Rodział 5 ''Polowanie''

40 5 6
                                    

Polowanie rozpoczęło się, Armin, Jean oraz Annie galopowali przez pola w poszukiwaniu dzika, na którego czaili się już od dawna wszyscy chłopi z miasta.

-W porządku, już go widać!- stwierdził Jean prowadząc zastęp.

-Dlaczego ja też muszę w tym uczestniczyć?- powiedziała Annie, nie pokazują emocji.

-Nic nie poradzisz Annie, musimy pracować w drużynie.- odpowiedział Armin i uśmiechnął się do niej.

-Za dzieciaka bawiłem się w tym lesie. Żyje w nim owiany złą sławą kolosalny dzik. Jeśli uda nam się go upolować i podać jego mięso... Zwycięstwo jest nasze!- krzyknął Jean.

-Co z ćwiczeniem umiejętności kucharskich?- spytał Armin.

-Nie mamy na to czasu.- odpowiedział lider grupy.

-Co za zbieg okoliczności!- Sasha przeszkodziła im podczas rozmowy, doganiając rywali.

-To wy!? Dlaczego!?- zdziwił się blondyn.

-Nos Sashy wywęszył trop doskonałego mięsa!- odparł Reiner.

-Nie pozwolę byście zdobyli to mięsko dla siebie! Wio!- dziewczyna przycisnęła łydki do boków swojego konia by go przyśpieszyć.

-Kurwa!- Jean burknął pod nosem i natychmiast zarządził pościg.

-Jean! Przecież to twoje okolice, mamy szansę!- zauważył Armin.

Niestety mówiąc te słowa bardzo się przeliczył. Niecałą godzinę później cały ich oddział krążył po lesie, bezskutecznie próbując się odnaleźć.

-Jean... czy to możliwe, że się zgubiliśmy?- spytał Armin rozglądając się dookoła.

-Niemożliwe!- odpowiedział.

-Mam wrażenie, że już tędy...-Armin nie dokończył.

-Nie przechodziliśmy! Może i już widzieliśmy drzewo z takim znakiem, jednakże tak blisko niego jeszcze nie byliśmy.- Lider grupy wskazał w kierunku owego drzewa. Armin natomiast spojrzał na niego zrezygnowany wiedząc, że męska duma nie pozwoli mu na przyznanie się do błędu...

Druga grupa kadetów również krążyła po lesie. Szukając śladów dzika, o którym w całym mieście krążyło wiele legend.

-Nie ma bata byśmy go znaleźli. Gdyby był śnieg to inna sprawa, jednak wyśledzenie zwierzyny w takich warunkach zajmie nam co najmniej 5 dni.- stwierdził Reiner.

-Znalazłam Connie!- Sasha podbiegła do pewnego 'śladu' zostawionego przez dzika.

-Ogromna!- odpowiedział Connie.

-W końcu i zwierz ogromny. Musi być gdzieś w pobliżu...- dodała dziewczyna.

-Tym razem mieliście szczęście, ale samego dzika nie znajdziecie już tak łat...- Reiner nie dokończył.

-Jest.- Szepnęła Sasha, wspinając się na skały by lepiej przyjrzeć się zwierzowi.

-Łatwa z niego zwierzyna...- szepnął Connie.

-Prawdopodobnie należy do rasy kolosów.- powiedziała Dziewczyna.

-W porządku... Wracamy do domu, nie da się go upolować.- stwierdził Reiner i ruszył przed siebie. Wtedy Sasha bez wahania podbiegła do niego i mocno uderzyła w twarz, ten bardzo się zdziwił. Wtedy otrzymał drugi cios. Z łokcia!? Krzyknął w duchu.

-Jak możesz tak mówić!?- dziewczyna podniosła głos.- Przez Ciebie jest mi smutno! Co pomyśleli by o Tobie Twoi przodkowie!? Ten świat jest połączony.- zaczęła płakać, zakrywając swoje łzy.

Attack On Titan ,,A Gdyby Tak..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz