Rozdział XXXI

44 2 19
                                    

To było dziwne uczucie - wrócić do ciągłej nauki i myślenia o egzaminach. Ten tydzień uświadomił jej jednak, że to nie są byle jakie egzaminy. Druga połowa maja miała upłynąć pod znakiem SUMów, a ich wyniki mogły zaważyć o jej przyszłości w świecie magii. Przypominano Chris o tym na każdym kroku. Każdy nauczyciel, zamiast przeprowadzić powtórkę materiału, postanowił stać się jej życiowym doradcą i wypytać o plany na przyszłość. Brakowało jeszcze tego, żeby McGonagall wezwała ją na prywatne porady zawodowe. Dzięki tym spotkaniom zdała sobie sprawę, że chociaż zdecydowała się zostać w czarodziejskim społeczeństwie, to nie wybrała swojej drogi w nim.

Profesor Dunbar podeszła do tematu najbardziej rzeczowo, jak na opiekunkę jej domu przystało. Spojrzała uważnie na jej oceny, spytała o ulubione przedmioty i marzenia, a Crystal nie potrafiła za bardzo odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie. Slughorn od razu wykluczył pracę w dziedzinie eliksirów i alchemii. Stwierdził, że byłoby to niezbyt satysfakcjonujące, ale od razu zaczął wymieniać swoich wpływowych znajomych, którzy chętnie by ją poznali i być może zachęcili do wybrania jakiegoś zawodu. Po całej litanii podziękowań i licznych odmowach, wpadła w ręce profesora Longbottoma, który dość bezpośrednio, jak na niego, zasugerował jej magibotanikę. Był to jakiś pomysł, ale chyba nie potrafiłaby całkowicie oddać się zbieraniu i hodowli roślin. Kolejny pomysł, tym razem ze strony profesora Flitwicka, również brzmiał całkiem sensownie, bo chyba odnalazłaby się jako łamacz klątw. Ostatnia z rozmów była dla niej najbardziej stresująca, bo na spotkaniu z profesor Tonks mogły łatwo zboczyć na tematy bardziej prywatne, zwłaszcza te objęte tajemnicą. Okazało się jednak, że przeprowadziły bardzo ciekawą dyskusję o życiowych wyborach. Matka Teda opowiadała trochę o swoich początkach jako auror, pracach swoich przyjaciół, komentując w całkiem zabawny, ale też zupełnie życiowy sposób wiele zawodów. Ta rozmowa ją uspokoiła, a jedyny i najważniejszy wniosek, jaki z niej wyciągnęła był taki, że jeszcze ma czas i nie musi deklarować się już w tym momencie.

Ta świadomość nie zmieniała jednak faktu, że zaczynała stresować się SUMami. To miały być inne egzaminy, bardziej oficjalne, z komisją z Ministerstwa Magii i całym tym zamieszaniem, które do tej pory w jej przypadku było zminimalizowane. Niecierpliwiła się, bo wciąż nie znała dokładnego rozkładu egzaminów, co było o tyle uciążliwe, że te mogły nałożyć się na pełnię. Powodowało to w niej prawdziwą frustrację, a każda mniejsza trudność tylko to potęgowała. Nie wiedziała już co bardziej ją drażniło. To że w jej życiu zaczynało dotkliwie brakować beztroski, czy może raczej fakt, że coś w jej relacjach się zmieniło...

Potrzebowała wsparcia, nawet nie próbowała tego ukrywać. Teddy i tak przejrzałby ją na wylot. On jednak był zbyt zaaferowany swoimi sprawami, żeby mogła z czystym sumieniem przelać na niego swoje, w gruncie rzeczy mniej istotne problemy. Lizzy boczyła się na nich, że nie chcieli zdradzić sekretu Teda, czego Chris nie mogła mieć jej za złe. Jej ostatnią opoką był Tony, ale on również nieszczególnie miał czas, żeby ją wysłuchać. Liczyła, że pomoże jej przy Starożytnych Runach, tak samo jak kiedyś, żeby nie ośmieszyła się przed egzaminatorem, ale on kilkakrotnie wymigiwał się, mówiąc, że ma coś do załatwienia. Kiedy jednak się widywali, przyglądał jej się uważnie i poświęcał dużo uwagi. To było bardzo mylące, a Chris niechętnie zaczynała przyznawać się przed samą sobą, że im mniej było Tony'ego w jej codzienności, tym bardziej szara się ona wydawała. Odczuwała szybsze bicie serca, pocenie rąk oraz rumieńce na twarzy i było jej beznadziejnie z faktem, że czuje się właśnie w ten sposób i właściwie nie wie, co ma z tym wszystkim zrobić. To był kiepski moment na jakiekolwiek zauroczenia. Wiedziała o tym zarówno ona, jak i Teddy, który też musiał się z takim problemem zmierzyć.

Crystal poprawiła torbę na ramieniu i przyspieszyła kroku. Była po dwóch godzinach wyrównawczych Eliksirów, na których ledwo wytrzymywała. Jej zmysły na nowo się wyostrzyły, ale dzięki temu, że działo się to stopniowo, była w stanie więcej znieść niż na początku roku, ale wywody starego Ślimaka były już prawdziwą katorgą. Przez cały czas wymieniała znudzone spojrzenia ze swoją sąsiadką z ławki, piątoklasistą ze Slytherinu Sienną Morrell. Po takim czasie w zamkniętym, dusznym pomieszczeniu miała wszystkiego serdecznie dość, a jedyną pociechą było spotkanie z Tedem, który poprosił ją o to, żeby wspólnie pobiegali, bo w nim również gromadziło się coraz więcej energii, której wolał dać upust przed pełnią, by przy pełnym księżycu nie mieć w sobie żalu. Umówili się w sali wejściowej pod klepsydrami z punktacją wszystkich domów. Już z daleka wiedziała, że Teddy jest na miejscu, ale nie był sam. Zwolniła, nie chcąc przerywać rozmowy, która była dość emocjonująca, a jej strzępki docierały do jej uszu, chociaż wcale nie chciała podsłuchiwać.

Wilczy KryształOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz