Rozdział 7 [POPRAWIONY]

939 33 0
                                    

16 czerwca 2015 roku, San Francisco

Jayden

Jakiś czas później znajdujemy się w Dolores Park, położonym na zachodnim krańcu dzielnicy Mission, który oferuje wiele atrakcji dla rodzin. Jest tu mnóstwo miejsca na zabawy dla dzieci – na przygotowanym placu zabaw oraz na boiskach do koszykówki i piłki nożnej.

Lucas opowiedział mi, że w parku przez cały rok odbywają się festiwale, występy teatralne i odczyty bajek, na które zabierała go mama. Jest bardzo bystrym, ciekawym świata dzieckiem. Przez moment, słuchając jego wypowiedzi, zastanawiałem się, czy na pewno ma tylko pięć lat.

Park słynie również z przepięknych widoków na Zatokę San Francisco, Zatokę Wschodnią i panoramę miasta, które miałem okazję podziwiać. Dzięki swojemu położeniu na stromym zboczu oferuje niezwykłe pejzaże. Grace, w ramach niespodzianki przygotowanej z rodzicami, zrobiła Lucasowi dzień wolny i zaplanowała wycieczkę do parku oraz do California Academy of Sciences, gdzie jego klasa była niedawno. Lucas nie mógł pojechać wtedy na tę upragnioną wycieczkę, ponieważ przebywał w szpitalu po usunięciu trzeciego migdałka. Teraz rozumiem powód jego radości w kawiarni. W przedszkolu trwają właśnie zajęcia dodatkowe, więc Grace postanowiła wykorzystać ten czas.

Rozłożyliśmy koc niedaleko placu zabaw, żeby mieć oko na Lucasa, a jednocześnie porozmawiać w spokoju. Gdy zobaczyłem, jak Grace pomaga mu wejść na huśtawkę i poprawia jego czapeczkę, uświadomiłem sobie, ile tracę przez swoje ciągłe podróże.

Mam już dwadzieścia osiem lat i mogłem mieć teraz kochającą żonę i dziecko. Może właśnie na taką rodzinę czekałem, a nasze spotkanie było przeznaczeniem? Uśmiechnąłem się na tę myśl i po raz pierwszy od dawna poczułem się szczęśliwy.

Grace wróciła na koc, a Lucas, machając rączką, czerpał radość z zabawy. Powtórzyłem jego gest i przyglądałem się jej – była milcząca od naszego spotkania. Po pocałunku Lucas przybiegł do nas, cały umazany czekoladową babeczką, i nie mógł się doczekać wyjazdu. Zadawał mi mnóstwo pytań w drodze, a Grace odpowiadała tylko półsłówkami.

– Czy zrobiłem coś nie tak? – zapytałem

Odwróciła się w moją stronę z lekkim, smutnym uśmiechem.

– Nie wiem, jak się zachować po tym, co zrobiłam – wyznała z zakłopotaniem. – Najpierw uciekłam, a potem unikałam cię na pokładzie. A ty, mimo wszystko, po takim czasie traktujesz mnie z delikatnością i łapiesz tak wspaniały kontakt z Lucasem.

Przyciągnąłem ją do siebie i oparłem jej głowę na moim ramieniu, delikatnie całując w czoło.

– Po prostu bądź sobą – powiedziałem, głaszcząc jej włosy.

– Nie jestem na ciebie zły, rozumiem, że czułaś się zagubiona i bałaś się o syna. Pochyliła się i pocałowała mnie w policzek, patrząc mi w oczy. Odsunąłem kosmyk włosów z jej czoła i delikatnie pogładziłem jej policzek, przypominając sobie, jak miłe było czuć jej aksamitną skórę.

– Proszę, powiedz, że to nie jest chwilowe, że nie znikniesz – wyszeptała

Jej nastrój całkowicie się zmienił, a w oczach zebrały się łzy. Ścisnęło mnie w środku. Jej były partner musiał naprawdę ją skrzywdzić, skoro teraz myśli o nas w taki sposób. – Kochanie, to dopiero początek naszej wspólnej drogi – zapewniłem ją.

– Zrobię wszystko, byś chciała nią podążać ze mną już na zawsze.

Nieśmiało przysunęła się do mojej twarzy i delikatnie mnie pocałowała. Niestety, przez okoliczności, nie oddałem pocałunku tak, jakbym chciał – nie chciałem przyciągać uwagi.

– Mamo, mamo! – Lucas zawołał, wpadając na koc z zaróżowionymi policzkami.

Grace podała mu butelkę wody, którą szybko opróżnił.

– Poznałem chłopaka, Alexa. Ścigaliśmy się, kto szybciej dobiegnie do zjeżdżalni. Pierwszy raz przegrałem, ale potem już wygrywałem!

– Brawo, synku – Grace pogłaskała go po mokrych włosach

– Brawo, Lucas – dodałem. – Może kiedyś zmierzymy się razem?

Lucas uśmiechnął się szeroko. – Naprawdę? Zrobimy zawody? – zapytał z entuzjazmem.

– Oczywiście, tylko dasz mi trochę forów, bo nie jestem tak szybki jak ty – zażartowałem.

Lucas rzucił się na moją szyję i objął mnie mocno. Przytuliłem go do siebie, czując, jak ważna jest bliskość i ciepło, zwłaszcza dla dziecka.

·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆

Dotarliśmy do głównego celu naszej wycieczki – jednego z największych muzeów historii naturalnej na świecie, położonego w sercu Golden Gate Park. Lucas nie mógł się doczekać. Gdy tylko kupiliśmy bilety, zaczęło się podekscytowanie.

– Może najpierw akwarium? Albo planetarium? – mówił, skacząc z nogi na nogę

Rozbawieni jego entuzjazmem, spojrzeliśmy na siebie z Grace.

– Spokojnie, zdążysz zobaczyć wszystko – uspokoiła go – Muzeum zamykają dopiero o siedemnastej, więc mamy jeszcze sporo czasu.

Weszliśmy do środka, a Lucas, zobaczywszy ogromny szkielet dinozaura, stał jak skamieniały, po czym zaczął biegać wokół niego, oglądając go z każdej strony.

– Lucas to naprawdę wspaniałe, radosne dziecko – zwróciłem się do Grace – Dziękuję, że to robisz dla niego. Widzę, jak ten czas spędzony z tobą go odmienia. Staram się być jak najlepszą mamą, ale nie jestem w stanie zastąpić mu ojca – powiedziała cicho

Spojrzałem na nią. To ja powinienem dziękować. Oni oboje wnieśli tyle radości do mojego życia.

– Nie masz za co mi dziękować – odparłem – To ja jestem wdzięczny, że wtargnęliście w moje życie i wyrwaliście mnie z monotonii.

Chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie podbiegł do nas Lucas.

– Możemy zobaczyć wystawę o lesie deszczowym? Może uda mi się zobaczyć Barry'ego!

– Kto to Barry? – pomyślałem, ale Grace szybko wyjaśniła

– Barry to postać z "Pingwinów z Madagaskaru" – uśmiechnęła się – Przyjaźni się z pingwinami.

Chyba będę musiał nadrobić animacje z ostatnich kilku lat, żeby nie wypaść z tematu.

Spędziliśmy razemcudowny dzień w muzeum, oglądając wystawy i ciesząc się wspólnym czasem.W tamtej chwili czułem, że chciałbym być częścią ich życia na zawsze.

·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆

Kto zna Barrego? 


Trajektoria Lotu [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz