Rozdział 11

2.4K 117 140
                                    

P. O. V Polska

Wstałem jak codzień rano o tej samej porze. Udało mi się jednak szybciej wyrobić. Jako pierwsze w planie została nam pokazana lekcja wychowawcza. Nasz plan do końca jeszcze się nie ustabilizował, więc do końca nie można stwierdzić o danej lekcji. Wychodząc z domu zobaczyłem wpatrującego się we mnie Niemca. Musiałem odwrócić szybko wzrok. Jego wyrzeźbione ciało za bardzo wpływało na mój tok myślenia. Po skręceniu w drugą ulicę musiałem uderzyć się z liścia. Dzięki temu otrząsnąłem się trochę. Niestety ten widok nie można zapomnieć.

Kiedy byłem już w szkole i siedziałem w ławce, czekając na dzwonek to wciąż nie mogłem się otrząsnąć. Zgaduję, że byłem zarumieniony, ale próbowałem się choć trochę uspokoić. W myślach błagam o uspokojenie bicia mojego serca przed przyjściem wychowawcy. Udało mi się to dopiero minutę przed dzwonkiem rozpoczynającym kolejny dzień w szkole. Razem z Niemcem przyszedł dyrektor. Nie wiedziałem o co chodzi, ale powód jego przyjścia był dobry.

Dzień okazał się być lepszy od poprzedniego. Szkoła pozwoliła nam na wycieczkę dwudniową z czego byłem zadowolony. Okazało się, że tym miastem będzie Kraków. Dawno tam nie byłem. Dodatkowo dyrektor poprosił mnie, abym był osobą oprowadzającą uczniów po tym mieście. Mimo dłuższego czasu od odwiedzenia go do teraz znam wiele skrótów, dobrych restauracji i ciekawych zabytków. Z chęcią przystałem na tą propozycję. Potrafiłem luźno opowiedzieć o danej historii, aby nie przynudzić. Miałbym największy problem z muzeumi, ale postanowiłem ten temat przemyśleć później. Jednak z góry postanowiłem, że to inni będą decydowali o danym miejscu, do którego się wybierzemy. Jednak jest pewien problem. Jeżeli nauczyciel z góry da nam rozpiskę i ja mam się do niej dostosować to będzie o wiele trudniej. Jednak mimo wszystko przystałem na propozycję oprowadzającego. Może być ciekawie.

Wyjazd był już dziś. Zdziwiło mnie to trochę. Szkoła nam dodatkowo wszystko sfinansowała. Musi teraz tylko iść do domów i wrócić do szkoły w ciągu dwóch godzin. Miałem szybką drogę do domu, więc bez większych problemów dotarłem do niego. Pakowanie zajęło mi zaledwie pół godziny z czego byłem zadowolony. Nie chciałem się po mimo wszystko spóźnić, a dodatkowo stres przed tym, że nie wszystko mam się pogłębiał. Po chwili wyrzuciłem wszystkie swoje myśli w kąt i szczęśliwy wyszedłem z domu. Na miejscu spotkania dowiedziałem się, że naszym noclegiem będzie dom Niemca. Miał być trzy lub czero piętrowy. Ogólnie rzec biorąc wszyscy się powinni zmieścić.

Inni uczniowie też dosyć szybko się wyrobili. O 10.30 już jechaliśmy w stronę Krakowa. Niestety niezbyt dobrze jedzie mi się autobusem, więc musiałem usiąść z przodu. Byłem centralnie za wychowawcą. Czułem się głupio, ale moja chęć spania mnie pokonała. Zasnąłem już o 10.45 i przespałem całą drogę. Dopiero blisko miejsca zostałem obudzony przez Niemca, który lekko trząsł moje ramię. Dopiero gdy zauważył, że nie śpię to mnie puścił.

W drodze na dokładniejsze miejsce oglądałem widoki przez okno. Musiałem też być przygotowany na opowiadanie historii związanych z danym miejscem. Miałem nadzieję, że się nie pomylę. Dopiero teraz zacząłem zdawać sobie sprawę z tego co będę musiał robić. Niemcy zauważając, że mój humor osłabł, wstał ze swojego fotela, usiadł koło mnie i ścisnął moje ramię w akcie wsparcia. Dzięki temu zacząłem z powrotem uzyskiwać swoją pewność sobie. Byłem pewny, że mi się uda. Na całe szczęście nie miałem z góry ustawionego grafiku. Mogłem sam wybrać miejsca, do których pójdziemy.

Kiedy wysiedliśmy już z autobusu to musiałem się przez chwilę przyzwyczaić do zmiany. Nie tylko ja tak miałem, bo kilka innych osób nawet musiało się chwilę rozgrzać, aby choć trochę pójść do przodu. To siedzenie cały czas na fotelach źle na nich wpłynęło. Niestety będziemy musieli wracać tym do swoich domów. Błagam tylko, żeby dali nam inny autobus. Fotele są okropne.

Z klasą postanowiliśmy na początku wybrać miejsca dzisiejszego dnia. Szybko została podjęta decyzja, więc zacząłem opowiadać o wielu miejscach i pokazywać je. Wiele osób słuchało uważnie co było dla mnie bardzo miłe. Zjedliśmy obiad i wróciliśmy do zwiedzania. Widać było zachwyt na twarzach uczniów i nauczycieli. Byłem dumny z tego miasta. Niestety dzień szybko się skończył i musieliśmy jechać do swojego noclegu, którym był dom Niemca.

Okazało się, że jedna osoba będzie musiała dzielić pokój z naszym wychowawcą. Tym
,,szczęściarzem" byłem ja. Przeklinałem swój pech, ale mus to mus. Przed wejściem do pokoju musiałem się ogarnąć do spania. Mało  czasu mi to zajęło. Wszedłem do mojego tymczasowego pokoju. Były dwa łóżka obok siebie, więc zmieściliśmy się na nich oddzielnie. Zasnąłem dosyć szybko.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz