Drzwi zamknęły się za nastolatkami z głośnym hukiem. Harry i Ron siedzący w pokoju wspólnym przy jednym ze stołów, wymienili zdziwione spojrzenia. Dziewczyny bardzo szybko przeszły przez salon i skierowały się do dormitoriów dziewcząt. Chłopcy szybko doszli do wniosku, że musiały być piekielnie złe, skoro słyszeli na samym dole uderzenie biednych drzwi o futrynę.
– Stary – zaczął Ron. – Myślisz, że to te dni?
– Oby nie, jedna Hermiona jest wtedy nie do zniesienia, a co dopiero obie równocześnie – wzdrygnął się Harry.
– Szkoda, że nie możemy tam wejść.
– No, totalna głupota, zwłaszcza, że one mogą wchodzić do naszych pokoi.
Ron zaśmiał się cicho i pokręcił rudą głową.
– Żadna z nich nie wytrzymałaby u nas pięciu minut, a jeśli nawet to roślinki Nevillego szybko, by je wystraszyły.
– Też racja. Nie chcesz iść pograć w Eksplodującego Durnia? Nudzi mi się.
– Jasne Harry, zawołam Freda i Georga.
– Tylko sprawdź, czy żaden nie wnosi, żadnej łajnobomby do naszego pokoju.
Chłopcy zwinęli książki, w które wgapiali się przez ostatnią godzinę i pomaszerowali do góry. Nie byli nawet świadomi, że rozmowa, która rozgrywa się miedzy ich przyjaciółkami, będzie jedną z tych ważniejszych.
–Mów!
Hermiona, była zdenerwowana. Ręce jej drżały i widocznie czuła się zagrożona. Wenancja odłożyła swoją różdżkę na komodę przy wejściu i cofnęła się powoli w głąb własnego pokoju.
– Nie jestem tym, kogo w tej chwili widzisz – oznajmiła spokojnie. –Należę do Zakonu Feniksa i działam z rozkazu Albusa Dumbledore'a. Moim zadaniem jest pilnowanie i chronienie waszej trójki, szczególnie Harry'ego Pottera.
– Jak się nazywasz, naprawdę?
– Wenancja Beaux.
– Nie kpij ze mnie, myślisz, że nie wiem, że to nazwisko założycieli Beauxbatons?!
– Moja matka wywodzi się z prostej linii założycieli. Jestem Francuską, to nie jest kłamstwo. Nie mam ciotki, u której mieszkam ani rodziców aptekarzy.
– Tak, to akurat logiczne. Pokaż się, pokaż swoją prawdziwą twarz.
– Nie atakuj mnie, wygląd myli.
Wenancja zdjęła z palca pierścionek i schowała go w dłoni. W niczym nie przypominała drobnej, niskiej dziewczynki, którą Granger poznała w pociągu do Hogwartu.
– Co to jest? Na twoich dłoniach? – wyszeptała drżącym głosem młoda Gryfonka.
– Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć...
– Prosto!
– Runy, które utrzymują nieustannie wizerunek Rosalie Gaudin.
– Dlaczego? Dlaczego ciebie wybrał Dumbledore?
– Bo mnie nie znacie, bo nie powinniście niczego podejrzewać. Zapytaj go, kiedy będziesz mieć okazję Hermiono. Obiecaj, że nie powiesz o mnie Harry'emu i Ronowi.
– Dlaczego miałabym im nie mówić?
– Dobrze, idziemy zatem do staruszka – burknęła Wenancja. – Nie patrz tak na mnie, tylko wychodź. Do gabinetu daleka droga.
– Pani przodem.
Czarownica zwymyślała po raz kolejny inteligencję i spostrzegawczość Hermiony. Chociaż zaczął świtać jej w głowie pewien pomysł. Hermiona była inteligentna i bystra, ale była również uczennicą domu Godryka Gryffindora, co do czegoś zobowiązywało. Miała gorącą krew, tendencję pakowania się w niebezpieczne sytuację i cechowała się niezwykłą lojalnością. Dla dobra swoich przyjaciół była gotowa oddać więcej niż wszystko.
CZYTASZ
Znak Lustrzany [S.Snape x OC]
FanficJeden list potrafi zmienić wszystko. Jeden czarnoksiężnik doprowadzić do zagłady tysiąca osób. Jeden Wybraniec nie zdoła sam jeden pokonać Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Córka Dumbledore'a, pojawiła się na szachownicy, jako kolejny pion...