-Udało mi się! Dostałem się do Żandarmerii!- krzyknął Connie, kiedy podczas wieczornej, specjalnej kolacji pozwolono nam napić się alkoholu. On skorzystał z tego przywileju jako jedna z pierwszych osób.
-Już nie będę musiała martwić się o jedzenie!- Sasha była równie ucieszona jak Connie. Co chwile dolewali sobie owego magicznego napoju zwanego piwem, który mi absolutnie nie przypadł do gustu.
-Jakim cudem jestem niżej od Erena!? Szlag by to!- Irytował się Jean, a ja siedząc obok, razem z Marco przysłuchiwałam się temu.
-Powinieneś się cieszyć, że jesteś pośród najlepszej dziesiątki.- stwierdził Marco, biorąc łyka ze swojego kufla. Po chwili jednak zauważyłam grymas na jego twarzy.
-Tobie też nie smakuje?- zaśmiałam się.
-Nie bardzo...- odpowiedział chłopak.
-W takim razie daj mi to!- powiedział Jean i zabrał mu kubek, od razu go wypijając.
-Nie powinieneś...- brunet powiedział cicho patrząc na przyjaciela.
-Marco ma racje, ciesz się że w ogóle znalazłeś się w pierwszej dziesiątce. Przecież tego właśnie chciałeś.- wtrąciłam się by wesprzeć Marco. Będę za wami tęsknić.- Masz, możesz wziąć też moje. To piwo jest obrzydliwe...- stwierdziłam i podałam mu mój kubek.- Należy ci się.
Jean nie odpowiedział nic, jedynie spojrzał na mnie ze smutkiem i nuta wdzięczności, którą dostrzegłam w jego miodowych oczach. Wtedy jednak wszyscy usłyszeliśmy odgłosy dobiegające z tłumu, który zebrał się wokół Erena.
-Naprawdę nie chcesz dołączyć do Żandarmerii?- zdziwił się Thomas.- Przecież jesteś w najlepszej dziesiątce.
-Od samego początku miałem określony cel. Nie trenowałem by móc żyć bezpiecznie w wewnętrznej dzielnicy.- stwierdził Eren.- Chciałem stanąć do walki z tytanami.
-Nie można ich pokonać!- krzyknął Thomas, nie mogąc powstrzymać emocji. Wszyscy zgromadzeni kadeci spojrzeli na niego ze zdziwieniem.- Przecież wiesz jak wielu ludzi pożarły. Zginęła jedna piąta całej populacji... Ludzkość nie ma z nimi szans!- chłopak dokończył swoją myśl, jednak tym razem trochę ciszej.
Widziałam jak Jean patrzy na niego zdenerwowany, nie mogłam jednak zaprzeczyć, że mój cel był niemal identyczny. W tej kwestii zawsze zgadzałam się z Erenem, jednak patrzyłam na wszystko w bardziej realny sposób.
-I co z tego? Poddasz się ponieważ nie możesz ich pokonać?- zapytał Eren.- To prawda, że do tej pory ponosiliśmy tylko klęski. Przyczyną tego była nasza niewiedza na ich temat! Trzeba walczyć z nimi sposobem a nie ilością. Owszem ponieśliśmy wiele porażek jednak wiedza, którą zebraliśmy da nam nadzieje podczas kolejnych walk! Chcesz w spokoju zmarnować tę wiedzę taktyczną, okupioną setkami tysięcy ofiar, by móc sobie w spokoju dogadzać!?- Eren był coraz bardziej zdenerwowany.- Wybiję wszystkie co do nogi i uwolnię ludzi od tych murów! Ludzkość jeszcze nie przegrała!- krzyknął chłopak zaciskając pięść, po chwili wybiegając z sali, by nikt nie widział jego łez. Mikasa wraz z Arminem pobiegli za nim.
-Niech idzie śmiało za te mury skoro jest taki pełen zapału, Ja nie zrezygnuję z Żandarmerii.- powiedział Jean i zmarszczył brwi.
-Nie uważam, żeby to było realne... ale On ma racje, nie możemy się poddać. Nie w taki sposób, nie bez walki.- stwierdziłam zmartwiona, a Jean i Marco spojrzeli na mnie zdziwieni. Nawet Sasha i Connie na chwilę zamilkli, przerywając swoją ucztę.
-Ava...- szepnął Marco, jednak tym razem, jego również nie zamierzałam słuchać.
Po chwili również wyszłam z sali zostawiając moich przyjaciół jeszcze bardziej zdziwionych niż przedtem. Chciałam się trochę przewietrzyć. Dotarło do mnie, że już jutro wszyscy się rozstaniemy.
CZYTASZ
Attack On Titan ,,A Gdyby Tak..."
AdventureJean x OC Connie x Sasha Ymir x Christa Levi x Erwin Annie x Armin A gdyby tak zmieć bieg wydarzeń? Gdyby losy wszystkich bohaterów potoczyły się nieco inaczej za sprawą kogoś wyjątkowego? Co by było gdyby w tym świecie pojawiła się pewna dziewczy...