24

73 9 0
                                    

Tak. Znowu muszę Was przeprosić za swoją zwłokę. Ostatnio tyle mam na głowie. ;-)


Zbliżały się urodziny loczka. Louis chodził jak na szpilkach. Chciał wszystko zrobić perfekcyjnie dla swojego ukochanego. Harry się nie domyślał, choć bał się, że Louis zapomni o wszystkim, bo praktycznie się nie widywali. Louis po tygodniu w domu poszedł do pracy, więc często go nie było. Harry martwił się o zdrowie szatyna, ale jednak nie pytał, czy jest okay. Niebieskooki przy okazji kupił nowe auto  ( tak – Jeepa).

*

Gdy Harry obudził się zobaczył pokój w czerwonych płatkach róż. Zdziwił się bardzo. Koło niego nie było już Louisa, ale zobaczył kartkę:

„ Idź za głosem serca, Hazz"

Harry się uśmiechnął szeroko. Szedł po płatkach kwiatów, przeciągając się. Doszedł do kuchni i zastał tam porządek i śniadanie. Niezwykłe śniadanie. Usiadł na krześle i wsunął swój pierwszy posiłek. Znowu zauważył karteczkę:

„ Kochanie, idź do salonu..."

Skinął głową i skierował się do salonu. Tam również było pięknie. Usiadł na kanapie i bawił się płatkami róż. Pomiędzy nimi znalazł kartkę:

„ Wyjdź do ogrodu, mój skarbie"

Harry się zaśmiał i znowu skierował się do wyznaczonego miejsca, patrząc na czerwony wystrój pełen róż.

W ogrodzie znalazł stolik, a na nim czerwone wino i piękny bukiet kwiatów. Również pojawił się karteczka. Harry zaśmiał się i podniósł ją. Karteczka się otworzyła.

„ Harry. Po prostu popatrz przed siebie, skarbie"

Nie zrozumiał tej kartki od razu. Musiał poświęcić jej chwilę czasu. W końcu spojrzał przed siebie, a tam była wielka kartka z ich zdjęciami, kiedy się dobrze bawili. Były również wspomnienia Louisa, które wzruszyły Harrego. Mruknął do siebie, wpatrując się w to wszystko. Louis stał w pewnej odległości i oglądał go. Wreszcie chrząknął i Harry się odwrócił. Zobaczył go i widział, że przygryza wargę. Szatyn miał asa w rękawie ( dosłownie ). Zaprosił go do  siebie i pocałował go namiętnie. Harry mruknął z podziękowaniem. Louis wyciągnął coś zza siebie. Nie było to zwykłe coś. Harremu zaświeciły się oczy. Zobaczył piękną czerwoną różę w ręku Louisa.

- Wszystkiego najlepszego, Harry. – powiedział cicho szatyn i dał różę ukochanemu. Harry zatracił się w jej zapachu i pocałował słodko chłopaka. Louis miał jeszcze jedną rzecz. Tak jak Harry w jego urodziny postanowił napisać list. Harry usiadł i zaczął czytać

„ Teraz ja wypiszę Ci wszystko. Przeleję na papier to, co tak kocham w Tobie, Harry.

Kocham to, gdy budzimy się razem. Tak bardzo się ucieszyłem, kiedy zamieszkaliśmy wspólnie. Uwielbiam nasze  chwile, które bardzo cudownie się kończą. Kocham Twój uśmiech, słodki śmiech. Kocham to, jak bardzo czuwasz nade mną, mój Aniele. Nie jestem najlepszy, ale chcę być dla Ciebie. Mój radosny kotku, przy którym nie mogę czasem nic powiedzieć. Harry, nie wiem, czy to jest coś ważnego dla Ciebie, ale dla mnie po prostu ... Boże Harry przy Tobie czuję się, jakbym latał. Jestem wtedy taki szczęśliwy. Wiem, że jesteś dla mnie najważniejszy. Mam nadzieję, że nikt nie stanie nam na przeszkodzie. No chyba, że ... nasze dzieci. Dużo więcej bym tego napisał, ale po prostu nie potrafię znaleźć słów. Pamiętaj, że bardzo Cię kocham, Harry.

Louis."

Harry jęknął, wpatrując się w Louisa. Loczek pocałował go, a szatyn złapał go za tułów i podniósł. Harry owinął swoje nogi wokół Louisa. Patrząc mu w oczy, nie mógł się nacieszyć.

- Nigdy z Ciebie nie zrezygnuję, Lou. – powiedział w jego oczy i pocałował ponownie. Louis głęboko w sobie cieszył się jak małe dziecko. Kochał tego chłopaka tak bardzo. Stanęli koło siebie, a szatyn nalał wino do kieliszków.

- Twoje zdrowie, misiu. – powiedział, składając na jego ustach całus.

*

- Mój wariat. – mruknął Harry. Szatyn zaśmiał się. Właśnie znowu leżeli weseli i pełni siebie na łóżku pełnym róż. Wyglądało to przeuroczo. Uśmiechali się do siebie, całowali i nie mogli się sobą nacieszyć. – Długo to wszystko robiłeś?

- Nie pamiętam, ale dla Ciebie wszystko. – powiedział szczerze szatyn. Loczek wtulił się z jęknięciem w ciało chłopaka. Leżeli tak bardzo długo. Naprawdę długo.

*

Po 15  Louis zaprosił Harrego do restauracji. Ubrali się elegancko i wyszli.

- Rezerwacja – Tomlinson. – powiedział Louis do kelnerki.

- Tak. Poprowadzę.- odparła do nich. Poszli do pojedynczego pokoju. Tylko dla nich. Piękna muzyka, kwiaty i oni.

- Jejku, jak ślicznie. – mruknął wzruszony loczek. Louis go objął i pocałował. Zaprosił do stołu, na którym było już wybrane jedzenie. – Ja nie wierze ! Louis, skąd ty wiedziałeś, że kocham lasagne. – krzyknął Harry. Louis zaśmiał się.

- Mama, skarbie, powie Ci prawdę. – powiedział z uśmiechem. Harry jęknął, ale zajął się swoją porcją. Louis nalał również wina.

- Mam nadzieję, że Ci się podoba, kochanie.

- Boże... Louis, jesteś najlepszy. – powiedział, odsuwając jedzenie i rzucił się na chłopaka. Pocałował go zawzięcie. Szatyn jęknął przeciągle. – Boże, ten dzień jest taki super! Kocham Cię!- krzyczał Hazza zakochany w tym dniu i w szatynie.

*

Gdy wrócili myśleli tylko o wspólnym dniu. Dokończyli wino i leżeli na kanapie.

- Moje słoneczko. – pocałował szatyn loczka w czoło. Harry uśmiechnął się do niego.

- Ten dzień jest cudowny, Lou. Dziękuję. – powiedział zachwycony loczek. Louis uśmiechał się do niego i bawił się jego lokami. Patrzyli sobie w oczy bardzo długo. Jednym spojrzeniem mówili sobie tak wiele. Louis wyjął też czekoladki i karmił nimi Harrego. Loczek wrzucił sobie przysmak do ust i pocałował szatyn.

- Mm... jaki pyszny. – mruknął Louis z rozkoszą. Zielonooki się zaśmiał. – Kocham Cię, Harry.

- Kocham Cię bardziej, Louis. – mruknął w jego usta, całując go tak zawzięcie. Wiecie, czym się skończyło. W łóżku znowu byli zajęci tak bardzo, że zapomnieli o całym świecie. Liczył się tylko ten dzień i oni połączeni ze sobą...


_

Może nie jest jakiś specjalny ale chyba nie lubie jakiś pierdół :)

Rozdział rozdziałem ale niedługo bd kontynuować swoje drugie opowiadanie ale nie wiem kiedy się za nie wezmę. Obiecuję, że jakoś niedługo ;-)


Bo Kot...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz