodziły najlepiej. Uśmiechał się przy tym, kolejno dodając składniki do siebie. Rozgrzał patelnie i kolejno smażył naleśniki. Nagle usłyszał cichy jęk. Odwrócił się i zobaczył słodki obrazek ziewającego chłopaka.
- Cześć, kochanie. Ja się spało? – odparł Harry, podchodząc do chłopaka i całując go krótko w czoło.
- Bardzo dobrze. Tylko obudziłem się bez swojego kotka. – odparł szatyn z miną szczeniaka.
- Ale twój kotek zrobił śniadanie. – powiedział uśmiechnięty loczek, trzymając talerz z górą naleśników. Louis oblizał się i można było usłyszeć ciche burknięcie. Harry na ten dźwięk się zaśmiał.

Po zjedzonym posiłku poszli na spacer. Długi i romantyczny spacer. Tak, i kot również poszedł. Trzymali się za ręce, a kot za nimi łaził i patrzył. Chyba czuł, że są szczęśliwi. W sumie zwierzęta o tym wiedzą najlepiej.

Ciągle można było zobaczyć ich uśmiechy i usłyszeć cichy chichot. Usiedli na piasku, wpatrując się w siebie. Louis odgarnął z czoła spadający loczek Harrego. Uśmiechnął się, bo tak kochał to robić. Harry przygryzł wargę, wgapiając się w chłopaka. Szatyn wykorzystał to i pocałował. Aż upadli na piasek z lekkim jękiem. Louis całował namiętnie lokatego, a ten pojękiwał czasami. Szatyn często miział jego brzuch pokryty tatuażem motyla, który chyba naprawdę przypadł mu do gustu. Jak cały Harry. Szatyn rozłączył ich usta i popatrzył z góry na młodszego, trąc kciukiem jego policzek. Harry uśmiechnął się, wzdychając.
- Niach… - mruknął młodszy z zadowoleniem. Louis zaśmiał się cicho, na nowo złączając ich wargi.

*

W porze obiadu Louis przygotował spaghetti, które razem z Harrym potrafili zjeść z tonę. Loczek czasem nucił piosenkę, która leciała w radiu przy przygotowaniu stołu. W końcu usiadł na blacie koło Louisa. Szatyn uśmiechnął się i dał mu buziaka. Harry mlasnął z zadowolenia i popatrzył w okno, opierając się o ścianę domku. To był piękny widok dla Louisa.
- Niach, skarbie, ślicznie wyglądasz. – odparł szatyn z wielkim mruknięciem. Harry wystawił mu język.
- Nie słodziakuj mi tutaj, tylko podawaj do stoły, bo głodny jestem. –odparł Harry, a Louis się zaśmiał. Postawił wielki gar na środku stołu i zaczęli wcinać. W pewnym (słodkim) momencie szatyn wciągnął kluskę. Harry zrobił to samo, tylko nie wiedzieli, że to ta sama kluska. Wciągnęli ją na raz, całując się przy tym. Loczek mruknął z zaskoczenia, a szatyn uśmiechnął się. – Lou, to było zamierzone? –spytał. Dostał odpowiedź pozytywną. – Niach, ty niedobry. – odparł, fochając się słodko. Szatyn dał mu buziaka i posprzątał po posiłku. Loczek nadal siedział na krześle. Louis objął go od tyłu.
- Jak będziesz się tak fochać, to nie dostaniesz deseru. – mruknął w jego ucho i poszedł do pokoju. Harry siedział w osłupieniu i myślał, jak bardzo na niego działał ten człowiek. Wstał w końcu i poleciał do pokoju. Zobaczył leżącego Louisa, który czytał jakąś gazetę. Mruknął cicho i wskoczył na łóżko. – No kogo ja widzę.  – odparł Louis, odkładając gazetę. Loczek cicho mruknął i wpił się usta szatyna. Louis przy pocałunku bawił się włosami loczka, który mruczał mu w usta.

*

Po godzinnym leżeniu na Harrym, Louis usiadł skrzyżnie na wprost niego i wpatrywał się, jak w boga. Bawił się jego koszulą i muskał palcami jego brzuch. Harry przy tym myślał, wpatrując się ukochanego. Sam się podniósł i złączyli ich dłonie.
- To zabawne. – odparł Harry. Szatyn był lekko zdziwiony. – Nigdy nie czułem się tak jak teraz. To twoja zasługa, Lou. – powiedział Harry, wpatrując się w jego oczy. Louis natychmiast go przytulił.
- Pamiętaj, Hazz, że nikim nigdy tak bardzo mi nie zależało jak na Tobie, skarbie. – odparł i musnął ustami jego. Loczek wtulił się w klatkę szatyna i uśmiechał się ,czując jego zapach. Starszy bawił się jego lokami. Położył się również, więc Harry był na jego brzuchu. Oboje mieli powody do radości.

- Hazz?
- Mhm?
- Ja wiem, że mało się znamy. Może i za długo jesteśmy razem, ale… - nie dokończył, bo Harry zapytał.
- Coś się stało, Lou?
- Nie, tylko… Myślałem nad… Harry zamieszkaj ze mną. – odparł, wpatrując się w chłopaka. Można było zobaczyć zdziwienie loczka. – Proszę. Chciałbym się budzić przy Tobie. Możemy wynająć twoje mieszkanie. Proszę, tylko zamieszkaj ze mną. – powiedział. Harry nie chciał odpowiadać. Szybko musnął wargi ukochanego. Chyba nigdy w życiu nie czuł się tak jak w tej chwili. Kochał go i chciał być przy nim jak najdłużej. – Mam nadzieję, że to oznacza tak. – odparł Lou, który doskonale wiedział, że to tylko potwierdzenie. Przyciągnął bliżej Harrego do siebie i pocałował chłopaka z zadowoleniem. Dzięki temu, że Harry był na górze, z łatwością wsunął swoją dłoń pod koszulkę szatyna, który jęknął na tę czynność. Loczek uśmiechnął się łobuzersko, rozłączając ich usta i wpatrując się w twarz ukochanego. Dotknął policzka Louisa z wielkim uśmiechem. Usiadł na nim okrakiem i musnął jego wargi swoimi. Louis powiedział ciche ‘ Dziękuję’ na co Harry powiedział
- To ja dziękuję.

*

Harry wpatrywał się w ciało Louisa.
- Lou, teraz ja Ci to powiem. Jesteś piękny, skarbie. – odparł loczek z wielkim uśmiechem. Louis przewrócił oczami.
- Ładnie to tak podkradać słowa?
- Jak są Twoje, to mogę. – odparł Harry, połączając ich usta ze sobą. Jednak zaraz się położył koło chłopaka i popatrzył okno. – Patrz, jak pięknie. – odparł z zamyśleniem. Louis pokiwał głową, cmokając loczka we włosy. Harry zaraz zwlókł się z łóżka i podszedł do okna. Louis popatrzył się w jego i widział piękny obraz. Swój obraz Harrego.
- Szkoda, że nie umiem rysować. – odparł Louis. Młodszy dziwnie się na niego spojrzał. – Tak pięknie wyglądasz w tym świetle, kochanie. – powiedział, podchodząc do niego. Wtulił się w jego plecy, złączając swoje dłonie na jego brzuchu. – Tak bardzo bym chciał widzieć taki obraz na ścianie w naszym domu. – mruknął w szyję. Harry się zaczerwienił, bo przecież był praktycznie bez niczego. Jednak dodało mu to jeszcze więcej wiary w siebie.
- Niach, skarbie. To urocze. Ale ty też strasznie uroczo tu wyglądasz. – powiedział do niego loczek, usadzając szatyna na parapecie. Wpatrywali się w swoje twarze. Louis przywarł do ust ukochanego, który stał pomiędzy jego nogach. Błądził rękami po jego sylwetce, a Harry po jego. Oddychali ciężko i nie mogli się sobą nacieszyć. Harry przytwierdził ciało Louisa do szyby i pocałował jego szyję. Szatyn cicho jęknął zadowolony. Oparł czoło o jego i spojrzeli sobie w oczy. – Nie wiem, co ty ze mną robisz, ale robisz to dobrze, skarbie. – mruknął loczek, a starszy uśmiechnął się łobuzersko.
- Gdybym ja to wiedział, to bym był chyba milionerem. Ale nie chcę nim być, bo mam Ciebie, słońce. – odparł Louis, całując go.

Ta noc była długa. Wymieniali się śliną cały czas. Były ciche pojękiwania z obu stron. Często mówili sobie słodkie rzeczy. Ale nie to było najważniejsze. Dla jednego liczył się drugi.

 _

HEJ!

Ten rozdział mi się podoba. Chyba mi wyszedł :P 

Mam nadzieję że nie zawiodłam. :P I chyba poproszę o Waszą opinie :)

Bo Kot...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz