Rozdział VIII

27 1 0
                                    

Raven była wyjątkowo sama w swoim salonie, ponieważ Margot znów źle się czuła i potrzebowała wsparcia Arthura. Dzień był pracowity, ponieważ jej sklep odwiedziło paru klientów i kilkoro z nich zdecydowało się na jej usługi, toteż była wyjątkowo zmęczona.

Szła sama późnym wieczorem, wiatr rozwiewał jej proste włosy spięte w kucyk, co i raz poprawiała również grzywkę, która nachodziła jej już na oczy. Oddychała pełną piersią, co w jej przypadku było wyjątkowo rzadkie. Cieszyła się tę chwilą samotności, do pewnego momentu.


Na jej drodze stanął chłopczyk, tak na oko miał 10 lat. Raven myśląc, że młody zgubił się, podeszła do niego ostrożnie, a ten się wzdrygał i ukrył się w pobliskiej, ślepej uliczce.

-Nie bój się - powiedziała łagodnie i próbowała zatuszować swoje czerwone oczy okularami. - Nie zrobię ci krzywdy.

-Ta, jasne! Wszystkie altery są takie same! - wrzasnął chłopak i cofnął się.

-Skąd... - dziewczyna była w szoku.

-Skąd wie? Wszyscy w okolicy wiedzą o tobie, paniusiu - zza rogu wyszło trzech mężczyzn, a dzieciak również zmienił się w dorosłego. To była pułapka.

Raven przybrała obronną pozycję, jej kły wysunęły się, a tarczę stworzyła z czarnej jak mgła zjawy, nad którymi panowała.

-Czego wy ode mnie chcecie? - spytała przerażona Raven. Mimo, iż była pewna swoich umiejętności, tak widok używającego magii NPC sprawił, że nie czuła się bezpiecznie.

-Pozbyć się takich dziwadeł jak wy! - osoba, wyglądająca na ich przywódcę, wyciągnęła z kieszeni kołek i usiłował zaatakować brunetkę, jednak ta zdążyła napuścić na niego zjawę. Drugi widząc, co się dzieje, użył tarczy i odgonił zjawę od kolegi, po czym zaatakował dziewczynę kulą energetyczną i odepchnął ją na ścianę pobliskiego budynku. Tej pociemniało w oczach.

-A masz! - krzyknął mężczyzna i atakując, jego kula zamiast przeszyć Raven, odbiła się od szyby i sam siebie odrzucił na śmietnik.

-Było blisko!

Raven miała dwa wyjścia. Albo pozwolić, by wampirza natura przejęła jej kontrolę i rozszarpać mężczyzn jak w przypadku złodzieja, albo zwiać. Na jej fart, lub nie, usłyszała strzał i trzeci mężczyzna padł martwy, zanim zdołał ją zaatakować.

-Asshole - rzekła Véronique mierząca z lewej ręki do napastinków. - Which one will be next?

Drugi, który był przytomny, usiłował zaatakować blondynkę, jednak jego ręce zostały spętane przez Lucia. Czwartego z napastników z kolei pilnował Ashton w formie pumy, szczerząc kły na niego.

-Dzięki dzieciaki... - Raven odetchnęła z ulgą i podeszła do czwartego z napastników. - Chyba nie obrazisz się, że w ramach kary skorzystam z twojej pysznej krwi - i wbiła swoje kły w ostatniego, pijąc ściekającą z niego krew.

-Eww - Véronique obrzydziło to. - Mogłaś sobie darować.

-Dawno nie piłam, wybacz - Raven oderwała się od niego, a ten padł nieprzytomny, jednak żywy prost na Asha. Ten ryknął.

-Wybacz Ashton - przeprosiła dziewczyna.

-Przepraszam... - Ash wycofał się i przemienił się chłopaka o włosach w kolorze ciemnego blondu. - Za późno się odsunąłem.

-Co tu robicie? Jest niebezpiecznie na mieście, a Michael prosił, byście nie wychodzili - w końcu w dziewczynie obudził się instynkt opiekuńczy.

HEADSPACEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz