Przez wiele dni szatyn zastanawiał się, nie mówiąc nic przyjacielowi, o całym życiu, w którym przez przypadek znalazł się Harry. Nie wiedział, czy piłka ich połączyła czy może kot albo kompletnie co innego. Wiedział jednak, że z loczkiem czuje się fantastycznie. Dziwnie się czuł ostatnio myśląc, że chyba nie był taki szczęśliwy nigdy przedtem.
Loczek też miał zagwozdkę, bo ostatnio zauważył, że przyjaciela męczy coś, bo mało się odzywał. Jednak nie potrafił się zapytać, co go gnębi. Sam stał się lekko smutny przez to. Zastanawiał się, czy przypadkiem czegoś nie powiedział, co źle drugi zinterpretował. Bał się, że straci swojego najlepszego przyjaciela.
- Lou? – odparł loczek, zerkając na przyjaciela.
- M? – mruknął zamyślony, odwracając się do niego.
- Ostatnio jesteś strasznie jakiś… zamyślony. Czy coś się stało?- odparł smutno loczek, przygryzając wargę.
- Nie, Hazz. Nic mi nie jest.- odparł. Jednak Harry nie był przekonany.
- Louis, ja wiem, że coś jest nie tak. Powiedz mi. – odparł, pociągając go za rękaw bluzki.- Louis, no! Nie lubię kiedy jesteś taki. – mruknął.
- Jaki?
- Smutny, zamyślony, niewidoczny...- wyliczał. – Boję się, że coś źle powiedziałem. – odparł Harry, zasmucając się. Louis uśmiechnął się, że się o niego martwi.
- Harry. Nic źle nie powiedziałeś, naprawdę. – odparł, głaskając jego włosy. Harry spojrzał na niego.
- To co się dzieję? Czuje się dziwnie… - mruknął.
- Nic. Po prostu się zastanawiam, co bym teraz robił, jakbym nie miał takiego przyjaciela. – powiedział, uśmiechając się. Harry się zaczerwienił, bo chyba pierwszy raz poczuł się jeszcze dziwniej. - Zastanawiam się od kilku dni, jakby wyglądało moje życie bez Ciebie, Hazz. – odparł szatyn, wpatrując się w oczy młodszego. Harry uśmiechnął się słodko i położył się na kanapie, patrząc w oczy Louisa. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Szatyn wpatrywał się w niego i oparł się o rękę, kładąc ją na oparciu kanapy. – Już okay? – spytał.
- Myślę, że czuję się… dziwnie.- odparł loczek.
- Czemu dziwnie?
- Bo chyba pierwszy raz ktoś powiedział coś takiego do mnie, jak Ty przed chwilą.- powiedział loczek i opuścił głowę. Jednak zaraz szatyn zobaczył jego twarz z małą łzą na policzku.
- Harry… Przepraszam. – mruknął. Otulił go swoim ciałem.
- Nie masz za co. Po prostu to ze szczęścia, Lou. – odparł z uśmiechem. Popatrzył w jego oczy i poczuł się zakłopotany. – Muszę już iść. – odparł dziwnie szybko, wstając.
- Harry, jeśli to przeze mnie to przepraszam. – odparł. – Nie idź.- posmutniał. Harry tylko potrząsnął głową i wyszedł. Louis patrzył się na drzwi i poczuł się najgorzej w swoim życiu.Harry szedł i szedł ze smutkiem. Zastanawiał się, dlaczego płaczę. Wiedział, że coś jest nie tak. Czuł się źle, że wyszedł z mieszkania szatyna, ale nie chciał tam być, bo patrząc w oczy przyjaciela, pomyślał o czymś, co chyba nie powinno nigdy zagościć w jego głowie…
___
No i zgadnijcie o czym pomyślał Harry :)
Ta da da dam :P
Rozkręcam się :P
CZYTASZ
Bo Kot...
FanfictionHistoria przypadku... Gdyby nie kot, na pewno by się nie poznali... To moje opowiadanie. Nie jest tłumaczeniem. Prawa autorskie.