Rozdział 1

4.4K 149 392
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się przed budzikiem. Rzadko kiedy mi się to zdarza. Jestem typem śpiocha, który mimo wszelkich starać nie wstaje wypoczęty i gotowy do działania.

Mogłem chwilę pomyśleć. Zdałam sobie teraz sprawę, że od dziś zaczynam klasę maturalną. Słyszałem, że nasza matematyczka odchodzi na emeryturę. Była bardzo miłą osobą, która nie oceniała uczniów po wyglądzie. Miała też dobre serce. Pomagała każdemu nawet w przedmiocie, w którym nie uczy, ale radziła sobie świetnie. W szkole była bardzo lubiana przez uczniów. Miała do nas pozytywne podejście przez co wiele osób darzyło ją szacunkiem.

Miałem nadzieję, że plotki okażą się kłamstwem. W tym roku mamy test dojrzałości i gorzej byłoby gdyby ktoś zastąpił naszą matematyczkę. Nowy sposób tłumaczenia, brak znajomości o przebiegu testów i kartkówek oraz nieznane zachowanie nauczyciela lub nauczycielki.

Musiałem się ogarnąć. W klasie jestem szarą myszką. Nie przeszkadza mi to zbytnio. Lubię swoją samotność, ale niektórzy uważają mnie za osobę chorą psychicznie. Mam jednak ich zdanie gdzieś. Moją ulubioną rzeczą, którą biorę zawsze do szkoły są słuchawki. Kocham muzykę, bo dodaje mi energii do działania. Potrafi mnie bardziej zmobilizować niż energetyk lub kawa. Najlepiej jest w nocy. Kiedy włączę spokojną muzykę na słuchawkach w nocy to momentalnie odpływam i zasypiam.

Jęknąłem kiedy usłyszałem dźwięk budzika. Usiadłem na brzegu łóżka. Już wiem co ma największe przyciąganie. Łóżko kiedy muszę wstać. Niestety to był mój obowiązek wyglądać schludnie.

Stanąłem przed lustrem. Widzę w nim osobę, która ma wory pod oczami. Jest to skutek zarywania nocek na ważny test, który potem został jednak przełożony. Kiedy ta informacja dotarła do mnie z załamania walnąłem głową w ławkę.

Postanowiłem szybko się przebrać, zjeść śniadanie i wyjść do szkoły. Mam ją niedaleko, bo tylko 10 minut drogi na pieszo. Ułatwia mi to sprawę, bo mogę dłużej pospać. Dla mnie każda minuta jest cenna. Żałuję, że dzisiaj czas na sen przeznaczyłem na myśli.

W dosyć szybkim tempie przebrałem się i zjadłem śniadanie. Musiałem też wziąć drugie do szkoły, bo nie chcę chodzić z pustym żołądkiem przez 7 godzin lekcyjnych. Do plecaka włożyłem też portfel.

Dosyć szybko uporałem się ze wszystkim. Zerknąłem na plan. Okazało się, że za 45 minut będzie apel z okazji nowego roku szkolnego. Z nudów postanowiłem już tam iść. Bardzo mnie to zdziwiło, bo nigdy mi się tak nie zdarzyło, że byłem chętny do wczesnego wyjścia. Jak postanowiłem udać się do szkoły tak zrobiłem.

Wyszedłem z domu zamykając drzwi na klucz. Pl upewnieniu się, że nieproszona osoba mi nie wejdzie, schowałem kluczyki do kieszeni. Odwróciłem się i poszedłem w kierunku szkoły. W międzyczasie włączyłem sobie muzykę na słuchawka, która umilała moją drogę. Puściłem bardziej energiczną piosenkę, która mnie pobudziła.

Kiedy dotarłem na miejsce to parking świecił prawie pustkami. Jedynie kilka samochodów stało na nim. Na dziedzińcu szkoły była maksymalnie 10 uczniów. W większości byli to pierwszoklasiści, którzy ze strachu przed spóźnieniem przyszli szybciej.

Nie przyglądając im się dłużej otworzyłem szklane drzwi budynku. Na szczęście były otwarte, więc nie miałem zbytnio trudności. Wzrokiem zacząłem oglądać się za naszą nauczycielką matematyki. Często przychodziła wcześniej przez takimi wydarzeniami, bo pomagała w powitalnym spektaklu. Mimo usilnych starań nigdzie nie mogłem jej zauważyć.

Coraz bardziej przekonywałem się do tych plotek. Zawsze, ale to zawsze kiedy przychodziłem to witał mnie jej promienny uśmiech, który aż żal nie oddać z tą samą ekscytacją. Dziś przywitały mnie pustki. Może jednym z powodów jest to, że przyszedłem ponad 30 minut przed czasem?- pomyślałem. Postanowiłem poczekaj do rozpoczęcia uroczystości. Wtedy dostanę odpowiedzi na wszystkie moje pytania.

Wyszedłem na dwór się przewietrzyć. Nagle zauważyłem jakiegoś chłopaka, który mógł być na moim roczniku. Niestety nie kojarzyłem go, więc prawdopodobnie jest tu nowy. Zaczął się rozglądać. W pewnym momencie dostrzegł mnie. Zaczął podchodzić do mnie. Kiedy stanął, powiedział:

- Dobry. Mam do ciebie prośbę. Mógłbyś mi pokazać gdzie jest hala sportowa, na której odbędzie się apel?- spytał uprzejmie.

- Dzień dobry, oczywiście- wstałem i zacząłem go prowadzić.

Podczas zaprowadzenia go pod odpowiednie miejsce trwała cisza. Kiedy dotarliśmy do hali sportowej to podziękował mi. Wciąż nie znałem jego imienia, ale i tak nie jest mi potrzebne, bo się więcej nie spotkamy. To była jednorazowa akcja.

Kiedy zaczął się spektakl to wciąż nie było naszej matematyczki. Mój największy szok był wtedy, gdy dyrektor zaczął przedstawiać faceta, którego tutaj zaprowadziłem. Okazał się to być nasz nowy nauczyciel matematyki. Dodatkowo uczyć będzie też języka niemieckiego. Nazywał się Niemcy.

Moglismy iść do klas. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że matematyczka była też naszą wychowczynią. Okazało się, że naszym nowym wychowawcą będzie Niemcy. Mieliśmy tylko wziąć plan i mogliśmy już wrócić do domu. Zadowolony z kawałkiem papieru ze słuchawkami w uszach poszedłem do domu. Kiedy tam dotarłem to z nudów zacząłem oglądać telewizję.

~~~~~~~

Hej! Pierwszy rozdział już za nami. Mam nadzieję, że się podobał :*

GP.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz