Rozdział 13 [POPRAWIONY]

668 37 0
                                    

7 maja 2019 roku, San Francisco

Grace

— Nie możesz spać, kochanie? — słyszę za sobą cichy, pełen troski głos teściowej.

Odwracam się w jej stronę, siedząc na kanapie w salonie, otoczona albumami ze zdjęciami. Jest zaledwie kilka minut po szóstej, ale moje coraz dotkliwsze problemy ze snem pozwoliły mi przespać tylko kilka godzin tej nocy.

— Ostatnio mam z tym problem — przyznaję, pospiesznie zerkając na nią.

Elizabeth siada obok, łagodnie uśmiechając się do zdjęcia z naszego ślubu. Jayden z szerokim uśmiechem pokazuje fotografowi obrączkę na swojej dłoni, a ja stoję przy jego boku, wtulona, ukrywając wilgotne od łez oczy. Nadal pamiętam, jak wzruszył mnie swoją przemową, która rozbudziła we mnie emocje, o jakich nawet nie wiedziałam, że istnieją.

— Pamiętam jak dziś dzień, gdy Jayden opowiadał mi, jak się poznaliście — mówi, kładąc dłoń na moim ramieniu. — Wiedziałam, że przyniesiesz mu szczęście. A szczęście to wszystko, czego pragnie matka dla swojego dziecka.

Odkładam album na stolik, a potem przytulam Elizabeth, chcąc bez słów wyrazić wdzięczność. Po chwili odsuwam się, czując potrzebę podzielenia się z nią ciężarem, który nie opuszcza mnie od dnia katastrofy.

— Powinnam była zgodzić się, kiedy mówił o odejściu z linii lotniczej, żeby spędzać więcej czasu w domu... ale nie... — urywam, czując, jak gula poczucia winy rośnie w moim gardle.

— Grace, to nie twoja wina — odpowiada Elizabeth, lekko mną potrząsając. — Ten wypadek mógł się zdarzyć za każdym razem, gdy wsiadał do samolotu. Ty tylko pozwalałaś mu żyć zgodnie z pasją, bo wiedziałaś, jak bardzo kochał latanie.

Wiem, że ma rację, ale zaczynam szlochać, wypuszczając emocje, które zbierały się we mnie przez te dni. Od chwili katastrofy moje myśli krążą wyłącznie wokół tego, co się wydarzyło, zastanawiając się, czy pewnego dnia nie otrzymam najgorszego telefonu, tego, który złamie mnie do końca.

Przecieram oczy i patrzę na Elizabeth, w której oczach również błyszczą łzy.

— Każdy start był świadomą decyzją Jaydena — mówi drżącym głosem. — Wiedział, z czym to się wiąże, ale mimo wszystko wybierał to z miłości do latania... i do was, ciebie i Lucasa.

— Jak to rozumiesz? — pytam, zaskoczona jej słowami.

— Jayden postanowił być z tobą, mimo ryzyka — przerywa i po chwili wstaje, wychodząc z pokoju. Po chwili wraca z torebką, w której czegoś szuka. Z portfela wyciąga zdjęcie przedstawiające Jaydena i Lucasa, zrobione podczas naszej wycieczki do muzeum w Kalifornii, i podaje mi je.

— Gdy wrócił do Atlanty, po spotkaniu z tobą, poprosił mnie o rozmowę — mówi z delikatnym uśmiechem. — Przyznał się, że obawiał się tego uczucia, bo wiedział, że w twoim życiu jest jeszcze Lucas. Obawiał się, czy jego miłość będzie wystarczająca, bo wiedział, jak ważny jest dla ciebie syn. Ale mimo wszystko, zaryzykował — dla was obojga.

— Dziękuję, że mi to powiedziałaś, Elizabeth — mówię, przytulając ją mocno.


·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆

Trajektoria Lotu [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz