Rozdział 2

320 24 3
                                    

W Beauxbatons, chyba nigdy nie było tak tłoczno, jak w tym momencie na peronie 9¾. Gwar rozmów, dochodził z każdej strony. Rodzice biegali za dziećmi, nawet jeśli szły one do ostatniej klasy. Wenancja Beaux, znana teraz jako Rosalie Gaudin taszczyła za sobą pełen kufer ubrań. Zmierzała prosto do wnętrza pociągu, w którym liczyła na wolny przedział. Poza tym nie zamierzała zwracać na siebie uwagi, stojąc jak ostatnia sierota pod filarem i obserwując otoczenie.

Na jej szczęście, było na tyle wcześnie, że większa część przedziałów była pusta. Tylko nieliczni zajmowali miejsca i z tego co zdążyła zauważyć większość, była bardzo młoda, zapewne tegoroczny nabytek Hogwartu.

Czarownica zajęła wolny przedział, mniej więcej pośrodku pociągu i przy pomocy zaklęcia lewitacyjnego umieściła kufer na półce nad głową. Małą torebkę potraktowaną nielegalnym zaklęciem zwiększająco-zmniejszającym, przycisnęła do swojego boku i wyciągnęła z niej mugolski kryminał. Z wielką chęcią zanurzyłaby się w innej lekturze, ale mogłoby to zwrócić uwagę innych. Jeszcze raz poprawiła pasek torebki, która skrywała na dnie drugi kufer i zaczęła pochłaniać strony książki.

Odjazd przewidziany był za pięć minut.

– Wolne?

Dziewczyna o brązowych, mocno kręconych włosach wsadziła głowę w drzwi przedziału, który zajmowała Wenancja. Od razu rozpoznała w niej Hermionę Granger, którą niejednokrotnie widziała w Proroku Codziennym.

– Jasne, zapraszam.

Starała się brzmieć miło i delikatnie, co nie stanowiło problemu patrząc na jej delikatną urodę i melodyjny głos. Granger zamachała ręką na kogoś, kogo Wenancja ze swojego miejsca nie widziała i wciągnęła swój kufer do przedziału. Ewidentnie nie radziła sobie z jego ciężarem, dlatego bez słowa Wen podeszła i pomogła jej unieść bardzo, bardzo ciężki kufer. Dopiero potem dotarło do niej, że mogła zrobić to samo co w przypadku swojego kufra. Potraktować go zaklęciem, a nie siłą mięśni, których w tym ciele nie posiadała.

– Na Merlina! Jakie to ciężkie! – Sapnęła biorąc głębszy oddech.

– To pewnie przez książki –zarumieniła się lekko pełnoprawna Gryfonka. – Bardzo dziękuję za pomoc. Nazywam się Hermiona Granger, a ty? Nie wiedziałam cię tu wcześniej, a uwierz mi kojarzę prawie wszystkich uczniów Hogwartu. Na pierwszorocznego jesteś za stara, bez obrazy. Do której klasy dołączasz?

W duchu dziewczyna powtarzała sobie, że ma być miła. MIŁA. Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę w stronę brązowookiej.

– Rosalie Gaudin, owszem jestem nowa w Hogwarcie.

Nieszczęsne przesłuchanie, jakie zafundowała Wenancji Gryfonka, przerwał przerażony kuguchar, który wpadł, jak poparzony do przedziału i schował się za nogami Hermiony. Za futrzakiem biegł Ron Weasley, który malowniczo wyrżnął o podłogę w akompaniamencie nieparlamentarnych słów. Umiał zrobić pierwsze wrażenie.

– O kurwa!

– Ron! Nie zachowuj się jak burak!

– Ta mała włochata kreatura nasikała mi na buty!

Rosalie Gaudin zastanawiała się, czy chłopak zauważył, że oprócz Hermiony w przedziale znajduje się także ona. Nie przeszkadzał jej brak zainteresowania ze strony rudowłosego Weasleya, była tylko ciekawa, jak szybko potrafi rozeznać się w sytuacji.

– Cóż, zwykłe zaklęcie czyszczące, by sobie z tym poradziło, nie ma co stresować biednego kuguchara. Wiesz, magiczne zwierzęta są mściwie, a ten wygląda na wyjątkowo pamiętliwego.

Znak Lustrzany [S.Snape x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz