Był już wieczór, słońce powoli znikało za murem, a niebo zrobiło się pomarańczowe. Mikasa i Eren zajmowali się zadaniem zleconym przez dowódcę.
Chłopak dzielnie przenosił skrzynki, jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Kiedy chciał podnieść kolejną, ta ani drgnęła. Wtedy zobaczył swoją przyjaciółkę niosącą aż 3 takie same. Położyła je tuż obok niego i bez słowa chciała mu pomóc.
-Zostaw to!- Krzyknął oburzony Eren, w tym momencie uraziła jego męską dumę.
-Ale...- szepnęła Mikasa znów próbując pomóc.
-Żadnych ''ale'' Przestań!- wrzasnął jeszcze bardziej się denerwując.
******************************************************
-Czemu się tak drzesz Eren!?- zapytałam, kiedy wracałam na kolację prosto z głównego Rynku.
-Ghhhh, żadna z was mnie nie zrozumie!- krzyknął, ponownie próbując podnieść skrzynkę.
-Późno wróciłaś...- stwierdziła Mikasa.
-Trochę się zeszło.- powiedziałam i spojrzałam na chłopaka, który wciąż męczył się z tą nieszczęsną skrzynką.
-Eren, jak chcesz to ci pomo...- nie dokończyłam.
-DOŚĆ! Zawsze musicie się wywyższać?!- uniósł się Eren, wciąż myśląc że mu się uda.
Wtedy usłyszałam kroki, odwróciłam się i zobaczyłam miło wyglądającą kobietę, która niosła koszyk wypełniony jedzeniem.
-Przepraszam Was, ale czy Janeczek...- spojrzeliśmy na nią wszyscy.- Nie wiedzie może czy jest tu gdzieś Jean Kirschtein?- poprawiła się po chwili. Janeczek... muszę się powstrzymać od śmiechu.
-Właśnie... wybierałam się do środka, więc mogę Panią zaprowadzić- odpowiedziałam.
-Dziękuję.- szepnęła krótko.
-Proszę za mną.- pokazałam ręką w stronę wejścia, a tajemnicza kobieta ruszyła tuż za mną.
-Kogoś mi przypominasz.- powiedziała kobieta, a ja bardzo się zdziwiłam.
-Hmmmm?- mruknęłam cicho.
-Oh, nieważne... chciałam tylko powiedzieć, że jesteś naprawdę śliczna.- odpowiedziała po chwili zastanowienia.
-Umm... dziękuję.- powiedziałam otwierając jej drzwi i prowadząc do naszego dowództwa, ponieważ była osoba z zewnątrz i nie mogła wejść bez pozwolenia.
********************************************
Kadeci, już prawie kończyli swój posiłek. Jean, Sasha, Connie i Marco jak zwykle siedzieli przy jednym stole. Dziewczyna tylko czekała na to, aż Marco zostawi jej swój niedojedzony obiad, nie było razu kiedy by tego nie zrobił.
Obok nich siedziała również Annie i Armin, ponieważ już wieczorem miał się odbyć pojedynek.
Pojedynek już dziś wieczorem... By pokonać tego ziemniaczanego głąba potrzebuję jeszcze lepszego głównego składnika. Pomyślał Jean.
Wtedy przez nieuwagę wylał wodę prosto na swoje spodnie.
-Kurwa!- szepnął pod nosem, podnosząc kubek.
-Czy jest tutaj Jean Kirschtein!?- chłopak usłyszał swoje imię i nazwisko.
-Tak jest! Melduję się!- powiedział podchodząc do jednego z dowódców.
-Przyszła twoja mama.- odpowiedział.
-Huh!?- Jean chyba nigdy wcześniej nie był tak zażenowany.
CZYTASZ
Attack On Titan ,,A Gdyby Tak..."
AdventureJean x OC Connie x Sasha Ymir x Christa Levi x Erwin Annie x Armin A gdyby tak zmieć bieg wydarzeń? Gdyby losy wszystkich bohaterów potoczyły się nieco inaczej za sprawą kogoś wyjątkowego? Co by było gdyby w tym świecie pojawiła się pewna dziewczy...