Kiedy obudziła się następnego dnia, czuła, że wypity alkohol nadal lekko szumi jej w głowie. Wróciła do swoich komnat praktycznie nad ranem i nie spała zbyt dobrze. Irytek, który uznał, że doczepi się do niej, kiedy szła lekko podchmielona do siebie, nie był czynnikiem powodujący dobry sen. Przetoczyła się po łóżku i mozolnie wstała z posłania. Za godzinę skończy się ostatni przedświąteczny posiłek i dzieci zostaną zapakowane do pociągu i nastaną niecałe dwa tygodnie spokoju. Względnego.
Seria zaklęć ułatwiająca czarownicom życie została wykorzystana przez Wenancję, by powrócić do przyzwoitego wyglądu. Śniadanie zjadła w błyskawicznym tempie, stojąc pośrodku własnego salonu i za pomocą magii sprzątając roztłuczony wazon, który prawdopodobnie był jej sprawką. Kontrolując upływ czasu, zarzuciła na ramiona gruby, ocieplany płaszcza, a na ręce wsunęła rękawiczki.
Korytarze były opustoszałe, ale im bliżej dziedzińca się znajdowała, tym gwar był większy. Uczniowie z niewielkimi torbami rozmawiali między sobą mimo wczesnej pory i zacierali dłonie z zimna. Wenancja przywitała się uprzejmie z profesor McGonagall, która odczytywała listę obecności i stanęła obok opiekuna domu Roweny Ravenclaw. Znowu czuła na sobie te wszystkie spojrzenia. Przewróciła oczami zirytowana tą dziecinadą, ale nie zamierzała reagować i bardziej ich podjudzać. Wczoraj tak narzekała, że sam się sobie dziwiła, jakim cudem Mistrz Eliksirów nie wywalił jej za drzwi na zbity pysk.
Widząc Malfoya w drogim płaszczu, który przechodził obok niej ze swoją świtą gorylów, zatrzymała go, na co ten popatrzył na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
– Proszę, przekaż ten list matce – powiedziała ściszonym głosem i podała mu kopertę z czerwoną pieczęcią.
Draco bez słowa zabrał list i skinął obcej kobiecie głową. Musiał przyznać, że gdy wczoraj zobaczył ją pierwszy raz z bliska, zrobiła na nim duże wrażenie. Teraz z włosami białymi jak śnieg, wyglądała zimno i surowo. Niechętnie stwierdził, że roztacza podobną aurę, jak większość współpracowników jego ojca z Ministerstwa.
– Już zaczynasz grać na emocjach i manipulować opinią – wyszeptał jej do ucha Snape, tak by tylko ona była w stanie go usłyszeć.
– Wiesz, mój drogi przyjacielu, uczę się od najlepszych – parsknęła, idąc na końcu grupy uczniów, zmierzających na peron. Kiedy szli na końcu, nikt nawet nie chciał się odłączać od grupy.
– Cóż takiego łączy cię z Narcyzą Malfoy, że korespondujecie między sobą i to przez młodego Dracona?
– Absolutnie nic osobistego, czysty biznes. Ja stawiam potężne bariery ochronne wokół Malfoy Manor, a ona cieszy się bezpieczeństwem.
Severus uniósł w górę ciemną brew i dał jej sygnał, że go zaciekawiła i chciałby, aby kontynuowała myśl. Ta jednak pokręciła głową, uznając, że jednak wolałaby porozmawiać o tym na osobności, najlepiej pod osłoną zaklęć wygłuszających.
– Jakiż ten świat jest mały.
Czarownica zagryzła wargę i zgodziła się z towarzyszem. Obserwowała głowy uczniów i patrzyła, jak po kolei wchodzą do pociągu, by zająć miejsca. Ona nie była odpowiedzialna za pilnowanie nastolatków w podróży. Severus z tego co się orientowała, również. Odetchnęła z ulgą, kiedy ostatnie osoby zniknęły wewnątrz pociągu, który po chwili odjechał oznajmiając to głośną syreną i kłębami białej pary.
– Wracasz do Hogwartu i zostajesz na święta, czy masz inne plany?
– Nie mam innych planów, a cisza i spokój brzmią świetnie, chociaż nadal muszę pilnować ciszy nocnej.
CZYTASZ
Znak Lustrzany [S.Snape x OC]
FanficJeden list potrafi zmienić wszystko. Jeden czarnoksiężnik doprowadzić do zagłady tysiąca osób. Jeden Wybraniec nie zdoła sam jeden pokonać Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Córka Dumbledore'a, pojawiła się na szachownicy, jako kolejny pion...