Rozdział 7 - „Jak Wyglądam, Potter?"

348 30 54
                                    

James Potter w dormitorium chłopaków szykował się na spotkanie z panną Mendes. Gdyby wiedział o jej niecnych planach, jakie miała, zacząłby się martwić o swoje zdrowie, jednak nic na to nie zapowiadało. Po raz ostatni przejrzał się w lustrze, poprawił swoją bujną grzywę, która tak czy siak opadła równo na jego głowie w niechlujnym stanie i z szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł z dormitorium Gryffindoru, udając się do wyjścia z Hogwartu, gdzie umówił się z Jim.

Brunetka czekała na niego ubrana w czarną bluzkę oraz w kraciastą spódniczkę, sięgającą do ud. Na sobie miała lekki, pudrowy płaszcz, który naprawdę dobrze podkreślał jej kształty.

- Nawet, nawet, Pott.. James. - zaśmiała się dziewczyna, kiedy Potter podszedł do niej ubrany w szatę wyjściową.

- Wyglądasz, jakbyś umówiła się na randkę, na pewno nie pomyliłaś osób? - spytał z lekkim uśmiechem James. Nadal patrzył z iskierkami w oczach na Jim.

- Tak jestem pewna. Jesteś James Potter, twoje włosy, chociaż się starasz, tak czy tak są w niezłym poplańtańcu, a dzisaj potowarzyszysz mi na zakupach i chętnie pomożesz w wyborze sukienki. - odpowiedziała, biorąc go pod pachę i ruszyła w kierunku Hogsmead.

Kiedy Jim i James zajmowali się wspólną rozmową, która momentami zamieniała się na dogryzaniu sobie nawzajem, Lia McCartney siedziała przed swoją szafą, zastanawiając się co może ubrać.

- Lia, przecież ty we wszystkim wyglądasz pięknie. - powiedziała znudzona Cassie, która zajmowała miejsce na krzesełku przy małym stoliku w pokoju Lii.

- Cassie, wiem, że wolałabyś iść do twojego Wood'a, by się móc migdalić się po kątach, ale musisz mi pomóc zbliżyć się do Remus'a. - mruknęła, przyciskając kolejną stylizację do swojego ciała. Była nią czarna sukienka z wyciętymi ramionami.

- A to nie ty siedziałaś z nim zamknięta „przypadkiem" w kantorku? - parsknęła śmiechem brązowowłosa, odpychając się na fotelu.

Nagle fotel zaczął się niebezpiecznie kołysać wraz z dziewczyną, siedzącą na nim. I już Axesoar miała wywinąć orła do tyłu na krześle, gdy w odpowiedniej chwili Lia złapała ją za rękę, wyrywając z objęć siedziska.

- Uważaj, bo spadniesz, a nawet John nie przeszedł byś mi tu mdlała z wrażenia. - uśmiechnęła się chytrze blondynka, na co Cassie wywróciła oczami, marszcząc nos.

- Bardzo śmieszne.

- To co? Pomożesz mi? - spytała Lia, zakładając ręce na piersi.

- Oczywiście. - stwierdziła również się uśmiechając jej przyjaciółka.

~•~

Młody Lupin zmierzał w kierunku biblioteki. Miał zamiar skończyć dzisiaj wypracowanie z Eliksirów dla Horacego Slughorna. Po jego głowie chodziła myśl, która podpowiadała mu, że ktoś go śledzi i tu się nie mylił. Lia McCartney, razem z Cassie Axesoar, po cichu truptały za śladami Remusa. Chłopak skręcił w miejsce docelowe, gdzie od razu wszedł w głąb w odpowiedni zagajnik. Tuż za nim dwie przyjaciółki, próbujące nie przewrócić się z wrażenia.

- Przestaniecie za mną chodzić? - spytał, domyślając się, że dziewczyny idą wprost za nim.

Lia wywróciła się, przez co i ona i Cassie spotkały się z hukiem z twardą podłogą. Remus spojrzał na nie z podniesioną brwią. Jego mina mówiła „serio?".

- Eh.. Cześć Remus. - uśmiechnęła się Lia, podpierając głowę o policzek.

- Wszystko dobrze? - zapytał, podchodząc do niej, żeby pomóc jej wstać.

- Tak. - odpowiedziała, gdy już wstała z małą pomocą chłopaka. Oczepała swoją sukienkę i posłała mu krótki uśmiech.

Młodzi stali naprzeciw siebie, wpatrując się wzajemnie w swoje oczy. Cassie patrzyła raz na Lię, raz na Remusa, którzy nawet po jej odchrząknięciu nie zwrócili na to uwagi.

- Dzięki za pomoc. - rzuciła, wywracając oczami, a dwójka nastolatków dopiero teraz przypomniała sobie o obecności Cassie.

~•~

Gryfon siedział na wygodnej kanapie naprzeciwko przymierzalni, w której Jim po raz kolejny przymierzała kolejną z kolei sukienkę w dość eleganckim sklepie. Swoją głowę oparł o dłoń, czekając, aż Jim zaszczyci go swoją obecnością.

- Jak wyglądam, Potter? - delikatny głos Mendes wyrwał go z patrzenia się w dal.

Skierował swój wzrok na dziewczynę, która pozowała przed nim w ślicznej, szmaragdowej sukience na ramiączkach, miała wycięty przód, za to tył był trochę dłuższy. James patrzył na nią z otwartymi ustami i świecącymi oczami.

- Potter. - pstryknęła mu palcami przed twarzą. - James!

- Jak gwiazda. - potrząsnął głową, pobudzając się. - Naprawdę. Jak gwiazda.

Jim zaśmiała się z jego gapowatości, jeszcze raz sama przejrzała się w taflii lustra i poszła spowrotem do garderoby, by przebrać się w swoje pierworodne ubranie, po czym wyszła z przymierzalni i skierowała się do kasy, w towarzystwie James'a.

- Och, Jim, wyglądacie tak słodko. Pasujecie do siebie! - odparła uśmiechnięta kobieta, która stała przy kasie.

Twarz ślizgonki momentalnie pobladła, rumieniąc się na policzkach. James z uśmiechem podrapał się po karku.

- My nie jesteśmy razem.. - zaczęli w tym samym czasie, przez co spojrzeli na siebie.

- Oj tam, oj tam. Ja swoje wiem, kochaniutka. - powiedziała kasjerka.

Jim pokręciła lekko głową, zapłaciła za sukienkę i ciągnąc James'a za rękę pożegnała się z znajomą zza lady, a potem opuścili sklep z motylkami w brzuchu.

- Wyjdziemy na piwo kremowe? - zaproponowali równocześnie, ale po chwili wybuchnęli śmiechem.

ᴜᴡᴏᴅᴢɪᴄɪᴇʟᴋɪ ᴢ ʜᴏɢᴡᴀʀᴛᴜ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz