Rozdział 1 [POPRAWIONY]

2.1K 85 20
                                    

20 maja 2015 roku, Lot z San Francisco do Paryża

Grace

Wśród pasażerów samolotu można wyróżnić trzy podstawowe grupy: luzaków, świeżaków i boi dupy.

Luzacy od razu po wejściu na pokład zajmują swoje miejsce i zaczynają czytać gazetę lub pracować zdalnie. Często zaliczają się do nich pracoholicy. Pasy zapinają dopiero wtedy, gdy usłyszą komunikat lub stewardesa zwróci im uwagę. Komunikaty o turbulencjach nawet ich nie ruszają; dla nich to chleb powszedni.

Świeżaki to osoby, które po wielu przemyśleniach wreszcie zdecydowały się na swój pierwszy lot. Nieudolnie próbują zapiąć pasy i kilkukrotnie sprawdzają, czy mają ze sobą bagaż podręczny. Chcą wszystko zobaczyć we wnętrzu samolotu i bezustannie zadają pytania całej załodze.

Chociaż oni nie są najgorsi, zostają jeszcze boi dupy. Ci osobnicy zapinają pasy najmocniej, jak się da, po czym upewniają się kilka razy, czy są zapięte. Gdy samolot zaczyna startować, rozgrywa się prawdziwa jatka w postaci ich przerażającego krzyku. Jakikolwiek komunikat o trudnościach od pilota wywołuje u nich przerażenie, a czasami nawet atak paniki. Zaraz się okaże, do której grupy, według artykułu z Internetu, się zaliczam. Trzymajmy kciuki, by nie była to ostatnia kategoria.

— Witamy na pokładzie lotu linii High Flights z San Francisco do Paryża. Aby zapiąć pasy, proszę wsunąć metalową część do sprzączki i mocno zacisnąć. W wypadku nagłej utraty wysokości maski tlenowe zsuną się z sufitu. Wtedy proszę złapać maskę i nałożyć ją na twarz.

Mówi stewardesa do mikrofonu, stojąc przy pierwszym rzędzie siedzeń i wykonując rutynową rozmowę z pasażerami przed startem.

Gdy kończy, pomaga jakiemuś dziecku zapiąć pasy. Wówczas rozbrzmiewa głos, jak mniemam, pilota:

— Dzień dobry, z tej strony pierwszy pilot i kapitan tego samolotu Henry Jones. Chłód, deszcz i szarówka za oknem? — słusznie zauważa. — Na pewno Crème brûlée spożywany w kawiarence niedaleko wieży Eiffla poprawi wam humor. Życzę miłego lotu.

Un dessert délicieux [1]

Na jego słowa przypomina mi się wypowiedź mojego dziadka. „To król wśród naszych francuskich deserów. Dlatego jego nauczę cię przyrządzać jako pierwszy." Pyszny krem z żółtek i śmietany z chrupiącą warstwą karmelu na wierzchu... Aż ślinka mi cieknie na samą myśl o nim.

Dyskretnie przecieram kąciki ust, by sprawdzić, czy jednak nie pojawiła się tam naprawdę.

Nagle słychać trzask rozbrzmiewający z głośników i ciche chrząknięcie.

— Dzień dobry, z tej strony drugi pilot Jayden Nash — mówi z lekką chrypką. — Chciałbym się z państwem podzielić jedną z moich ulubionych zasad lotniczych: „Rozglądaj się. Zawsze jest coś, czego nie zauważyłeś."

Również życzę miłego i spokojnego lotu. Silniki się uruchamiają, a maszyna powoli zaczyna kołować po płycie lotniska. Stewardesy sprawdzają po raz ostatni, czy pasażerowie mają zapięte pasy, i proszą o przełączenie telefonów w tryb samolotowy.

Po kilku minutach zajmujemy wyznaczony pas, po czym maszyna zaczyna nabierać prędkości. Moje ręce zaczynają się trząść, więc zaciskam je na podłokietnikach fotela, a knykcie robią się wręcz białe. Gdy zaczynamy się wznosić, zamykam oczy z przerażenia.

Czuję, jak coraz trudniej mi oddychać, a bicie serca mocno przyspiesza. Teraz wiem, że jestem tym cholernym boi dupą z tego internetowego artykułu i nie powinnam lecieć sama, bo właśnie dostaję ataku paniki. W mojej głowie pojawia się jedna myśl: będąc w samolocie, zostałam odcięta od możliwości ucieczki.

Trajektoria Lotu [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz