Minął upierdliwy tydzień w pracy u Harrego. Louis też był zajęty, ale chciał ten czas wynagrodzić ukochanemu. Był piątek wieczór. Zbliżał się czas, kiedy mają wyjechać. Jednak Louis chciał jeszcze bardziej uszczęśliwić młodszego. Zaprosił go do siebie w ostatnią noc przed ich wyjazdem.
Uszykował swój płaski dach, który był idealny, by patrzeć w gwiazdy. Położył koc, nastroił cichą muzykę, przyszykował coś do jedzenia. Był dumny z siebie.
- Mam nadzieję, że mu się spodoba. – pomyślał.Harry właśnie kroczył do niego. Oczywiście zabrał bagaż, który jutro się przyda do wyjazdu. Był taki radosny. Zapukał do drzwi szatyna, a ten mu zaraz otworzył i wpił się szybko w jego usta, zamykając nogą drzwi wejściowe.
- Mmm, ale miłe przywitanie.- mruknął Harry, zagryzając wargę. Louis się szeroko uśmiechnął, bo wiedział, że loczek uwielbia, kiedy się tak witają. – Co będziemy robić? – zapytał.
- Zaraz zobaczysz, kocie. – odparł Louis zalotnym głosem. Poprowadził Harrego na jego dach. Gdy Harry otworzył oczy, nie mógł uwierzyć, jak pięknie wyglądało niebo w ten dzień. Jeszcze bardziej cieszył się, gdy widział to co chłopak dla nich przygotował. Był tak zaskoczony, więc tylko rzucił się na szatyna i ucałował go najlepiej, jak tylko potrafił.- Jesteś taki cudowny, Lou. Dziękuję. – odparł patrząc w jego oczy. Louis się zaczerwienił i musnął delikatnie jego policzek.
- To wszystko dla Ciebie, kochanie. Za to, że jesteś. – odparł w jego ucho i przytulili się do siebie.Siadając na kocu, Louis częstował smakołykami Harrego. Przytulali się, całowali, rozmawiali. Po prostu cieszyli się sobą. Louis uwielbiał patrzeć na Harrego, a Harry na Lou.
- Chyba nigdy nie byłem taki szczęśliwy, kochanie. – powiedział Louis, bawiąc się włosami chłopaka, który na nim leżał. Złożył słodki pocałunek na czole ukochanego.
- Mam to samo uczucie, skarbie. – powiedział loczek, uśmiechając się. Podniósł się na łokciach i pocałował chłopaka, smyrając opuszkiem palca jego policzek. Louis mruknął cicho. Położył się, więc Harry opadł na niego. Szatyn mruczał co chwilę, a Harry uśmiechał się przez pocałunek. Tak bardzo ich wargi do siebie pasowały. Nie potrafili się od siebie oderwać. Jednak musieli złapać oddech. Harry położył głowę na piersi chłopaka i dotykał każdego kawałeczka ciała ukochanego. Louis znów bawił się jego loczkami, bo to było jego ulubione zajęcie. Wtulali się w siebie.
- Harry! Patrz, spadająca gwiazda! – krzyknął Louis. Harry zerknął i pomyślał o tym, że nie chce nigdy odchodzić od szatyna. Uśmiechnął się i spojrzał na Lou.
- Kocham Cię, Lou. – odparł cicho. Otarł swój nos o jego i pocałował krótko.
- Wiem, Hazz. Ja Ciebie też kocham, kocie. – mruknął, złączając ich usta.Reszta wieczoru wyglądała tak samo. Zajęci byli tylko sobą. Kot też im przeszkadzał, ale śmiali się z niego, jak ciągle skakał koło nich.
Patrząc w niebo, rozmawiali o nich.
Oboje mówili, że są szczęśliwi. Louis zebrał wszystko do domu i przyszedł po Harrego, który stał wgapiając się w niebo. Objął go ramieniem, a głowa loczka opadła na jego ramię.
- Dziękuję, Lou za wszystko. Jesteś wspaniały. – popatrzył na niego.
- Nie musisz mi dziękować. Chcę po prostu robić wszystko dla Ciebie, bo jesteś dla mnie najważniejszy, Harry. – powiedział, a Harremu popłynęła pojedyncza łza. Louis starł ją kciukiem i pocałował loczka w policzek.Potem zeszli na dół. Harry bawił się z kotem, a Louis przyglądał się im. Wyglądali naprawdę słodko.
Louis w końcu poprosił Harrego, by poszedł się umyć, a Louis obmył twarz i rozebrał się. Wskoczył do łóżka. Kilka minut czekał, aż Hazz do niego dołączy. Gdy leżeli koło siebie i patrzyli sobie w oczy, nie mogli od siebie się oderwać. Louis złapał za dłoń Harrego i złączył ją i pocałował, patrząc na ukochanego. Gdybyście wiedzieli, jak bardzo kochał tego lokatego chłopaka. Nie można opisać tego słowami. Harry wtulił się w niego.
- Moje szczęście. – powiedział Louis, całując go we włosy. Harry po tych słowach usnął z uśmiechem na ustach. Louis niedługo po krótkiej zabawie włosami lokatego zasnął, marząc o chłopaku.___
OHOHO! Jak Wam mijają święta?
Niach chyba najbardziej lubie fragment w łóźku. niach :)
CZYTASZ
Bo Kot...
FanfictionHistoria przypadku... Gdyby nie kot, na pewno by się nie poznali... To moje opowiadanie. Nie jest tłumaczeniem. Prawa autorskie.