13

128 15 0
                                    

Gdy Louis się obudził, Harrego przy nim nie było. Zdziwiło go to bardzo, jak okazało się, że nie ma go też w kuchni. Wołał go ciągle, ale nie wiedział, gdzie jest. W końcu po długim namyśle zaczął go szukać na dworze.

- Harry! Gdzie jesteś? — wołał szatyn, bo zmartwił się strasznie. Gdy zobaczył skuloną postać koło jeziora, podbiegł tam. To był jego Harry. — Harry, dlaczego ty tu siedzisz? — spytał, siadając koło loczka. Chłopak podniósł głowę.

- Nie wiem. Przywiało mnie tutaj rano. Nie chciałem Cię budzić. — odparł cicho. Louis nie był przekonany do tych słów.

- Hazz? Czy coś się stało? Czy może coś...

- Nie, Lou. Nic się nie stało, serio. Po prostu...- zawiesił się i dalej kontynuował. — Nie wiem, czy zasługuję na to wszystko. Czuję się idiotycznie. Naprawdę. Nie śmiej się ze mnie tylko, bo naprawdę się zdziwiłem, gdy wszystko sobie poukładałem w głowie. Na początku zwykły chłopak, pracujący z biurze, a teraz zakochany kundel normalnie. — odparł z wielkim westchnięciem. Louis nie wiedział, co odpowiedzieć szatynowi.

- To źle, że się zakochałeś? Że jesteś szczęśliwy? — spytał smutny szatyn.

- To nie o to chodzi. Chodzi o to, że strasznie mi dziwnie. — odparł, patrząc w oczy szatyna.- Bardzo Cię kocham, Lou. Wiesz to dobrze... Po prostu nie wiem, czy ... jestem odpowiedni. Nawet nie wiem, czy to dobre określenie. — odparł. Szatyn nie wiedział, dlaczego Harry tak myśli. Przytulił go, całując w jego loki. Złączył ich dłonie i popatrzył w oczy loczka.

- Harry. Jesteś odpowiedni. Dla mnie jesteś idealny. Zawsze to będę mówić. — powiedział szczerze, głaszcząc chłopaka  po policzku. — Nigdy nie myśl, że czujesz się bezwartościowy i nie zasłużyłeś na szczęście, kochanie. Nie wyobrażałem sobie takiego życia, ale je dostałem. Mam Ciebie i tylko to się liczy, Harry. — powiedział, całując go w skroń. Chłopak wtulił się do niego. Chyba po prostu nie wiedział, co powiedzieć. Szatyn powiedział to tak bardzo dosadnie. Loczek rozczulił się. Spojrzał z dołu na chłopaka i musnął jego szyje. Louis zachichotał. Westchnął cicho i popatrzyli w przestrzeń jeziora. — Nigdy nie myśl już o tym. — odparł Louis.

- Nie będę, Lou. Obiecuję. — odparł Harry, mocniej wtulając się w chłopaka.

Jeszcze posiedzieli chwilę i zebrali się. Zaczął padać deszcze, więc resztę dnia spędzili w domu. Louis często myślał o wyznaniu Harrego. Nie chciał, żeby loczek sobie myślał takie głupoty. Dla niego był jedyny w swoim rodzaju. I był jego.

Loczek ucieszył się bardzo z tego, co szatyn mu powiedział. Radosny był cały czas. Gdy wszedł do sypialni, zauważył Louisa, patrzącego w okno. Szatyn spojrzał na niego i uśmiechnął się. Harry od razu do niego poleciał i pocałował go namiętnie. Starszy jęknął na to doznanie.

- A to co było?

- To było za to, że jesteś, kochanie. — odparł Harry, opierając ich czoła o siebie. Louis przytulił mocno do siebie chłopaka.

- Ja też się cieszę, że jesteś. — mruknął w jego ucho. Pocałował go w skroń.

- Lou? — zwrócił się do szatyna.

- Mm?

- Pocałuj mnie. — odparł loczek w jego oczy. — Kochaj mnie, Louis. — szatyn nie wiedział, co powiedzieć. Oparł się na łokciu i musnął wargi młodszego. Wślizgnął również dłoń pod jego koszulkę przez, co loczek jęknął cicho.

Harry był w siódmym niebie, gdy szatyn całował jego szyje z namiętnością i podnieceniem. Louis wczuł się tak bardzo w to, co robił, że zapomniał o bożym świecie. Liczył się tylko jego Harry.

Louis uniósł się nad ciałem chłopaka, pozbywając się ich koszulek. Pocałował każdy skrawek ciała loczka, który mruczał cicho. Popatrzyli sobie w oczy i złączyli swoje wargi. Harry jeździł dłońmi po plecach szatyna, a Louis nie mógł przestać całować szyi loczka.

- Kocham Cię, Harry. — odparł krótko Louis, pozbywając się wszystkich ubrań, jakie mieli na sobie.

- Też Cię kocham , Lou. — powiedział szczerze Harry, patrząc mu w oczy...

*

Po upojnym, pierwszym, łóżkowym spotkaniu chłopcy wpatrywali się w siebie bardzo długo. W ciszy było im doskonale. Louis bawił się lokami młodszego, a Harry czuł się jak w niebie.

W pokoju długo unosił się zapach pożądania, a raczej kochania się. Napawali się tym bardzo długo.

Louis wstał w końcu i uśmiechnął się do chłopaka.

- Czysty sex, co nie ?

- No, trochę. Ale było cudownie! — krzyknął, podchodząc do niego seksownie. — Mam cudownego chłopaka. — odparł cicho.

- Ja też. — odparł do niego. — Mm... i te jęki, arr. — powiedział w jego ucho.  Harry się zaśmiał i pocałował go krótko.

*

Będąc w kuchni, przygotowywali sobie rzeczy do oglądania filmu. Ciągle się kłócili, co chcą jeść. W pewnej chwili przestali negocjować ze sobą, więc zabrali, co oboje chcą. Usiedli na kanapie i zaczęli oglądać, leżąc po obu stronach kanapy. Ciągle coś trajkotali do siebie. Musieli przerwać oglądanie filmu przez całowanie się...

Ta noc znowu była długa. I chyba najdłuższa... Nie wiem, czy chcecie wiedzieć, co się działo dalej...

Zapewne się domyślacie, że jęczeli obydwoje i wzdychali co chwilę...

Ale kochają się i nie mają zamiaru tego zaprzestawać.


____

Pierwszy zaliczony tylko zbyt dokładnie nie opisany. hehe.

Trochę się naczekacie, ale spokojnie.

HEJ, A JAK WAM SIĘ PODOBA ?

Bo Kot...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz