Rozdział 20

2K 120 194
                                    

P. O. V Polska

Następny dzień nie był dla mnie wystarczająco dobry. Zostałem oburzony przez matematyka, który o 10 rano dobijał mi się do drzwi. Dodatkowo byłem w takim stopniu nieogarnięty, że w szoku trzasnąłem mu drzwiami przed nosem. Dopiero po kilku chwilach zdałem sobie sprawę co zrobiłem i natychmiast poprawiłem swój błąd przy okazji go przepraszając. Na szczęście nie był aż tak zdenerwowany i nie miał mi tego za złe co mnie ucieszyło.

Wpuściłem go do domu i poprosiłem o chwilę cierpliwości, bo musiałem iść się przebrać. Ubrałem bluzkę na krótki i rybaczki. Mimo tego, że to prawie końcówka września to było dosyć ciepło. Poszedłem do salonu, ale nikogo tam nie było. Postanowiłem iść chwilę do kuchni, bo tam było źródło jakiegoś pięknego zapachu. Okazało się, że Niemcy wziął się za gotowanie. Bardzo mnie to ucieszyło, bo on, w porównaniu do mnie, jest o wiele lepszym kucharzem. Takim przykładem jest to, że potrafiłem nawet spalić tosty lub schabowe. W takich momentach brało mnie załamanie, a gdy robiłem to ponownie to siedziałem cały czas w kuchni i niczym innym się nie zajmowałem niż pilnowanie jedzenia, aby było jadalne.

Mój wychowawca, gdy zauważył, że jestem w tym samym pomieszczeniu to obrócił się do mnie i się słodko uśmiechnął. Jego uśmiech był bardzo rozczulający przez co zarumieniłem się. Miałem nadzieję, że tego nie zauważył, ale podniesione bardziej niż przed kilka sekund temu kąciki ust zdecydowanie zaprzeczały. Wrócił po chwili do przygotowania śniadania. Było mi głupio, że on robi jedzenie, a ja mu w tym nie pomagam, ale po prostu nie chciałem czegoś zepsuć lub spalić. Kiedy już zrobił to zjedliśmy wszystko ze smakiem. Żałuję, że on mi nie gotuje codziennie. Wtedy byłbym w raju, gdyby się tak zdarzyło.

- Mam do ciebie pytanie- usłyszałem zachęcające mruknięcie ze strony Niemca.- Po co tutaj przyszedłeś?- spytałem, bo bardzo ciekawił mnie powód tej wizyty.

- Musisz iść ze mną chwilę do szkoły, bo mamy pilną sprawę tam do omówienia- wytłumaczył.

- Jaką sprawę? Nie możemy tutaj tego zrobić?- dopytałem zdziwiony tą decyzją.

- Musisz mi pomóc chwilę z pewnymi ogłoszeniami. Słyszałem, że jesteś najlepszym uczniem z informatyki- powiedział Niemcy jedząc dalej swoją część posiłku.

- Jakie ogłoszenia? Nie rozumiem o co chodzi- spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Chodzi o to, że nasza strona internetowa szkoły została zhakowana. Zanim zadasz to pytanie to już mówię. W sali informatycznej jest o wiele lepszy sprzęt i wszystkie najważniejsze informacje dotyczące tej strony. Na normalnych komputerach, np. twój lub mój nie da się tej strony naprawić, bo nie mają odpowiednich aplikacji. Nie wiem sam jak to wytłumaczyć- załamany próbował mi to wszystko sprostować.

- Czyli, jakiś hacker włamał się na stronę szkoły, którą rozjebał, a nasze komputery są za bardzo chujowe i nie mają odpowiednich aplikacji, a szkolne mają?- powiedziałem mu jakie wyjąłem z tego wnioski. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że automatycznie przeklinałem.

- Tak i nie przeklinaj przy mnie nigdy więcej. Masz za słodki głosik, aby takie słowa przechodziły przez twoje piękne usta- wziął talerze i zaczął je zmywać.

W szoku po tym co usłyszałem siedziałem tak jeszcze kilka sekund. Po upływie tego czasu zgłosiłem, że idę się przebrać i będziemy mogli już iść. Okazało się, że pojedziemy jego samochodem. Przez cały czas nie mogłem zapomnieć o jego słowach, nawet gdy już wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do budynku.

Po kilku minutach dotarliśmy do szkoły. Była ona pusta z powodu braku lekcji. Weszliśmy do niej i skierowaliśmy się do sali informatycznej. Usiedliśmy przy jednym komputerze, aby było nam trochę łatwiej. W pewnym momencie jednak coś się musiało stać.

Gdy chciałem poruszyć myszką to przypadkiem złapałem za jego dłoń. Było mi cholernie głupio, a już tym bardziej, gdy położył ją pod swoją i prowadził tak myszkę. Lekko mnie to zdziwiło i dodatkowo wywołała moje rumieńce przez co Niemcy zaczął się bardziej uśmiechać.

Skończyliśmy pracę nad tym gdzieś 2 godziny później. Udało nam się wszystko naprawić, więc zadowoleni wróciliśmy do domu. Oczywiście musiałem zostać podwieziony do niego przez Niemca, bo inaczej nie puściłby mnie.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz