Rozdział XIV

96 6 23
                                    

Crystal przywykła już do wizyt w gabinecie dyrektora. McGonagall dbała o to, by zawsze podawano jej hasło, tak żeby chimery za każdym razem wpuściły ją, gdyby chciała do niej zajrzeć albo porozmawiać o jakimś problemie. Rzadko korzystała z tej możliwości, chociaż sama myśl, że mogła się zgłosić do profesor McGonagall w przypadku natłoku spraw, dużo jej dawała. Sama dyrektorka też nie wzywała jej nadzwyczaj często, chociaż Crystal z pewnością mogła zasłużyć na miano stałej bywalczyni gabinetu dyrektorki.

Tym razem informację o spotkaniu przekazała jej profesor Tonks, która powiedziała, że ich dodatkowe zajęcia nie odbędą się z tego właśnie względu. A kiedy zobaczyła, że Crystal zbladła, bo najwidoczniej uświadomiła sobie, co będzie przedmiotem tego spotkania, mrugnęła do niej porozumiewawczo i szturchnęła ją przyjaźnie w ramię, mówiąc, że nie ma się czego bać.

Czy się bała? Owszem, bo w poprzedni weekend pisała egzaminy i od tego czasu z niecierpliwością podszytą strachem czekała na wyniki, które decydowały o tym, co dalej będzie się z nią działo. I chociaż minęły zaledwie trzy dni, był to czas niezwykle trudny. Zaraz po egzaminach, Chris musiała wrócić do normalnego funkcjonowania, a sposobem na poradzeniem sobie ze stresem i natłokiem myśli, było ponowne rzucenie się w wir nauki. A nieprzyjemnych myśli miała wyjątkowo dużo... Pomijając wszystkie wątpliwości dotyczące jej ocen, a tych było niebezpiecznie dużo, bo wręcz paranoicznie twierdziła, że nie zdała egzaminu z historii magii i zawaliła również teoretyczną część zaklęć, to dodatkowo ciągle myślała o tym, co wydarzyło się w niedzielę. A wydarzyło się przecież wiele...

Nieustannie zastanawiała się czy powinna interweniować w sprawie Lizzy. Chciała utrzeć nosa Jo McLaggen i reszcie swoich współlokatorek, uważała je za potworne jędze, które miały o wiele za duże ego. Z chęcią sprowadziłaby je na ziemię, może wtedy zrozumiały by, że nie są w tej szkole tak istotne i niewiele osób liczy się z ich zdaniem. Miała w sobie głęboko zakorzenione przekonanie, że jeżeli ktoś postępuje jak świnia, to zasługuje również na same świństwa. I z pewnością chciała, żeby Jo, Grace i Jane odpokutowały za wszystkie krzywdy, które jej zrobiły, za każdą rzuconą jej pod nogi kłodę, za wyzywanie i rozsiewanie plotek, za to, że przylgnęło do niej to paskudne przezwisko Larwa. Była również przekonana, że nie tylko ona zaznała takich przykrości, dlatego chęć odpłacenia się im była jeszcze większa. Tylko, że ostatnią ofiarą tych wariatek była Elizabeth Tomson-Jones, a Crystal ciągle miała w stosunku do niej bardzo ambiwalentne uczucia. Nie opuszczała jej złość związana z tymi obrazkami, z tym, że Liz była na tyle głupia, żeby ciągle latać za Jo i uważać ją za swoją przyjaciółkę, albo nazywać tak również i Crystal. Z drugiej strony było jej również żal tej dziewczyny, bo wygląda na to, że brakowało jej piątej klepki. Przecież nie mogła być taka zła, skoro Teddy tak się o nią troszczył. Chociaż ten chłopak był nad wyraz dobroduszny... No i ta podsłuchana rozmowa.

To chyba najbardziej namąciło jej w głowie. W ogóle cała ta rozmowa była dziwaczna i nie na miejscu. Kompletnie nie rozumiała, co tam zaszło. Tony wydawał się być zaskoczony obecnością ojca, właściwie to rodzice raczej rzadko odwiedzali swoje dzieci w szkole. No wyjątkiem była rzecz jasna profesor Tonks, która mieszka w Hogwarcie i nieustannie była obok Teddy'ego. Była nawet opiekunką Puchonów, czyli także i swojego syna. Mimo tej niezapowiedzianej wizyty Anthony chyba się cieszył na widok ojca, a przynajmniej tak było na początku. Do momentu, gdy nie usłyszał, że jego rodziciel wcale nie przyjechał sprawdzić, jak się czuje Lizzy po upadku. Było to dziwne, bo raczej to rodzice wykazują większą troskę o swoje dzieci niż rodzeństwo. A to jednak Tony bardziej dbał o stan swojej siostry i wręcz siłą zmuszał ojca, żeby ten ją odwiedził. Tak bardzo było jej wtedy żal bliźniąt, tak bardzo współczuła Liz, która nie była w stanie zasłużyć na uwagę swojego taty. Ten wolał rozprawiać o jakimś departamencie i aktach, niż odwiedzić ją w skrzydle szpitalnym.

Wilczy KryształOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz