Rozdział 14 ''Gdzie wasza wola walki?''

31 2 2
                                    

-Proszę się zatrzymać kapitanie!- krzyknął jeden z kadetów.- Jeśli tytani tutaj dotrą, same jednostki zaopatrzeniowe nie odeprą ataku!

-Błagamy proszę nie odchodzić!- dodała młoda dziewczyna, patrząc na swojego dowódcę.

-Zejdźcie mi z drogi.- powiedział Kitts.- Muszę iść nadzorować organizację wsparcia!

-Czyli udać się za bezpieczny mur?- zapytał chłopak marszcząc brwi.

-Co ty próbujesz sugerować?!- oburzył się Wellman.- Działam zgodnie z procedurami. Przestrzeganie przepisów to pieprzony obowiązek każdego żołnierza!

-Ale co jeśli to miejsce upadnie?!- przestraszona dziewczyna podniosła głos na swojego przełożonego.

-Stul pysk!- krzyknął mężczyzna i wyciągnął ostrze, kierując w jej stronę.- Jeszcze jedno słowo, a zostaniecie ukarani za zdradę!

****************************************************

Byłyśmy już prawie w centrum Trostu, z oddali zauważyłam pierwszych ocalałych kadetów. Dlaczego nikt nic nie robi, czemu jeszcze tutaj są? Większość z nich siedziała na dachach, niektórzy płakali, inni się modlili. Co tutaj się stało? Razem z Mikasą zatrzymałyśmy się na jednej z wyższych wież, by lepiej rozejrzeć się po okolicy.

-Przecież słyszałam dzwony sygnalizujące odwrót, więc czemu nie wspinają się na mur?- szepnęła Mikasa, a ja weszłam na sam czubek wieży.

-Mikasa... spójrz tam.- powiedziałam i wskazałam na budynek głównej kwatery.

-Tytani...- powiedziała przestraszona dziewczyna, kiedy zobaczyła co tam się dzieje.

Cały budynek był oblężony przez olbrzymów, nawet z daleka było widać jak wielu ich jest. Próbowali się dostać do środka. Zatem musi być tam ludzie, nie byli by tam gdzie nie ma zdobyczy...

************************************************

-I co teraz Jean?- zapytał Connie stojąc na jednym z dachów, tuż obok swojego towarzysza.

-A jakie mamy wyjście?- blondyn siedział tuż obok, całkiem zrezygnowany.-Mimo, że otrzymaliśmy sygnał powrotu brak gazu nie pozwala nam wspiąć się na mur. Wszyscy zginiemy... przez tych pieprzonych tchórzy!

-Mówisz o oddziale zaopatrzeniowym?- zdziwił się Connie.- Co się z nimi stało?! Wszyscy zginęli?

-Nie. Prawdopodobnie stracili wolę walki.- stwierdził Jean.- Potrafię ich zrozumieć. Wątpię, że porzucili misję i zabarykadowali się w kwaterze głównej z własnej woli. Musi być jakiś inny podwód, dlatego nie mogą dostarczyć nam gazu.

-Dlatego powinniśmy wziąć się w garść i ruszyć na tytanów!- krzyknął Connie.- Siedzenie tutaj z założonymi rękami nic nie zmieni! Wkrótce i nas otoczą! Nie ma sensu tracić resztek gazu na bezcelowe uciekanie! Jak stracimy mobilność, będzie po nas!

-Dla odmiany powiedziałeś coś mądrego Connie...- powiedział Jean i spojrzał na chłopaka.- Ale jak chcesz dostać się do kwatery mając tak mało ludzi? Przednia straż została niemal całkowicie zniszczona. Ponadto są tu sami niedoświadczeni kadeci, wiec kto miałby poprowadzić tą całą operację?- chłopcy rozejrzeli się dookoła.- Nawet jeśli mielibyśmy dowódcę, nie bylibyśmy w stanie nic zrobić tytanom. Prawdopodobnie kilka mniejszych osobników już dostało się do magazynu. Nie damy rady z nimi walczyć w zamkniętej przestrzeni.

-Czyli nie mamy szans?- zmartwił się Connie i usiadł obok niego.

-Ehh... Miałem cholernie nudne życie.- powiedział Jean i schował głowę między kolana.-Byłoby inaczej gdybym wiedział, że tutaj zginę.

Attack On Titan ,,A Gdyby Tak..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz