Na mieście w ciągu tygodnia numerem jeden był temat o zamachu na fabrykę biednego maestro zegarków, któremu zniszczono jego dorobek życia i oczywiście oskarżono alterów o tę robotę, toteż każdy, kto nim był, musiał jeszcze bardziej się kryć z tą informacją. Raven chodziła więc do pracy z Arturem, raz zastąpiła go Margot, by dziewczyna nie była sama, dzieciaki natomiast musiały obowiązkowo zostać w domu i niańczyć młodsze dziewczynki - Margaret i Marie.
-Ugh! Why are we doing this? - spytała Véronique budując babki z piasku z Marie.
-Nie chcesz się ze mną bawić? - spytała Marie z oczami pełnymi smutku. Widząc to, Camille postanowiła, że przejmie zabawę z młodszymi dziewczynkami zamiast blond kuzynki.
-Ja się z tobą pobawię - wzięła więc łopatkę i wiaderko, po czym zaczęła budować zamek. - Zrobimy największy zamek dla księżniczek, jaki widziała ta piaskownica!
-Ale super! - krzyknęła Marie i wzięła swoją lalkę. - Będziesz miała zamek!
-Ja też mogę? - spytała Margaret odchodząc od przemienionego w pumę Ashtona, który woził ją przez blisko pół godziny na plecach.
-I ja? - Hope również chciała dołączyć do zabawy odpuszczając głaskanie Mruczka, który postanowił w formie kota pilnować dzieciaków na wwypadek, gdyby coś niepokojącego się stało.
-Jasne! - Camille była jak zwykle pełna entuzjazmu.
-Czemu nie możemy wyjść? - spytał Lucio głaszcząc Murielle po brzuszku siedząc na ławeczce przy piaskownicy mieszczącej się za domkiem Monsoon.
-Ponieważ jest niebezpiecznie - przypomniał Ashton wracając do ludzkiej formy. - Ojciec kazał nam siedzieć przynajmniej dopóki sytuacja się nie ustabilizuje. W gazecie pisał, że będą robić strajk przeciwko alterow za to, że wysadzili fabrykę zegarków.
-Czemu ludzie powariowali na punkcie nich? - spytała Camille podsłuchując rozmowę.
-Because te dają zwykłym NPC nadprzyrodzone moce równe naszym - odpowiedziała Véronique siadając obok Lucia.
-W sumie, to czemu oni nie mogą mieć ich? - zauważyła brunetka zastanawiając się. - Co nam to przeszkadza?
-A to, że nas atakują - Lucio przestał głaskać Murielle, przez co suczka nie była zadowolona. - Wybacz Murielle, ale wrócę do siebie.
Nastolatek był wyraźnie przybity, jednak nikt nie wiedział, z jakiego powodu. Od tygodnia odkąd zostali uziemieni, odpowiadał wszystkim lakonicznie lub siedział w swoim pokoiku unikając towarzystwa innych. Kiedy Lucio odszedł, Murielle zaniepokojona tym, postanowiła pójść za nim. Podreptała swoimi krótkimi nóżkami, jednak na schodach postanowiła ułatwić sobie sprawę i wrócić do ludzkiej postaci. Po wejściu na piętro, wzięła wdech i zapukała do pokoju.
-Lucio, to ja, Murielle. Chcę porozmawiać.
-Odejdź... - Lucio postanowił jednak pozostać sam. - Proszę...
-Co się dzieje, Murielle? - z pokoju naprzeciwko wyściubiła nos Monsoon.
-Z Lucio jest coś nie tak - stwierdziła Murielle poprawiając pogniecioną sukienkę. - Od tygodnia jest nie swój.
-Zaraz z nim porozmawiam - szatynka zapukała do drzwi nastolatka. - Lucio, proszę, otwórz mi drzwi.
-Czego? - spytał nieprzyjemnie brunet wychodząc na chwilę.
-Widzę, że coś cię trapi - dziewczyna usiłowała w matczyny sposób podejść do chłopaka. - Chcesz o tym porozmawiać?
-Nie - i znów zamknął drzwi.
CZYTASZ
HEADSPACE
FantasyTa historia, z boku, wydaje się być dziwna. Dla nas - jest to nasza rzeczywistość. Miejsce, w którym każdy z nas, z alterów, zwane inaczej Headspace może się wydawać jedynie wyobraźnią. Dla nas - to dom, w którym czujemy się bezpieczni. I dla każdeg...