P. O. V Polska
Kolejny dzień tygodnia. Czas szybko leci, ale szczerze mówiąc to nawet dobrze. Codziennie coraz bliżej wolnego. Wspomnienia z wczoraj napłynęły mi do głowy. Przypomniałem sobie o kartkówce. Na szczęście była tylko na sprawdzenie naszych umiejętności. Nawet nie wiem po co, bo nowy nauczyciel lekcji wyrównawczych nie prowadzi. Może poprosi kogoś innego?
Takie myśli miałem, gdy leżałem na łóżku czekając na budzik. Patrzyłem się w sufit przypominając sobie dzisiejszy plan lekcji. Jedyną lekcją z Panem Niemcy miałem na ostatniej, a dokładniej na 7. Nawet sam nie wiem jaki to będzie przedmiot, bo przy nim można się pogubić. Dla pewności możliwe, że spakuję matematykę i niemiecki.
Usłyszałem dźwięk alarmu. Znudzony wstałem. Pierw co zrobiłem to się przebrałem. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do kuchni. Wziąłem się za robienie śniadania. Przypomniało mi się, że na wprost mnie wprowadziła się nowa osoba. Nie wiedziałem dokładnie kto to jest.
Spojrzałem przez okno. Przy tym domu było dużo pudeł. Od małych aż po średnie docierając do największych. Co on miał w nich szafę na 2 metry?! Przecież przynajmniej 3 pudła były wyższe ode mnie. Nawet nie musiałem podchodzić, aby wiedzieć.
Otworzyły się drzwi od budynku. Zobaczyłem nowego sąsiada. Z załamania uderzylem się głową o blat. Był to nikt inny niż mój nowy nauczyciel matematyki, niemieckiego, a na domiar złego wychowawca. Musiałem chwilę przetrawić tą informację. Przecież jestem w okropnej sytuacji! Przedmiotu, z którego miałem każdego roku zagrożenie, uczy mnie w szkole mój sąsiad.
Podniosłem głowę mając nadzieję, że mi się przywidziało i widzę kogoś podobnego, ale nie jego. Jak to się mówi? Nadzieja matką głupich. Dodatkowo złapałem z nim kontakt wzrokowy. Przecież wyglądam jak jakaś tragedia! Mimo schludnego stroju mam gniazdo na głowie. To niezręczne wpatrywanie się w siebie samo w sobie zawstydzało.
Zauważyłem u niego uśmiech? Radośnie pomachał mi z podniesionymi kącikami ust. Delikatnie zarumieniony niepewnie mu odmachałem. Zabrałem się za dokączenie śniadania. Przez chwilę czułem na sobie jego wzrok.
Kiedy układałem już jedzenie na talerzu usłyszałem pukanie. Zdziwiony czyjąś wizytą podszedłem do nich. Otworzyłem nie patrząc przez wizjer na osobę stającą po drugiej stronie. To był błąd.
Stał tam pan Niemcy. Musiałem podnieść głowę do góry i wpatrywać. Nie wierzyłem w mojego pecha. Zawsze musi mi się coś przydarzyć, ale dziś to już przesada. Dopiero co około 30 minut jestem na nogach, a tyle już się zdarzyło.
- Guten Morgen, Polen! Widzę, że jesteśmy od dziś swoimi sąsiadami. Może chciałbyś przyjść na grilla w sobotę?- spytał się przyjaźnie.
- Dzień dobry, proszę pana. Nie wiem czy nie mam jakiś planów, ale jeżeli nie będę miał to tak- powiedziałem myśląc nad rzeczami jakie mógłbym zrobić w sobotę.
- Dobrze, to ja już idę. Żebym nie zapomniał. Dzisiaj są odwołane lekcje, więc nie idziemy do szkoły. Jak zjesz śniadanie to możesz wracać do łóżka- obrócił się na pięcie i wyszedł przez furtkę.
Chwilę patrzyłem się na jego oddalającą się sylwetkę. Nie mogłem uwierzyć jakiego mam pecha. Mogłem sobie dłużej pospać. Wziąłem propozycje nauczyciela i zjadłem śniadanie. Wróciłem do ciepłego łóżeczka.
Mój spokój nie trwał długo. Zaledwie 2 i pół godziny. Usłyszałem pukanie do moich drzwi. Leniwym krokiem, ledwo podnosząc stoły udałem się ponownie dzisiejszego dnia do drzwi. Spojrzałem przez wizjer. Okazało się, że stoi tam pan Niemcy. Nie wiedząc o co chodzi z ciekawości otworzyłem drzwi.
- Guten Tag. Mam do ciebie ważną sprawę. Mógłbym wejść?- spytał się grzecznie.
Wpuściłem go. Zwinnym ruchem zdjął buty i przeszedł do salonu. Wiedząc, że wciąż z wyglądu jestem w stanie krytycznym poszedłem za nim. Zaproponowałem mu herbatę, na którą się zgodził. Muszę się szykować na dłuższą rozmowę. Sobiee też zrobiłem. Nie wiedziałem ile słodzi, więc krzyknąłem z kuchni o ilość cukru. Poprosił o 2 płaskie łyżeczki, więc mu je wsypałem. Wróciłem do salonu i usiadłem koło niego na kanapie. Kubki z ciepłym napojem odłożyłem na stolik.
- W jakiej sprawie Pan tu przyszedł?- chciałem brzmieć profesjonalnie. Chyba mi się to udało, bo dostrzegłem nutkę zaskoczenia, ale aprobaty w oku.
- Chodzi o tą kartkówkę sprawdzającą wasze umiejętności- czyli o to chodzi. Niepewny słuchałem dalej.- Po sprawdzeniu wszystkich odkryłem, że Ty sobie radzisz z matematyką najgorzej. Uzyskałeś tylko 1 punkt na 20- lepiej coś niż nic.- Przychodzę do ciebie z propozycją. Skoro jesteśmy sąsiadami to mogę Ci dać prywatne korepetycje. Pasuje Ci to?-
Brałem wszystko za i przeciw. Mógłbym mieć lepsze oceny i tłumaczenia przydałyby mi się na studiach. Nie wiedziałem tylko jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce. Może mi teraz wytłumaczyć, ale to tylko teoria. W rzeczywistości może być coś innego. Mam nadzieję, że to będzie tylko nauka. O czym ja myślę? Przecież jestem jego uczniem, a on moim nauczycielem. Ten pomysł od razu usunąłem z głowy.
- Zgadzam się- mam nadzieję, że to nie był błąd.
- Bardzo się cieszę! Może być w środy o 17.00 w moim domu? Przed testem lub kartkówką też będą korepetycje, abyś mógł napisać na dobrą ocenę. Niestety już muszę lecieć, bo nie tylko wam zrobiłem taką kartkówkę sprawdzającą. Do widzenia- pożegnał się.
Odprowadziłem go do drzwi. Kiedy wyszedł i zamknąłem drzwi to oparłem się o nie. Myślałem nad swoją decyzją. Mam nadzieję, że nie należała do tych złych.
~~~~
Hej, mam nadzieję, że się podobało. Dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki :*
GP.
CZYTASZ
Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]
RomanceNowy rok szkolny przyniesie Polsce nieoczekiwane zmiany. Będą one negatywne czy pozytywne?