Rozdział 4 ''Dorastanie''

51 7 3
                                    

''Tamtego Dnia brutalnie przypomniano chłopakowi, o strachu życia pod jej panowaniem i upokorzeniu egzystowania w klatce zwanej murem''

Kiedy Jean już kończył rysować swoją wymarzoną dziewczynę, dokładnie zwracając uwagę na jej długie, czarne włosy, drzwi od jego pokoju nagle się otworzyły. Doskonale wiedział kto zakłóca jego spokój. Przestraszony, od razu przykrył się kocem, chcąc ukryć przed nią swój rysunek. Nie chciałby żeby ktoś to zobaczył.

-Ile razy mam cię wołać! Obiad na stole!- krzyknęła kobieta.

-Pukaj wiedźmo! Na cholerę przyniosłaś tu tę patelnię?!- zdenerwowany i zawstydzony chłopiec również zaczął krzyczeć.

-Nie reagowałeś na moje wołanie, więc omlet sam przyszedł zaprosić cię do stołu.- stwierdziła spokojnie podrzucając danie na patelni.

-Zjeżdżaj stąd stara torbo!- wrzasnął chłopak, chwilę później zatrzaskując swojej matce drzwi przed samym nosem.

Nawet nie zauważył kiedy w złości, pogiął kartkę z rysunkiem, który dopiero co skończył.-Cholerne Babsko!- krzyknął sam do siebie i rzucił kartką zwiniętą w kulkę w kąt pokoju. Dołączę do Żandarmerii i osiągnę mój cel, zapewnię sobie spokojne, bezpieczne życie w wewnętrznym mieście. Na pewno mi się uda...

''Motywowany swoim marzeniem, chłopak opuścił dom i przetrwał morderczy trening wojskowy. Kolejne upokorzenia co raz bardziej rozniecały jego pasje. Aż w końcu, ponad dwa lata później, chłopak powrócił do klatki, z której kiedyś uciekł... do miasta zwanego Trost.''

******************************************

Pierwszy raz w życiu odwiedziłam dystrykt Trost. W ogóle był to jeden z nielicznych razów kiedy miałam okazje przechadzać się ulicami zatłoczonego miasta, ponieważ pochodziłam raczej z wiejskich okolic. Było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.

-Ktoś musi go w końcu ubić. Przez niego nie możemy polować.- usłyszałam szepty mężczyzn przyglądających się ogłoszeniom.

Tato, Wuju wiem że wy też tu będziecie... nie mogę się doczekać aż was zobaczę. Tak dawno się nie widzieliśmy.

-Niesamowite! Pierwszy raz jestem w jednym z miast za murem!- krzyknął podekscytowany Connie.

-Musi tu być mnóstwo pysznego jedzonka!- stwierdziła Sasha idąc tuż za nim.

Szłam tuż obok Marco i Armina uważnie rozglądając się dookoła, było tu naprawdę ciekawie. Przywykłam do zupełnie innego życia, więc byłam wszystkim zaciekawiona.

-Hmm, Kompania!-wszyscy zwróciliśmy wzrok w kierunku Jeana.- Jeśli dołączycie do oddziału Stacjonarnego, będziecie mogli tutaj przebywać do woli. Gdy już dołączę do Żandarmerii przyjdę sprawdzić jak sobie radzicie.- dokończył myśl swoim sarkastycznym głosem, a później głośno się zaśmiał.

-On jest czasem przerażający...- szepnęłam do Marco.

-Ummm, owszem... jest.-odpowiedział cicho. Jean jednak musiał usłyszeć cześć tych słów.

-Huh?!- blondyn odwrócił się w naszą stronę, a ja próbowałam ukryć moje rozbawienie. Sasha i Connie przewrócili oczami.

-Gdzie dokładnie jest twój dom Jean?- spytał Armin, chcąc przerwać ciszę.

-A jakie to ma znaczenie?- parsknął oburzony.

-Nie wpadniesz z wizytą? Podobno Thomas ma taki zamiar...- powiedział Marco.

-Twoja mama na pewno się ucieszy.- dodał Armin.

-Obaj się zamknijcie! Koniec tematu!- odwrócił się i głośno krzyknął.

Attack On Titan ,,A Gdyby Tak..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz