7

244 25 0
                                    

Po tym co ostatnio się wydarzyło, chłopcy byli szczęśliwi. Wariowali, cieszyli się i ciągle o tym gadali.

Gdy leżeli na kanapie, Harry miał głowę na kolanach Louisa. Starszy bawił się jego lokami. Rozmawiali lub byli po prostu cicho, bo cisza nie krępowała ich.
- Lou… Jestem taki szczęśliwy, że tu jesteś. – odparł loczek prosto w oczy szatyna. Podniósł się i wpił się w jego usta. Louis jęknął z zadowolenia i złapał go za boki i przyciągnął do siebie. Całowali się chyba dobre 5 minut. Przestali, gdy Louis chciał popatrzeć w oczy chłopaka.
- Hazz…- chrypnął, dotykając policzków Harrego.- Jesteś taki cudowny. Taki … Boże dlaczego od razu nie powiedziałem, jak bardzo Cię kocham. – powiedział, patrząc mu w oczy. Harry zachichotał na to zdanie. Otarł swój nos o jego i zamknął oczy.
- Nieważne, Lou. Teraz jestem przy Tobie.- odparł, zatapiając się pocałunku. Naparł bardziej na chłopaka, by się położyć na nim. Louis jęknął, a Harry się uśmiechnął. Zjechał powoli pocałunkami na szyję, a potem na chwilę do ucha. – Jesteś piękny, Lou. – odparł, całując jego szyję. Louis zesztywniał od razu, jak tylko to usłyszał. – Rozluźnij się, kochanie. – odparł natychmiast loczek.
- Harry… - mruknął rozmarzony.
- Shh… Nic nie mów, kotku. – mówiąc to, wślizgnął się pod jego koszulkę. Louis mruknął cicho, a loczek podrapał go po brzuchu. Oderwał się od jego szyi i popatrzył w oczy. Palcem rysował kształty na szatyna ciele. Przygryzł wargę, gdy Louis uśmiechnął się do niego i puścił mu oczko. Po tym geście szatyn przyciągnął chłopaka do siebie i wpił się w jego usta na chwilę.
- Kocham twoje usta, Hazz. Kocham Ciebie całego. – odparł, łapiąc go w talii. Podniósł się lekko i pocałował jego szyję, jak wcześniej zrobił to Harry. Chłopak  jęknął cicho. – Boże jesteś taki cudowny.- odparł, wpatrując się w wyrzeźbione ciało Harrego po zdjęciu jego koszulki. Pocałował jego brzuch kilka razy, doprowadzając do szaleństwa chłopaka.
- Oh, Louis. Twoje usta są idealne… - mruknął loczek z rozkoszy. Louis się uśmiechnął. Oderwał się od ciała chłopaka. Popatrzył na niego z góry. Loczek przygryzł wargę i złączył ich dłonie ze sobą. Bawili się nimi. Patrzyli na nie i na siebie z uśmiechami. – Jesteś idealny, Lou. Po prostu idealny…

Nie wiedząc czemu, Louis usnął na Harrego klatce piersiowej. Loczek mógł powdychać zapach szatyna i pomarzyć o wszystkim. Miał kogoś kogo kochał nad życie.
- Oh, Lou… Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo jesteś dla mnie ważny. – odparł, bawiąc się włosami śpiącego. Uśmiechnął się gdy ten coś mruknął przez sen. Harry w końcu wydostał się spod Louisa i poszedł do kuchni, a potem do łazienki. W tym samym czasie Louis się obudził i przeciągnął. Gdy Harry wszedł znów do salonu, miał słodki widok  przeciągającego się chłopaka. – Ty nawet uroczo się przeciągasz, Lou. – odparł, a szatyn wytknął mu język. Loczek usiadł koło niego.
- Ile spałem?
- Z pół godziny. – odparł młodszy, łapiąc jego rękę. Bawił się jego palcami. Louis przy tym usiadł i wpatrywał się w chłopaka. Uważał, że był cudowny. Harry przeniósł wzrok na Louisa i poprawił mu fryzurę, a szatyn się uśmiechnął. Patrzyli sobie prosto w oczy. – Chodź do mnie ,Lou. – odparł w końcu. Louis położył się na jego kolanach, patrząc mu w oczy. – Kocham Cię. – odparł loczek.
- Ja Ciebie też, Harry. – powiedział cicho. Przyciągnął go do siebie, aż byli koło siebie i całowali się. Louis leżał na plecach, a Harry na brzuchu. Loczek bawił się jego włosami, a szatyn wpatrywał się w ukochanego, jakby nigdy mieli się nie widzieć. Louis dotknął twarzy Harrego, a ten na niego spojrzał i wiedział czego chce. Wtopił się w jego usta, jak na zawołanie. Choć krótko, ale symbolicznie. Otarli swoje noski o siebie. Harry ułożył się na klatce Louisa, rysując palcem na jego ciele wzorki. Tymczasem szatyn bawił się, jego loczkami.

Praktycznie cały dzień spędzili na kanapie, całując się, przytulając i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Kiedy wstali, zjedli sałatkę, którą wcześniej przygotował loczek. Później Harry, wpijając się w usta Louisa, pokierował go do sypialni. Wylądowali na łóżku.
- Chciałbym coś Ci powiedzieć, Lou.
- No to mów, Hazz.
- Lou, kocham Cię bardzo mocno. – odparł najpierw. – Louis, ja….
- Co się stało?
- Nie, nic… Tylko… - odparł. – Ja… - zaczerwienił się.
- No mów, Harry! – ponaglił go.
- Podniecasz mnie ! – krzyknął, odwracając się na chwilę. Popatrzył na chwilę w jego oczy.- Od zawsze strasznie wariuję, kiedy siedzisz i robisz coś. Gdybyś wiedział, jak bardzo wtedy cholernie podniecająco wyglądasz. Boże, Lou! – krzyknął. Louis przygryzł wargę. – A najbardziej mnie podkręcasz, jak łapiesz mnie za tyłek. – mruknął i zaczął całować szatyna trochę z dzikością. Louis samymi słowami się nakręcił, a to dodało mu więcej energii…
- Harry … Jezu… Gdybyś wiedział, jak bardzo uwielbiam, gdy to robisz… - mruknął. Loczek popatrzył w jego oczy i w momencie zdjął jego bluzkę.
- Jesteś taki gorący… - odparł cicho. Louis jęknął przeciągle. Młodszy zaczął ssać każdy skrawek ciała szatyna, a ten czuł się lepiej niż w niebie. – Kocham Cię. Tak bardzo. – stwierdził Harry. – Chyba zakochałem się tak bardzo, że nie potrafię tego opisać. – mruknął.
- Boże, Harry! Nie mów tyle cudownych rzeczy, bo ja tu szybciej umrę z podniecenia ! – krzyknął szatyn, który wpił się natychmiast w usta loczka. Harry był taki zadowolony, że Louis przejął inicjatywę. Louis chyba był bardziej nakręcony niż on. Starszy całował tak zawzięcie chłopaka, że loczek ciągle tylko jęczał z zadowolenia ( zboczuchy!).
- Boże, Louis. – mruknął, bawiąc się jego włosami. Louis ułożył się obok, patrząc się w oczy loczka. – Zostajemy tutaj do końca tego dnia. Chce mieć Ciebie choć raz przy sobie w nocy. – odparł, a Louis uśmiechnął się zaborczo i nakrył siebie i loczka kołdrą, całując go tak dobrze, że Harry zasnął od razu.

___

Taki sobie ale jest ! 

Niach. Kocham te słodkie momenty. Ale bd się dziać potem XD

Pozdrawiam :P

Bo Kot...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz