Rozdział V

35 1 0
                                    

Minął tydzień od tamtych nieszczęsnych wydarzeń. Życie wydawało się toczyć w miarę spokojnie (pominąwszy uciekanie grupy eksploratorów przed niebezpieczeństwem). Monsoon po długich namysłach postanowiła odwiedzić Claire w jej laboratorium mieszczącym się na przedmieściach w starej fabryce dywanów. Ceglasta konstrukcja od frontu nie zachwycała do wejścia, dzięki czemu kobieta i jej grupa badawcza nie miała problemów z niechcianymi gośćmi. Dziewczyna podeszła do ciężkich, żelaznych drzwi i zapukała.

-Hasło?- zapytał ochroniarz.

-Nie znam... - odparła szczerze Monsoon.

-Bez hasła nie wpuszczę!


Szatynka zdenerwowała się, po czym napisała wiadomość dla swojej siostry, by ta ją wpuściła. Po dziesięciu minutach czekania, wreszcie drzwi otwarła jej Claire.

-Wybacz, zapomniałam ci podać hasła – rzekła z niezręcznym uśmiechem. - Jednak nie spodziewałam się, że się zdecydujesz na przyjście.

-Jak widać, moja droga, życie zaskakuje – odpowiedziała ironicznie Monsoon.

-A i owszem, moja droga – siostra uchyliła ciężkie drzwi z pomocą ochroniarza, po czym weszły obydwie do środka. - A na przyszłość, hasło to „Herbata z cytryną".

-Postaram się zapamiętać.


Szły długim, wąskim korytarzem jasno oświetlonym halogenami aż do podziemi, gdzie mieściło się laboratorium, po drodze mijały kilka pustych klatek dla obiektów badawczych. Wreszcie weszły do bogato wyposażonego pomieszczenia. Monsoon wzięła oddech z wrażenia.

-Ojej, Claire, masz tutaj wszystko, co miał nasz ojciec – wspomniała dziewczyna widząc łóżka laboratoryjne, mnóstwo kolb, respiratorów i innych rzeczy potrzebne do przeprowadzenia badań. Sprzęt obsługiwało czterech podwładnych kobiety.

Przeszły przez główne pomieszczenie aż do małego zaplecza, gdzie stało biurko, komputer i mnóstwo szaf z dokumentacją.

-No więc, siostrzyczko, podzielisz się w końcu informacjami, nad czym to tak pracujesz? - Monsoon spytała wprost.

-Już, kochana, pokazuję ci – podeszła do biurka i wyjęła teczkę, która była na samym wierzchu. - Proszę.

Gość niepewnie otworzył teczkę i zbladł.

-Ty...chyba nie...?

-Coś się stało?

-Ty chyba żartujesz?! - Monsoon odłożyła teczkę na biurko. -Dlaczego?! Toż to...!

-Niemoralne? Szalone? - spytała z powagą w głosie Claire. - Możliwe, jednak nie dbam o to.

-Nie, chodziło mi... moja droga, dlaczego?

-Spokojnie, robię to tylko i wyłącznie dla siebie – kobieta zabrała teczkę i odłożyła na biurko. - Nie zamierzam nikogo w to mieszać. Czyli zakładam, że mi nie pomożesz?

-Nie rozumiem jednak twojego postępowania. Wytłumacz mi proszę, po co to robisz.

-Ponieważ uważam, że to jedyny sposób, by bezpiecznie to zrobić. Bez skutków ubocznych. Jeśli się powiedzie, wszyscy na tym skorzystają.

Claire nigdy wcześniej nie była aż tak poważna, co przeraziło wręcz Monsoon.

-Zwariowałaś. Faktycznie, jesteś podobna do ojca!

-Oh, naprawdę...? - Claire uśmiechnęła się demonicznie.

-Na pewno ci w tym nie pomogę, zapomnij! - szatynka zdenerwowała się,po czym zawróciła się, by wrócić do domu. Idąc jednak, pięćset myśli kłębiło się w jej głowie, aż wreszcie stanęła tuż za wyjściem i odwróciła się na pięcie. Zapukała.

HEADSPACEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz