Rozdział VI

42 1 0
                                    


Tuż po tym, jak Michael zszedł na dół, ujrzał istne pobojowisko. Ściany były poniszczone od kul oraz shurikenów, kanapa cała odrapana, stół przewrócony, a kuchnia również oberwała. Véronique i Nanako walczyły między sobą robiąc bajzel wokół siebie.

-I SAID "I DON'T EAT YOUR STUPID CANDIES!!!" - krzyczała blondynka strzelając do Nanako, lecz ta sprytnie unikała kul.

-I TAK WIEM, ŻE ZROBIŁAŚ TO PO ZŁOŚCI, DURNA ŻABO! - Nanako rzuciła nożem, jednak Vera przechwyciła nóż w locie i rzuciła nim do nadawcy.

-Dziewczynki, apeluję was o spokój - Michael usiłował załagodzić sytuację, lecz obydwie nie słuchały.

-Dziewczynki... ja was proszę...

Dalej zero reakcji.

-Dosyć tego - do akcji wszedł właśnie Arthur, wyciągnął ze swojej piersi  bębenek i zastukał trzy razy. Dziewczynki stanęły jak wryte nie mogąc zrobić zupełnie nic ze swoim ciałem.

-Dzięki, Arthur - Michael podziękował długowłosemu. - No więc, o co tym razem poszło?

-ZEŻARŁA...

-NIE ZEŻARŁAM...

-SPOKÓJ! - Michael stracił panowanie nad sobą, jednak szybko znów miał kamienną twarz. - Po kolei, Nanako pierwsza.

-Zjadła moje słodycze!

-Skąd takie przypuszczenie? - spytał blondyn.

-Bo to nie pierwszy raz!

-Ale ja nie znoszę słodyczy! - Véronique broniła się. - Może znów Camille wzięła i zwalasz na mnie winę, bo jestem - i tu zatrzymała się. - Aż tak mi nie ufasz?!

-Nie, nie ufam ci, bo jesteś kłamcą!

-No dobra, teraz Véronique - Michael przekierował pałeczkę dalej. - Więc nie wzięłaś tych słodyczy, tak?

-No, I didn't take her stuff! - broniła się Véronique.

-USOTSUKI!

-Arhur, wiesz, co robić - Michael postukał po ramieniu chłopaka, a ten zabębnił pięć razy i dziewczynki padły uśpione na podłogę.

-Dzięki Ashton, że po mnie przyszedłeś - pochwalił syna Michael. - Długo ta walka trwa?

-Jakieś pół godziny... próbowałem ich rozdzielić, przepraszam, tato - Ashton ja zwykle przeprosił za nieudaną próbę rozdzielenia dziewczynek.

-Nic się nie stało. Gdyby była Annabelle, dużo szybciej by uspokoiłaby te dwie. A właśnie, gdzie ona?


W międzyczasie...


-Słucham? - Annabelle stała za ladą Lumière i pomagała w obsłudze imprezy.

-Trzy Mohito poproszę i krwawą Mary - zamówił nieznajomy.

-Jasne - Annabelle nabiła na kasę zamówienie. -  Czemu nie mogą zamówić czystej, byłoby łatwiej - dodała pod nosem.

-Nie marudź, i tak ja je robię, nie ty - Monique pocieszała szatynkę. - I gdybyś mogła... - dyskretnie pokazała na swoje uśmiechnięte usta.

-Że co? Brudna jestem na ryju? - dziewczyna zaczęła się wycierać.

-Nie, znaczy...

-Czego?! - w końcu się zdenerwowała, gdy ktoś ją szturchnął za ramię. - O, hej Dominique.

HEADSPACEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz